wtorek, 21 września 2021

POsiłki MOcy rekrutują nowych rycerzy i rycerki

 Nasze POsiłki MOcy mają już dwa lata. 



Roszpunki dwie

Wszystko zaczęło się od mojej przyjaciółki Kasi Kukli, której aktywne życie nagle, naglusieńko przerwała choroba mamy Eli. SLA czyli Stwardnienie Zanikowe Boczne sprawiło, że została niemal z dnia na dzień przykuta do łóżka. Od pewnego momentu jedynym sposobem na komunikację było śledzenie ruchów jej oczu. Dzięki aparaturze mogła oddychać. Mieszkanie na 8 piętrze stało się jej wieżą bez wyjścia, dlatego w myślach nazywałam ją Roszpunką. A wraz z mamą w wieży utknęła (na cztery lata, aż do śmierci Eli) i Kasia.



Cud bez cudu

Ale to nie jest historia o smutku i beznadziei, mimo, że nie doszło do cudownego uzdrowienia. Kasia potrafiła w tym wszystkim znaleźć radość i szczęście, zapraszała do swojej wieży cały świat: przyjaciół, wolontariuszy z portalu workaway i muzyków, by umilali mamie czas koncertami. Każdy kto zawitał do tych dwóch Roszpunek, wracał poruszony i jakoś, o dziwo wzmocniony czy nawet zainspirowany. Tak jak np. ja, do stworzenia POsiłków MOcy. 

Ale od początku.

Ach, przynieś mi koperku!

Kasia często prosiła bym odwiedzając ją, przyniosła coś świeżego, chrupiącego, z witaminami np. truskawki czy fasolkę. Bo z opieki społecznej dostawała głownie suche rzeczy jak makaron. Mieszkanko tuż obok bazaru, gdzie warzywa i owoce nuciły Balladę Jarzynową ale Kasia zajęta była odsysaniem mamy i oklepywaniem, tak, że niemożliwe było wyjście nawet do zsypu śmieci.  Nie da się w takich okolicznościach spokojnie wybierać rzodkiewki. Niestety. 


Gdy zachodziłam na ów bazar, zdałam sobie sprawę jak wiele jedzenia trafia koniec końców do śmietnika. Bo krzywe, bo bliska data ważności, bo nie przetrwa do poniedziałku a na weekend trzeba zamykać. Ratowałam to wciąż dobre a niechciane jedzenie. Ale było go zbyt wiele jak na potrzeby Kasi i mojej rodziny. Mogłabym je przekazywać do licznych jadłodzielni. Jednak pomyślałam o innych osobach w podobnej sytuacji co moja przyjaciółka. 

Od łubianki truskawek do... wielu łubianek

Napisałam ogłoszenie na FB, ze słodkim zdjęciem Iduszki objadającej się uratowanym jadłem



Założyłam grupę, by łatwiej było wszystko koordynować. Wkrótce pojawili się wolontariusze chętni na rozwożenie warzyw jak i odbiorcy czyli osoby unieruchomione w domu czy wreszcie coraz liczniejsi dostawcy, np. kochana Piekarnia Piwońskich.

A potem przyłączył się jeszcze Kraków i Poznań i obecnie i w tych miastach uratowane produkty trafiają do tych, którzy nie mogą opuścić swojego mieszkania. 

Obecnie POsiłki są jedną z form pomocy naszego stowarzyszenia Mudita, które niesie wielowymiarowe wsparcie bliskim osób z niepełnosprawnością. 

Jesteśmy w programie Inkubatora Społecznego Fundacji Stocznia, co oznacza, że będziemy rozwijać projekt. M.in ruszymy z  podcastami na podstawie historii naszych odbiorców, przeszkolimy wolontariuszy z wszystkiego czego się da i stworzymy manual zakładania grup POsiłków dla innych miast. Docelowo chcielibyśmy współpracować z samorządami. Bo wiecie...

