sobota, 22 kwietnia 2017

10 książek, których nie ma w kanonie lektur (a szkoda)

Edukacja patriotyczna mi nie przeszkadza, o ile będą na niej poruszane kwestie społeczne. Bez kotylionów, bez akademii i męczeństwa...
Chętnie zobaczyłabym lekcje patriotyzmu na których uczy się gotowania potraw z różnych regionów. Rozmawia o na prawdę niezwykłych Polakach, takich jak Marek Kotański, Maria Skłodowska Curie czy Paweł Strzelecki. Przybliża kulturę mniejszości, od wieków żyjących na terenie Polski. Super by było aby dzieci wychodziły z takich zajęć dumne ze swojej przyrody i tradycji ale również z pakietem konkretów jak o nie dbać. Aby wiedziały jakie mechanizmy stoją za uprzedzeniami, dyskryminacją czy wojnami - by do nich nie dopuścić. Trochę psychologii, więcej etnografii, dużo edukacji globalnej, garść ekonomii. Jak mi się marzą takie lekcje w szkole, do której kiedyś pójdzie Roch! 

Tutaj subiektywny spis lektur na takie zajęcia:

1.  "Kto Ty jesteś", Joanna Ollech, Edgar Bąk


Bardzo inspirująca książka! Jak większość tu podanych, w moim odczuciu powinna być rozdawana za darmo, każdemu do skrzynki. Poprzez proste hasła, pomysły na dziecięcą miarę i możliwości, daje przykłady jak tworzyć społeczeństwo obywatelskie i zaangażować się na rzecz swojego kraju: "Kasuję bilety w autobusie. Jestem patriotą", "Dużo czytam. Jestem patriotką", "Nie marnuję wody. Jestem patriotą". Bardzo bym chciała aby właśnie z taką postawą, a nie z nudną akademią, deklarowaniem wierszy o wojnie czy niechęcią wobec inności, kojarzył się patriotyzm.


2. "Słownik ważnych pojęć", Bertrand Fichou



Terrorysta, globalizacja, dyktator, feministka, strajk, ekologia, imigrant… Niniejszy słownik – za pomocą komiksów o sympatycznych dzieciakach i ich dziadku – podaje definicje tych trudnych słów. Czy faktycznie dzieciom potrzebna jest ich znajomość? Myślę, że to nieuchronne, bo słyszą je w rozmowach dorosłych czy z telewizji, widzą w prasie. Przy okazji książka zachęca dociekania i poznawania zjawisk zachodzących w okół nas.

3.  "Ekologiczne dzieciaki. 100 rzeczy, które możesz zrobić, by ocalić planetę" Kim McKay i Jenny Bonnin



Czytałam tej zimy wieści z Polski i klęłam tak, że Roch zaczął sobie podśpiewywać "kulna, kulna". Najbardziej przerażały mnie informacje o smogu i wycince drzew, a zwłaszcza wypieranie tych faktów- "Ja tam w smog nie wierzę" i sytuacja kiedy zasadzenie drzewa staje się deklaracją polityczną. Nie będę wojować z tymi, którzy nie widzą problemu bo na to mi szkoda energii. Skoro róże odgórne decyzje przyczyniają się do ziszczenia wizji, że za jakiś czas nie będzie czym oddychać, na wagę złota są sposoby na to jak każdy z nas (swoimi decyzjami czy zachowaniami) może temu zaradzić. "Ekologiczne dzieciaki" to właśnie zbiór takich pomysłów, dostępnych dla małych i dużych. Czytelnik dowiaduje się o zmianach, które po kolei warto zaprowadzić w codziennym życiu i najbliższym otoczeniu.


4. Duże sprawy w małych głowach, Agnieszka Kossowska
"Duże sprawy w małych głowach" przybliża nam życie codzienne dzieci m.in. niewidomych, głuchych czy autystycznych. Krótkie, pogodne i wciągające historie pokazują, że dzieci niepełnosprawne nie składają się tylko z niesprawności - mają swoje marzenia, sukcesy. A ich odbiór świata pomimo barier i trudności może być też piękny i ciekawy. Roszek ma wielu niepełnosprawnych kumpli (jak i ciotek i wujków), więc już zastanawia się i pyta "Czy Franio nie może chodzić, bo nie ma kości?", "Dlaczego Mateusz tak skacze?", "Czy ciocia Ania nigdy nie nauczy się mówić?". Z czasem tych pytań będzie (mam nadzieję) przybywać. Jeśli w otoczeniu nie ma osób niepełnosprawnych osób tym bardziej warto poruszyć taki temat. Bo w każdej chwili mogą się pojawić. Wówczas fajnie by dziecko nie traktowało niepełnosprawnego kolegi jak kosmity. W ogóle dobrze jest zdawać sobie sprawę, że świat jest zróżnicowany. Poza tym, że on po prostu taki jest, daje to dziecku akceptację dla własnych problemów czy niedoskonałości. 

