sobota, 17 lutego 2018

Dlaczego uwielbiamy podróże po eko farmach?

Czy to w Polsce czy w podróży, mamy dużo kontaktu z dziecięcymi emocjami. Często trudnymi. Bardzo nas to angażuje, dlatego odkąd jest Roch (a teraz i Idka) nieco zmodyfikowaliśmy sposób woyaży. W końcu nasze dziatki też muszą mieć czasem rodziców tylko dla siebie. Dlatego mało tu piszemy a prócz warsztatów i spektakli, staramy się wydzielić czas na pracę na eko farmach. O tym co to za farmy pisałam więcej TU. W dużym skrócie chodzi o bazę ekologicznych (często związanych z permakulturą) gospodarstw, w których pracujemy kilka godzin dziennie w zamian za wikt i opierunek. Im dłużej praktykujemy taką formę podróżowania, tym bardziej jestem nią zachwycona. 

Dlaczego tak nam dobrze?

1. Ano bo mamy takie widoki!



i ogólne rozpieszczando na całego...




2. No dobra praca też jest. Ale to bardzo fajna praca
Lubimy grzebać w ziemi, podlewać, gotować na ognisku (to niezła odmiana od tego co robimy na co dzień).

3. Przy okazji uczymy się bardzo dużo
Wiedzieliście, że oliwki trzeba długo moczyć w soli bo inaczej są potwornie gorzkie? A jak się buduje jurtę? My nie. Ale teraz już wiemy.

4. Czasem możemy też realizować nasze projekty, czyli dokładać naszą cegiełkę do zastanego miejsca. Np. zdarza nam się zostawić plac zabaw lub przeprowadzić zajęcia dla miejscowych dzieci. 





5. Cieszymy się wspierając takie farmy bo są niezłą alternatywą do korporacyjnego rolnictwa. A to korporacyjne jak wiadomo robi wiele szkód przyrodzie, lokalnym społecznościom i zdrowiu wszystkich. Poczytajcie sobie o tym np. TU.

6. To też bardzo tania a przy okazji etyczna opcja poznawania jakiegoś miejsca. Płaci się tylko za rejestrację do bazy i podróż a w niektórych miejscach dorzuca do wyżywienia.

7. Odrobinę (troszkę, troszeczkę) bilansujemy nasz ślad ekologiczny, zawyżony przez przemieszczanie się do innego kraju.
Bo w takim miejscu po prostu produkujemy mniej śmieci - dużo się kompostuje, jemy to co wyrośnie na grządce. Prąd najczęściej pochodzi z baterii słonecznych. Oszczędzamy wodę bo trzeba ją sobie przynieść ze studni i td.



7. Poznaliśmy tak wielu niesamowitych ludzi...
Shene był żołnierzem w Iraku, potem został hipisem i założył farmę marihuany ale FBI mu się dobrało do tyłka.
Williama wszyscy mają za wariata (albo szpiega, lowelasa, poszukiwacza złota) choć stworzona przez niego sieć podziemnych pomp ozłociła  jego wioskę w Jordanii.
i tak dalej...
Wiadomo, że wszędzie są ciekawi ludzie i nie trzeba do tego podróży (wystarczy pogadać z sąsiadem) ale WOOF czy Wokawy to dobry klucz.


8. A kiedy mowa już o ludziach, to też trampolina do przygód (takich z kosmosu czasem)
Na przykład kilka dni temu... Nasza gospodyni Rosanne niespodziewanie, na miesiąc przed czasem urodziła synka. Na tarasie. Wszystko udało się zdrowo i wspaniale, więc nie panikowała tylko posłała męża po doulę. Tak się składa, że za górą znajduje się niewielka społeczność ludzi żyjących w wozach i przyczepach. Działa tam szkoła dla doul. Przybyła Josepchine i  bardzo pomogła przy nowonarodzonym chłopcu. Zaczęliśmy z nią rozmawiać i bardzo się polubiliśmy. Jo jest clownem z Brazylii a teraz odnalazła swoje powołanie we wspieraniu kobiet przy porodzie. Chcieliśmy dać naszym gospodarzom trochę prywatności, więc udaliśmy się z naszą nową znajomą do jej woski. "Dobrze, że dziś przyjeżdżacie, bo właśnie tej nocy w naszej świątyni w kształcie waginy będą całonocne tańce. Czujcie się zaproszeni!"



9. Cała idea opiera się na wymianie. A właśnie tego głównie szukamy w życiu i kontkaktach z ludźmy. 

10. A przede wszystkim uwielbiamy ekofamy bo we wszystkim mogą nam tu towarzyszyć Roszek i Dunia!







A co jeśli nie możesz pojechać do takiej eko wioski? Zaproś świat do siebie! Moja przyjaciółka Kasia nie jeździ bo opiekuje się chorą na SLA mamą. Mimo ultra trudnej sytuacji jest pełna radości i wdzięczności i odwiedza ją (na takiej samej zasadzie jak my eko farmy) mnóstwo ludzi z całego świata. Może i Wy chcielibyście pomóc Kasi? Albo chociaż oddać jej 1% ?