To jest trochę żenada

  • Że rocznie wyrzuca się tyle jedzenia, że mogłoby zapełnić 6 pałaców kultury
  • Że w dobie wysyłania ludzi na Marsa, wciąż są osoby, które nie mogą wyjść choć na 5 minut z domu, bo: brak opieki do bliskiego, bariery architektoniczne etc.
Nie obyło się bez imby

Chwilę po tym jak wymyśliłam POsiłki zorganizowano akcję podczas której na pewnym bazarze kupcy wystawiali warzywa, których już nie chcieli. Pojechałam tam po wkładkę do moich paczek ale nie wiele zdobyłam bo, przybyło mnóóóóstwo ludzi (jak to zazwyczaj bywa przy darmowym jadle). Na fejsbuczku rozgorzała dyskusja na bałaganu, który ów tłum zostawił. Jak tłum, to wiadomo i przepychanki. Czasem ktoś wsadzi komuś łokieć w oko. Jakież było moje zdziwienie (oj nocy to ja wtedy nie przespałam) gdy w komentarzu ktoś podał, że to mafia od POsiłków MOcy. A potem było już tylko lepiej - że byliśmy z maczetami, przegoniliśmy staruszkę, moi przodkowie nie służyli w Powstaniu a ja chcę wznowić w Polsce komunizm. Do założonej przeze mnie grupy nagle przybyło kilkaset osób (niestety nie wolontariuszy a chętnych mi wirtualnie wyrwać skalp). Jakoś to przetrwałam a, że dalej działamy, to wiecie. 

Boże Narodzenie co środę



Imba nam nie zaszkodziła a może nawet pomogła, bo wkrótce zgłosił się duży eko bazar do wsparcia akcji i mogliśmy ruszyć z pomocą dla kilkunastu osób. Sporządziłam ankietę, by paczki były jak najbardziej zindywidualizowane - z uwzględnieniem diet, alergii, ilości osób w rodzinie. Początkowo odbiory paczek odbywały się u mnie w mieszkanku. Roszek powiedział mi kiedyś, że ma poczucie, że "Boże Narodzenie jest u nas co środę". Faktycznie, tego dnia na naszych 27 metrach rozpychały się skrzynki z marchewką, stosiki słoików z ćwikłą i kosze chleba. Ciągle ktoś wpadał, wypadał, wnosił nową energię. W czasie pandemii rozdysponowanie paczek wzięła na siebie wspaniała Julka Szmidt, która mogła korzystać ze swojego ogrodu, a obecnie wszystko odbywa się w Miejscu Aktywności Lokalnej na Żoliborzu. Mamy pomysł, by zrobić POsiłki w każdym MALu.

Zostań rycerzem z kalarepką!



Szukamy wolontariuszy, którzy chcą wejść w działania POsiłki MOcy - WARSZAWA.

Raz w tygodniu (w środy) odbieramy jedzenie (głównie warzywa, owoce oraz pieczywo) z bazarów i piekarni i wolontariusz zawozi je do Miejsce Aktywności Lokalnej na Żoliborzu gdzie pod wodzą wspaniałej Anuszy Gawor tworzone są z niego paczki dla odbiorców i wolontariuszy. Taką paczuszkę należy zawieść przydzielonej osobie a następnie dać się zaprosić na herbatę (jeśli takie zaproszenie padnie), zapytać o samopoczucie, wysłuchać.
Prócz rozwożenia paczek planujemy tworzenie podcastów z naszymi odbiorcami.

Oczekujemy

  • Dyspozycyjności, by raz w tygodniu (w środy) zawieźć paczkę do przydzielonego odbiorcy (najlepiej blisko miejsca zamieszkania wolontariusza)
  • Chęci do rozmowy, pomocy, usłyszenia historii odbiorcy
  • Otwartości na współtworzenie social mediów projektu

Gwarantujemy:
  • Szkolenia na temat niepełnosprawności, sposobów na ratowanie żywności oraz tworzenia podcastów
  • Regularne paczki z żywnością dla wolontariuszy
  • Możliwość uczestniczenia w realnej zmianie społecznej.

Zgłoszenia przyjmujemy na spa.dla.mam@gmail.com

środa, 15 września 2021

Podlaskie przygody Teatrzyku Powsinoga

Tym razem nasz teatrzyk Powsinoga dotarł na piękne Podlasie. 

Co roku spotykamy się by wspólnie tworzyć kukiełkowy teatr. Uczestnicy mają od lat kilku do kilkudziesięciu, jedni są bardziej sprawni, inni mniej albo w czym innym. Zdarza się, że ktoś słabo zna polski. Albo w ogóle nie mówi. Ale tworząc spektakl wszyscy są równie ważni i potrzebni.

"Ten słoń nazywa się Bombi. Ma trąbę lecz nią nie trąbi... Dlaczego? Nie bądź ciekawy. To jego prywatne sprawy."