5. Wszyscy ludzie rodzą się wolni



Teoretycznie każdy człowiek na ziemi jest chroniony Powszechną Deklaracją Praw Człowieka. "Wszyscy ludzie rodzą się wolni" to album zawierający piękne, wysmakowane ilustracje prezentujące każde praw, stworzone przez najróżniejszych artystów,  wywodzących się z różnych kręgów kulturowych. Wspólne odkrywanie tych prac to bardzo dobry wstęp do rozmowy o prawach człowieka, szacunku, równości/nierówności społecznej. Sama często wykorzystuję tę książkę podczas warsztatów. Zdanie sobie sprawy, że tak podstawowe kwestie jak prawo do nietykalności, decydowania o swoim życiu, wyznawania swojej religii i td. przysługuje wszystkim ludziom (choć często bywa nierespektowane) dla wielu jest sporym odkryciem. Zuzanna Kulińska, Prezeska polskiej sekcji Amnesty International,w  przedmowie do książki stwierdza:
-Mam nadzieję, ze lektura tej książki przybliży nas do czasów, w których prawa człowieka będą szanowane w każdym zakątku świata, zarówno w tym najbardziej od nas oddalonym, jak i w tym znajdującym się na wyciągniecie ręki.
 
6.  Bozie, Karolina Oponowicz


Autorka z pomocą dzieci zadaje pytania przedstawicielom sześciu wyznań: judaizmu, katolicyzmu, prawosławia, protestantyzmu, islamu i buddyzmu. Rozmawiają o tym, w co wierzą, jak żyją, jak świętują, gdzie się modlą i co będzie po śmierci.
Książka może zostać potraktowana jako taki pierwszy (lekki i dowcipny) drogowskaz  - o co chodzi w wyżej wymienionych religiach. Zapewne cenny również dla dorosłego czytelnika. Poruszonych jest w niej jednak znacznie więcej, nie tylko konfesyjnych tematów: różne spojrzenia na to co dzieje się po śmierci, dokonywanie wyborów, naprawianie błędów, miłosierdzie, wyzwalanie od cierpienia, samotność. Książka zachęca do myślenia i zadawania pytań, otwiera na różnorodność.
 
7. Świry dziwadła i zespół Aspargera,




Przewodnik po autystycznym spektrum napisany przez Luka -  inteligentnego trzynastolatka z zespołem Aspergera, oprócz solidnej dawki wiedzy o autyzmie  uczy, jak zrozumieć czyjąś inność (jak i własną - każdy z nas z czymś się mierzy, nie trzeba mieć diagnozy). A także - jak się wzajemnie szanować oraz jak zachować poczucie własnej wartości i godności.

8. „Co to jest islam? Książka dla dzieci i dorosłych”, Tahar Ben Jelloun

 

Książka jest zapisem rozmów autora z jego dorastającą córką. Pod wpływem zamachu z 11 września 2001 roku, dziewczynka zaczęła zadawać niewygodne pytania. O rolę i znaczenie islamu ze współczesnym świecie, o zagrożenia przypisywane islamowi, o statut kobiet w tej religii... Ostatecznie dostajemy - dostosowany nawet do 9-cio, 10-cio letniego czytelnika - piękny wykład o historii islamu, jego nurtach, podłożach radykalizmu i wszystkim innym "co chcielibyśmy wiedzieć o islamie a baliśmy się zapytać". To trochę jak rozszerzenie książki "Bozie" Karoliny Oponowicz ale myślę, że w dobie tego czym jesteśmy szprycowani przez media, bardzo potrzebne jest by tematykę właśnie tej religii poruszyć głębiej. Muzułmanie przedstawiani są prawie wyłącznie jako terroryści i radykałowie, a ta lektura oddaje głos tysiącom zwykłych, uczciwych ludzi. 


9. "Ekonomia. To o czym dorośli ci nie mówią", Boguś Janiszewski

Na CzujCzuju bardzo rzadko pojawia się coś o ekonomii ale myślimy o niej (i dyskutujemy) sporo. Bo kwestie społeczne są nierozerwalnie związane z gospodarką. Zachowania konsumenckie, szybko i długoterminowy zysk, finansowanie potrzeb publicznych z podatkówtd. - bardzo bym chciała by i takie tematy zostały poruszone na lekcjach o patriotyzmie. Dobrym wstępem do takich (jak i wielu innych) rozmów jest książka Bogusia Janiszewskiego. Autor odpowiada (lub próbuje odpowiedzieć) w przystępny dla dziecięcego czytelnika sposób, na pytania ważne i poważne: biorą się pieniądze, jaka jest ich historia (i czemu wciąż jest ich za mało)? Dlaczego jedni zarabiają więcej, a inni mniej? Do czego państwu potrzebny jest budżet?  Dlaczego gospodarka raz się rozwija, a raz nie? Fajnie by wszyscy mieli taką wiedzą nim zaczną dokonywać wyboru, kto ma nami rządzić.

10. "Życie. A co to takiego?" ,


I znowu książka składająca się głównie z pytań. Bo pytania to początek odkrywania. Bez nich edukacja jest nic nie warta. Dlatego bardzo ważne jest by nie tłumić w dzieciach naturalnej potrzeby dociekania i dziwienia się. Autorzy w dowcipny i poetycki sposób gorąco do tego zachęcają. Inspirują by drążyć głębiej i głębiej. Jak w zabawie matrioszką - otwieramy kolejną laleczkę a w niej się kryje kolejna i kolejna... Nie jestem pewna czy akurat ta książka jest niezbędna na wychowaniu patriotycznym. Pewnie bardziej pasuje na zajęcia z filozofii. Obawiam się, jednak że szybciej doczekamy się tych pierwszych lekcji niż drugich a baaardzo bym chciała by "Życie. Co to takiego" znalazło się w polskiej szkole, więc sobie o niej piszę tu. Ach i nie dajcie się zwieść, że zastrzega, jakoby książka przeznaczona jest dla dzieci powyżej 7 roku życia. Z 3 -latkiem równie wspaniale poruszać takie tematy.

środa, 19 kwietnia 2017

Po co odwiedzać szpitale?

Od jakiegoś czasu jestem w szpitalu na patologii ciąży. Ta sytuacja ma kilka zalet, z których dla mnie największą (poza bezpieczeństwem dzidziusia) jest możliwość kontaktu z ludźmi o baaardzo różnych poglądach. A na taką sytuację czekałam od bardzo dawna.





Pamiętam jak podczas wyborów parlamentarnych jakiś bloger zamieścił post o sympatykach poszczególnych partii. Na temat tych, którzy głosują na Razem napisał m.in "uwielbiają gromadnie przesiadywać w kawiarniach i dyskutować o tym jak bardzo się ze sobą zgadzają". Nie trzeba kończyć psychologii społecznej by zauważyć ten mechanizm u większości ludzi. Otaczamy się osobami o podobnych poglądach, aby utwierdzić się w przekonaniu, że mamy rację. I spoko - to przecież naturalne, że podobieństwa łączą. Z drugiej strony odcinanie się od różnic umacnia podziały i stereotypy. Łatwo myśleć, że ta druga strona (która inaczej myśli o uchodźcach, aborcji, wycince drzew, szczepionkach etc.) jest ograniczona, jeśli nie mamy z nią w ogóle kontaktu. Ciężko o zrozumienie jeśli, poznajemy "innych" tylko przez media - które zawsze uwypuklają ekstremizmy, lub internet. Niektórzy mają szansę na spotkanie z innymi poglądami w rodzinie. Ale często takie kontakty nie są przestrzenią dla wzajemnego poznania tylko kończą się kłótniami.


Bardzo bym chciała poznać argumenty tych, którzy myślą inaczej. Bez przekonywania się. Po prostu aby się poznać. Na co dzień mam kontakt z osobami, którzy się ode mnie jakoś tam różnią. Neuronietypowymi, uchodźcami, Romami, przedstawicielami innych religii. A z wyborcami PISu albo ludźmi, którzy nie wierzą w globalne ocieplenie, nie mam gdzie się spotkać.


Dlatego niczym jakaś psycholka, z entuzjazmem godnym lepszej sprawy zapraszam "na kawę i ciasto" wszelkich hejterów mojego projektu. Ale dotąd żaden nie przyjął zaproszenia.