Nasz spektakl:



Uczestnicy robią wszystko sami, od podstaw z łatwo dostępnych materiałów. Kukiełki:



Plakaty:


Stroje:


Scenariusz: 

\
Promocję spektaklu we wsi (co łączy się z kolorowym, muzycznym pochodem): 

A po spektaklu zapraszamy widzów na wspólne zabawy.





W tym roku na warsztat wzięliśmy wierszyki Brzechwy a na nasz spektakl przyszła cała wieś!

Może chcecie nas zaprosić do swojej wsi w przyszłym roku?


środa, 8 września 2021

Gościnność bez granic. Protest solidarnościowy z uchodźcami na granicy

Włosy stają dęba gdy czyta się o wieściach z naszej białoruskiej granicy. Łapanki, przemoc, głód i zimno doświadczane przez osoby, które szukały schronienia w naszym kraju. Nie można się na to zgodzić. Chodźcie z nami w niedzielę na protest!

Jesteście rodzicami i nie pojedziecie na granicę a nawet demonstracja w dobie katarów, może być dużym problemem?
1. Pogadaj z dzieckiem o gościnności, otwartości na innych, pomocy tym, którym jest trudniej.
2. Możesz opowiedzieć o polskich uchodźcach, których nie brakowało w Iranie, Indiach, Niemczech a nawet w Meksyku.
3. Poproś dziecko by narysowało "Gościnność bez granic"
4. Wrzuć zdjęcie rysunku na FB i oznacz hahsztagiem #goscinnoscbezgranic #12widzimysiepodmswia
Włączcie się razem w ważną sprawę!


Od miesiąca ludzie szukający schronienia przed wojną i prześladowaniami koczują w lasach na granicy polsko-białoruskiej. Cierpią z głodu i zimna, nie mają możliwości skorzystania z pomocy medycznej. Od kilku dni polska władza, pod pretekstem stanu wyjątkowego, skutecznie blokuje dostęp do nich organizacjom pozarządowym, niezależnym aktywistom i mediom.
To nie tylko grupa z Usnarza Górnego (najbardziej nagłośnionego przez media), ale też setki innych wycieńczonych osób ukrywających się w lasach wzdłuż granicy. Straż graniczna organizuje łapanki na ludzi znajdujących się w pasie przygranicznym, a podrzucanych tam na rozkaz Łukaszenki. Następnie zostawia ich na bagnach, w lesie, gdzie nie mają szans na pomoc. Nie mogą złożyć wniosku o status uchodźcy - mimo że, zgodnie z prawem polskim i międzynarodowym mają do tego prawo. Nie wiadomo, ile jest tych osób, ilu z nich udaje się przetrwać, a ile umiera.
Oficjalne komunikaty mówią o „udaremnianiu prób nielegalnego przekroczenia granicy kolejnym imigrantom", nie wyjaśniając, na czym te próby konkretnie polegają. Mami się nas zagrożeniem, którego powstrzymanie wymaga środków tak ostrych jak sprowadzenie wojska i ogłoszenie stanu wyjątkowego na granicy. Do strefy przygranicznej nie mają dostępu nawet dziennikarze i dziennikarki, przez co próbuje się nas pozbawić dostępu do informacji.
Nie ma naszej zgody na łapanki, przemoc i ich tuszowanie! Nie ma zgody na łamanie prawa! Udzielajmy schronienia tym, którzy go potrzebują! Bądźmy razem pod MSWiA - pokażmy jak wiele osób nie zgadza się na działanie władz, które skazują na cierpienie ludzi uciekających przed koszmarem wojny. Każdy i każda z nas może być kiedyś na ich miejscu. Nie dla okrucieństwa władzy, tak dla solidarności z osobami w potrzebie!
Alisina
Tamim
Mohsan
Mahdi
Haroon
Naveed
Mohammad Reza
Abdul Hafiz
Rabyullah
Batur
Masoud
Faisal
Rohullah
Mohammad
Suresh
Sayed
Mortaza
Muhammad
Nasratullah
Sayed Khalil
Abdul Baset
Muhaammad
Abdulali
Gul Chera
Mariam Nargiz
Mahram Ali
Omidullah
Jan Mohammad
Mushtaq
Mursal
Hajera
i inni anonimowi cierpiący ludzie,
jesteśmy z wami!