Szpital to idealne miejsce do wzajemnego poznania poglądów. Jesteśmy na siebie poniekąd skazane a przy okazji rodzi się między nami specyficzna bliskość. Możemy głosować na inne frakcje czy zupełnie inaczej postrzegać świat ale w tej chwili dzielimy bardzo podobne smutki, niepokoje i nadzieje. Między rozmowami o szyjkach macicy, oksytocynie i bólach porodowych, schodzimy na politykę, kwestię społeczne czy religię. Nie zamierzam nigdzie spisywać tych rozmów ani nic z nimi robić - tak jak w podróży nie wszystkie spotkania opisuję, tu też po prostu bardzo się cieszę z możliwości poznania zupełnie innych sposobów na życie, równoległych światów.

czwartek, 13 kwietnia 2017

Kilka głupotek z Portugalii i Andaluzji

1. Najlepsze luksusy są za darmo (bo daje je los albo przyroda)!



Gdzieś pod Granadą, na terenach, które przypominają inną planetę -sucha ziemia i tylko drzewka oliwne - hippisi wykopali gorące źródła. Wiedzą o nich nieliczni. Alternatywne ziomki przybywają busikami i biwakują w okolicy. Cyganki kąpią się z całymi rodzinami i piorą w wodzie swoje kolorowe spódnice. Dresiki podjeżdżają czasem w nocy i włączają światła z samochodów na full, aby sobie popatrzeć na nagie hipiski. Nie ma śmieci, nie ma nikogo kto by pobierał kasę za wstęp. Hippisi nie mają zmysłu do interesów. Jak dla mnie to cały świat mógłby go nie mieć.
 
2.  To co ważne.
Pierwszy dzień w Andaluzji:
- Wiesz mamo, są tylko dwie rzeczy, których na prawdę muszę się nauczyć.
- Jakie?
- Zjeżdżać po poręczy i tańczyć flamenc
o.
 
 

3. Dziadek
Senior rodziny, której pomagamy w Portugalii, ma na imię Mario i coś koło 80 lat. Non stop na jego twarzy gości mina dziecka, które po raz pierwszy spróbowało śliwek w czekoladzie i posiada energii więcej niż ja i Grzesiek razem wzięci. Chodzi na ryby, gotuje, majsterkuje, przyrządza z Roszkiem mikstury z błota i liści albo robi dowcipy swojej żonie. Pani Amaryja jest znacznie bardziej słaba i schorowana - powoli traci wzrok. Do wybryków męża podchodzi dość pobłażliwie. Pewnego dnia wracam z ogrodu i widzę, że siedzą na werandzie - Mario robi żonie masaż karku.
- Czy mogę wam zrobić zdjęcie? Chciałabym przesłać mamie aby zobaczyła z jakimi ludźmi mieszkam.
- Dla mnie szkoda filmu
- stwierdza Mario - ale moja żona jest bardzo piękna! - pani Amaya pokazuje mi na migi, że jej mąż jest niespełna rozumu. On w ogóle się tym nie przejmuje i kończy:
- Mogłabyś jej zrobić zdjęcie i mi dać, bo bardzo tęsknię za moją Dulcyneą jak idę na ryby.

4. Myślałam, że portugalski to taki troszkę inny hiszpański
Ale nie. Tak w języku Amalii Rodrigues brzmi wstęp do spektaklu o Królowej Śniegu:
"KeRIdusz Emigusz! DEJszej my kontAR um KOntu de Rejnja da NEwy. SiniOR AnDERsen szkreWEŁ esa SZTOrja a MUJtu TĘpu i aGOra nosz WAmusz a kontAR i pyrformAR. SENtej sy conforTAwel i SZKUtej."

5. Mim 


Nie Neptun, nie Arlekin, nie srebrny człowiek... W Andaluzji można wrzucić pieniążek samemu Chrystusowi.

6. Supermarket
Znowu w temacie luksusów, tu zasilamy się na śniadanie :
 

7. U Polonii
Jesteśmy na kolacji u przecudownej portugalskiej Polonii. Roszek bawi się z córeczką gospodarzy, w jakieś księżniczki czy coś. Nagle podchodzi do mnie w koronie na głowie i mówi:
- Byłam biedna ale teraz jestem bogatsza. I jestem królową.
- Ojej jak to się stało?
- Kulna, po prostu się stało. Dosyć już mam tych pytań!

****
Muszę przestać czytać przy Rochu wiadomości, bo mnie podsłuchuje i zaczyna mieć złe nawyki.


8. Inne światy
W Andaluzji narodziła mi się taka myśl, że... Aż wstyd mi się do tego przyznać bo nigdy nawet nie rozważałam emigracji. "W Polsce jest tyle do zrobienia. W Polsce są korzenie." Beztrosko zostawiałam serce po kawałeczku w różnych częściach świata - przede wszystkim w Kurdystanie. Troszkę w Mongolii. Na Kaukazie. Ale było oczywistą oczywistością, że moje miejsce jest nad Wisłą. A tu nagle klops. Nie wiem czy przez słońce ostre i jasne jak sok z cytryny. Czy przez piękną muzykę tutejszych Cyganów. A może otwartość mieszkańców na różne sposoby na życie... Pomyślałam sobie ie raz i nie dwa, że mogłabym tu zostać. Nie zostanę. "W Polsce jest tyle do zrobienia. W Polsce są korzenie."  Ale będę wracać by odkrywać inne światy, których jest tu na pęczki. Czają się za każdym winklem. I wcale nie chodzi o egzotykę, tylko autentyczne wpadanie do innej czasoprzestrzeni. Ech, nieprzyzwoicie dobrze nam tu było.






9. Kim być?
Czekamy w kolejce do samolotu. Roch ma na głowie ulubiony zestaw czyli chustę w kwiaty i koronę.
Jakaś kobieta wpatruje się w niego i się zachwyca:
- Ale stylówa, no ja nie mogę. Cudny jesteś. Jak się nazywasz?
Mój synek ją trochę ignoruję, więc dopowiadam:
- Roszek! Nazywa się Roszek.
- Niee!!!
- to już usłyszał i protestuje - Ja nie jestem Roszek!
- No tak, ale bawi się, że jest Elzą. - tłumaczę dość niepewnie. Fakt, że Roch lubi się bawić w królową, często budzi dziwne reakcje.
- Och, jak dobrze to rozumiem! - uspokaja mnie babeczka - Mój czteroletni Rudolf uważa, że jest chomikiem. Trzeba go głaskać, karmić marchewką i ciągle chodzi na czworaka. Nawet kupienie prawdziwego chomika nie pomogło. Całkiem go zignorował. Za to my się na niego gapimy, jak biega na swojej bieżni przez całą noc. Bycie Elzą jest spoko.

wtorek, 11 kwietnia 2017

Drużyna Cz

Opowiadałam ostatnio na konferencji w Krakowie, o tym jak to od początku było z CzujCzujem.
Że pracowałam z niepełnosprawnymi intelektualnie wykorzystując ich potencjał.
Że chciałam zobaczyć jak się takie rzeczy robi w innych miejscach.
Zatem rzuciłam się w podróże.
Gdzieś po drodze odkryłam, że dzielenie się tym co umiem najlepiej (praca na emocjach) daje mi zupełnie nowy klucz do różnych światów.
Więc rozszerzyłam działania, nie tylko o te z niepełnosprawnymi. I nikomu specjalnie o tym nie mówiłam. Część roku pracowałam sobie jako terapeutka, część spędzałam na poznawaniu bogactwa innych kultur.

I tak by sobie to pewnie trwało, gdybym nie pojechała do Kurdystanu. Kurdowie prosili by o ich sprawie głośno mówić w Polsce. Założyłam, więc bloga na którym początkowo opowiadałam tylko o nich. 

No i się zaczęła lawina! Lawina zaproszeń, pomysłów, osób, które się chciały przyłączyć a nawet sponsorów. 

Najcenniejsze są dla mnie właśnie te nowe osoby w ekipie. Bo razem można działać znacznie więcej, efektywniej i weselej.
A oprócz tego, że wiele wnoszą do CzujCzuja, to poza nim robią wspaniałe rzeczy. Sami przeczytajcie jakie :)

Czarli
(jedna z założycielek CzujCzuja wieki temu) od kilku miesięcy działa z Malunkami Muzycznymi.




Projekt odbędzie się w kilku małych miejscowościach w różnych regionach Polski. Zakłada powstanie ściennych malowideł zainspirowanych lokalnymi historiami związanymi z muzyką ludową danego regionu. Prace nad malowidłami poprzedzą warsztaty z mieszkańcami oparte na tych historiach.
  • Grześ i Zosia (najwspanialsi budowniczy placu zabaw, mocno zaangażowani w akcję laleczkową) dzielnie poczynają sobie w Innym Wyjściu






W ramach większej grupy osób, które mają podobne podejście do edukacji, organizują warsztaty dla dzieciaków. O przyrodzie w przyrodzie. O dzikich miejscach, które są blisko. O historii człowieka przez serię eksperymentów. Nawet o urbanizacji, antropologii i architekturze. Przede wszystkim wszystko na własnej skórze.
  • Magda twierdzi, że to inspiracja CzujCzujem przyczyniła się do powstania jej fundacji  i nazywa mnie matką chrzestną GOANDACT .


 
Ogroooomnie to miłe zważywszy ile (i jak!) robią. A w bardzo dużym skrócie: prowadzą projekty dla dzieci z zakresu edukacji dla pokoju, międzykulturowej, globalnej, ekologicznej. Wszystko we Wrocławiu i okolicach. Uczą studentów o etycznym podróżowaniu. Specjalizują się w szerzeniu wiedzy na temat Praw Dziecka. Dzieciaki w ramach ich warsztatów robiły m.in. prezenciki na naszą Dziecięcą Wymianę Międzykulturową. Mój ulubiony ich projekt to Alejka Dzieci.


  • Natalka (która stoi m.in za naszym teatrzykiem cieni) dzieli się swoją wiedzą i pomysłami na temat upcyklingu na fanpage NatLan Handmade



Warto do niej zajrzeć po garść inspiracji np. na prezenty lub gadżety do domu: jak zrobić magnes ze starej zakrętki? Czy plastikowa butelka może być - dizajnerską - solniczką? Czemu szkoda wyrzucać puszki po napojach? Kto chce może również zaprosić Natalkę na warsztaty.

  • Z Olgą (główną pomysłodawczynią akcji fotograficznej w Sorokach) od dawna marzymy by połączyć ternu z kinem objazdowym z mobilną przychodnią dla zwierząt. W ramach takiej przychodni, weterynarz leczyłby a przede wszystkim sterylizował bezdomne psy na terenie Mołdawii i krajów Bałkańskich. Bo ich los jest często bardzo ciężki. Na razie pomysł stoi w miejscu ale Olga ruszyła z inną wspaniałą akcją. Razem z Sekcją Antropologii Zwierząt badają przyjaźnie ludzko - nie-ludzkie wśród bezdomnych opiekunów zwierząt i ich czworonożnych przyjaciół. W przyszłości chcieliby ułatwić takim osobom dostęp do fachowej opieki weterynaryjnej. Być może powstanie też film o ludziach i zwierzętach, współtworzony przez osoby bezdomne. Ta inicjatywa nie ma póki co strony w internecie ale co nieco na ten temat można przeczytać na fanpage Koła Naukowego UJ Antropologia Zwierząt, gdzie Olgucha bardzo aktywnie działa.



  • Kasia miała z nami pojechać do Meksyku.

Uszkodziła sobie kręgosłup i miast wystawiać z nami teatrzyk musiała się rehabilitować. Bilet przepadł, wydawało się, że to okropne nieszczęście. Kilka miesięcy później okazało się, że dzięki temu, że opuściła meksykański wyjazd miała ostatnie chwile na to by nacieszyć się zdrową mamą. Bo jej mama zachorowała na SLA. Kasia opiekuje się nią 24 godziny na dobę, jest jej rękami, nogami, głosem... I w ogóle nie traci animuszu. W ramach workaway zaprasza do siebie pół świata. Wolontariusze z Karaibów, Indii, Rumunii pomagają jej przy mamie. Ponad toapisała projekt wsparcia dla osób w podobnej sytuacji. Lepi cuda z papierowej wikliny. Mimo masy trudności zarażają optymizmem i ciepłem. To dopiero sztuka czucia i emocji!
O Kasi pisałam już nie raz. Troszkę więcej TU.

  • Basia (autorka naszego loga, nazwy i dobry duch wszystkiego co robimy) oraz Grześ (bez którego nie byłoby większości placów zabaw i Rocha ;) ) gdzie mogą tam grają. I to nie byle na czym tylko na kapuście i arbuzie. Są bowiem perkusistami w warzywnej kapeli Paprykalaba.

 
Podczas organizowanych przez zespół koncertów i warsztatów można się nauczyć grać na paprykach, marchewce, cukinii... I grać covery m.in ukraińskiego zespołu Perkalaba. A potem wszystko ląduje w zupie!
  • I na koniec coś z zupełnie innej beczki.

Nasz ulubiony piłkarz na świecie to niejaki Tomek Stranc. Trenował dzieciaki w ośrodku dla uchodźców w Kurdystanie, wymyślił piłkarską odnogę CzujCzuja czyli KopKopa. Przede wszystkim jednak niejeden projekt by się nie odbył bez jego pomysłów i (telefonicznego, często o przedziwnych godzinach) wsparcia. No więc Tomek nie jest już piłkarzem. Przez długi czas trenował (motorycznie) piłkarzy w klubie Rozwój Katowice a kilka tygodni temu przeszedł do ekstraklasy! Czyli do Piasta Gliwice. Brawo, brawo! Wywiad (mocno filozoficzny :) ) z Tomkiem na temat jego kariery można przeczytać TU.

wtorek, 4 kwietnia 2017

H jak Halabdża czyli KURDYJSKIE ABC

Halabdża 
                  Pomnik ojca, który własnym ciałem starał się uchronić dziecko przed skutkami wybuchu

Halabdża to kurdyjskie miasto, w którym 16 marca 1988 roku doszło do okrutnego ludobójstwa.
Siły zbrojne Saddama Hussajna przeprowadziły tam atak bronią chemiczną - mieszaniną sarinu, tabunu, iperytu i gazu musztardowego. Atak przybrał obraz wędrującej nad miastem chmury dymu o białawo żółtym zabarwieniu. Chmurze towarzyszył zapach słodkich jabłek. Zabito wówczas około 5 tysięcy osób.  Ci, którzy nie znaleźli odpowiedniego schronienia, umierali natychmiast.  Inni tracili wzrok, dostawali ślinotoku, wymiotów a także wysypki i drgawek na całym ciele. Kilka tysięcy innych okaleczono na całe życie. Wielu mieszkańców do tej pory mierzy się z chorobami onkologicznymi lub psychicznymi. 


Celem ataku był odwet na Kurdach za ich powstanie zbrojne w północnym Iraku oraz - według władz w Bagdadzie - wspieranie Iranu w wojnie iracko-irańskiej. Zaatakowanie Halabdży było częścią rozpoczętej przez Irak w 1987 akcji pacyfikacyjnej Kurdystanu w ramach operacji Al-Anfal.
Odtajnione w sierpniu 2013 r. dokumenty CIA pokazały, że Stany Zjednoczone w pełni zdawały sobie sprawę z zamiaru użycia broni chemicznej przez wojska irackie. Mało tego - zapewniły im pomoc wywiadowczą w postaci analizy zdjęć satelitarnych, map ruchu wojsk irańskich i szczegółów dotyczących irańskiej obrony przeciwlotniczej. Głównym celem pomocy amerykańskiej była realizacja polityki prezydenta Reagana, która zakładała osłabienie militarne Iranu.
Atak chemiczny w Halabdży przeważył w zwycięstwie Iraku i zmusił Iran do negocjacji.


Hymn

Pieśń napisał w 1938 roku kurdyjski poeta oraz aktywista polityczny Yûnis Reuf Koysancak Dildar, podczas pobytu w więzieniu - pisałam już o nim co nieco pod literką D. 
"Ey Reqîb" w tłumaczeniu dosłownym oznacza "Hej strażniku". Jest to odniesienie do strażników więziennych w zakładzie karnym, w którym był przetrzymywany oraz torturowany Dildar. Oryginalnie pieśń zapisana była w dialekcie sorani, śpiewana jest również w tym dialekcie oraz czasami w kurmandżi. W 1946 utwór został przyjęty jako hymn Republiki Mahabadzkiej. Została również oficjalnym hymnem irackiego Kurdyjskiego Regionu Autonomicznego.


Heftok 
Popularna wśród kurdyjskich dzieci gra pięcioma kamieniami, która rozwija koordynację wzrokowo - ruchową. 

Heftan 

                                                 tę piękną panią znalazłam TU


Płaszcz zakładany przez Kurdyjki na suknię. Ten rodzaj stroju (zarówno płaszcz i suknia "kras" są wykonane z połyskujących tkanin i mocno przepasane ręcznie wykonanym paskiem "sohi") jest popularny w środkowej i południowej części Kurdystanu. 

Hamawendowie 
Plemię kurdyjskie siłą przesiedlone przez sułtana Turcji do Libanu. Podobny los - deportacja, kiedy nie można było ich sobie podporządkować spotkał wiele plemion kurdyjskich.

Halcilik
Idea panująca w Turcji po obaleniu sułtana w 1922 i kalifatu w 1924 roku. Wynikała ona z obowiązującej doktryny populizmu nacjonalistycznego. Jej założenie zakładało wykluczenia istnienia w państwie jakichkolwiek mniejszości narodowych. Przekreślono odrębność etniczną mieszkających tam od stuleci Kurdów a także Greków, Ormian, Lazów czy Czerkiesów. Było to i jest przyczyną powstań wybuchających po dzień dzisiejszy”

Hananu Ibrahim
Syryjski polityk kurdyjskiego pochodzenia. Wsławił się jako przywódca powstania antyfrancuskiego w 1919, następnie działacz Bloku Narodowego. 
W powstaniu początkowo dowodził 800 żołnierzami, jednak w ciągu dwóch lat liczba ta wzrosła do pięciu tysięcy.
Otrzymywał pomoc wojskową z Turcji, do momentu, gdy Francja stwierdziła, że możliwe jest przekazanie Turcji sandżaku Aleksandretty z Antiochią. Do stłumienia powstania doszło w 1921, gdy francuski Wysoki Komisarz Henri Gouraud skierował do walki z nim 20 tys. żołnierzy. Ostatnie walki miały miejsce na terenach wiejskich wokół Idlibu i w górach Dżabal az-Zawija. Powstanie Ibrahima Hananu, obok buntu alawitów, było najpoważniejszym aktem antyfrancuskiego oporu w pierwszych latach po ustanowieniu mandatu.
W lipcu 1921 zbiegł do Transjordanii, a stamtąd do Palestyny. W Jerozolimie został aresztowany i wydany Francuzom. Stanął przed sądem w marcu 1922. Jego obrońca  przedstawił go jako męczennika syryjskiej walki o niepodległość, a sam Hananu stwierdzał, że obecność Francuzów w Syrii była nielegalna. Został uniewinniony, prawdopodobnie dlatego, by wokół jego osoby nie powstał mit męczeństwa za ojczyznę.
W 1928 Hananu współtworzył Blok Narodowy, wszedł do jego stałej rady i został przewodniczącym biura politycznego. Mając w pamięci doświadczenia przegranych powstań z początku dekady, Blok Narodowy opowiadał się za walką o suwerenność poprzez dyplomację. Hananu domagał się od Francuzów bezwarunkowego udzielenia Syrii niepodległości i uważał taką deklarację za warunek podstawowy dla syryjsko-francuskich negocjacji.

Historia
Korzenie Kurdów  sięgają starożytności, niewiele jednak wiadomo o ich dokładnym pochodzeniu.
Jedna z hipotez zakłada, że wywodzą się od Medów. Wraz z Babilończykami mieli obalić imperium asyryjskie w latach 614-610 p.n.e. Za punkt wyjściowy historii Kurdów często podaje się zdobycie Niniwy przez króla Medów Kyaksaresa w 612 p.n.e. Wedle tej hipotezy kilkadziesiąt lat później ulegli Persom i weszli w skład monarchii Achemenidów. W epoce perskiego imperium Sasanidów znani byli jako Kardochowie. W VII wieku zostali podbici przez Arabów i zislamizowani, a w XI wieku ponownie podbici przez Seldżuków. Z tego okresu pochodzi ich obecna nazwa.
Większość Kurdów po zwycięstwie sułtana osmańskiego Selima I nad Safawidami w bitwie na równinie Czałdyran w 1514 mieszkała w granicach imperium osmańskiego. Podział ten został utrwalony traktatem z 1639 między szachem Abbasem i sułtanem Muradem IV. W latach 1826-1885 w imperium osmańskim doszło do wielkich powstań Kurdów.
Zawarty po zakończeniu I wojny światowej traktat pokojowy w Sèvres z 1920 roku ustanawiał autonomię dla Kurdów, z możliwością ewentualnego uzyskania przez nich niepodległości w dalszej przyszłości. 10 października 1921 Kurdowie proklamowali powstanie Królestwa Kurdystanu. Jednak odkrycie złóż ropy na terenach kurdyjskich w dzisiejszym północnym Iraku spowodowało, że Ententa wycofała swoje poparcie dla projektu niepodległego Kurdystanu, a jego ziemie zostały podzielone traktatem z Lozanny w 1923 roku pomiędzy młodoturecką, laicką Turcję, Persję, brytyjski mandat Ligi Narodów w Iraku oraz francuski w Syrii. W 1924 wojska brytyjskie zlikwidowały Królestwo Kurdystanu.

Bibliografia i foty:
Halabdża 1
Halabdża 
Stefanicki 

Fuad Jomma, Kurdowie i Kurdystan




Pozostałe literki kurdyjskiego abecadła:
F
G
H
J
K