czwartek, 30 listopada 2017

Dzieci i drzewa (głosu nie mają?)

Dużo złego się działo w ostatnim roku z drzewami w Polsce. Jako córka biologa pół dzieciństwa spędziłam w Puszczy Białowiejskiej. Więc choć trudna ciąża nie pozwalała być na miejscu, bardzo siąkałam nosem nad tym co się dzieje. No ale od siąkania nosem nic przecież nie wynika. Dlatego bardzo wdzięczna jestem Obozowi dla Puszczy, który działa i nie ustaje (mimo rozmaitych trudności i represji). 
Natrafiłam na dwie inne akcje, które pokazują, że mali (przy wsparciu dużych) też mogą robić piękne i ważne rzeczy dla drzew.

Blisko i niedawno
Tęczowi Wojownicy to grupa dzieciaków prowadzona przez mądrych dorosłych. Podążając za indiańską legendą o Wojownikach Tęczy pragną inspirować do tworzenia bliskich relacji z Naturą i innymi ludźmi. Pochodząca z plemienia Cree legenda głosi, że nadejdą czasy, gdy Ziemia będzie ograbiona ze wszystkich swoich zasobów, morza i oceany zanieczyszczone, strumienie i powietrze zatrute, a ostatnie jelenie wyginą. Wtedy to duchy przodków nauczą ludzi szacunku do planety Ziemi oraz wszystkich Istot Ją zamieszkujących i uczynią z nich Wojowników Tęczy.

Zobaczcie jaką nagrali piosenkę o Puszczy:



Daleko i dawno
Eha Kern, nauczycielka z wiejskiej szkoły w Szwecji i jej 9-letni uczeń, Roland Tiensuu, założyli ruch dziecięcy, aby zebrać miliony dolarów na ochronę lasów deszczowych. W 1987 r., podczas lekcji przyrody, Eha Kern zaprosiła amerykańskiego biologa do pokazania slajdów i porozmawiania z dziećmi o rezerwacie Monteverde w Kostaryce. Spotkanie wywarło głębokie wrażenie na dzieciach. Jeden z uczniów 9-letni Roland Tiensuu, był szczególnie zaniepokojony przyszłością lasów deszczowych. Tiensuu zasugerował swoim kolegom z klasy by zebrać fundusze na zakupu gruntów w Monteverde Reserve. Dzięki wysiłkowi dzieci (głównie sprzedaży wypieków i rękodzieła!) zebrano wystarczająco dużo pieniędzy, by zakupić cztery hektary.



Entuzjazm uczniów, wraz z wizją Ehy i jej męża Bernda Kern, spowodował narodziny Barnens Regnskog (Children's Rainforest), szwedzkiej organizacji non-profit, której celem jest gromadzenie funduszy na ochronę lasów deszczowych. Obecnie fundacja wspiera również lasy w Tajlandii, Gwatemali, Belize, Kostaryce i Ekwadorze i przyczyniła się do zachowania 450 km² lasów deszczowych.
Oczywiście nie mogę pojąć tego, dlaczego ludzie sami doprowadzili do tego, że muszą wykupywać za pieniądze coś, co było im od zawsze dane i czego są częścią. Ale przyznacie, że cała historia suma summarum piękna!

piątek, 17 listopada 2017

Trzy listopadowe bajeczki

Nie da się już zbierać grzybów. Kasztanów też już znacznie mniej. W listopadzie przyjemnie zbiera się bajki.




Podarowana przez nieznajomego:
O przyjemności
Pewien człowiek wisiał nad przepaścią trzymając się za korzeń. Nad nim stał tygrys, który chciał go zjeść. Na dnie przepaści pływały dwa krokodyle, które też miały na człowieka chrapkę. Nagle mała myszka podeszła do korzenia, którego się trzymał i zaczęła obgryzać ów korzeń swoimi ząbkami. Wtedy człowiek zauważył, że ze skały wyrasta krzaczek poziomek. Sięgnął po jedną i zjadł. I bardzo mu smakowała.

Podarowana przez przyjaciela:
O skarbach
Pewien człowiek udał się do Mistrza z prośbą o podpowiedź co ma zrobić ze swoim życiem. Mistrz był bardzo konkretny i dał mu dokładne wskazówki. Uczeń miał się udać do odległego kraju, wejść na wysoką górę i szukać na niej wioski. Żyje w niej człowiek, który posiada najcenniejszy kamień na świecie. Następnie miał przekonać tego człowieka aby oddał mu swój skarb. Uczeń zrobił wszystko tak jak mu doradzono i wkrótce odnalazł mężczyznę, który posiadał ów wspaniały kamień.
- Oddaj mi go proszę... - zaczął pewien, że to dopiero początek pertraktacji. Jakże się zdziwił, kiedy właściciel skarbu bez wahania mu go oddał.
Uradowany uczeń zaczął schodzić z góry i dumał:
- Dziwak... Przecież za ten kamień będzie można kupić wszystko na świecie...- Zaszedł już na prawdę daleko ale nagle przystanął i szybko wrócił do wioski,
- Wiesz co, nie chcę twojego skarbu. Lepiej daj mi to co sprawia, że tak lekko i bez żalu mi go oddałeś.

Podarowana przez synka (nieco przeze mnie zredagowana):
O pewnym wachlarzu
Był sobie pewien wachlarz, który był najpiękniejszy na świecie. Wszyscy go podziwiali i chcieli go mieć. I wachlarz cieszył się z tego, że tak się wszystkim podoba. Ale przyszedł pewien chłopiec (nazwijmy go Sławek) i popsuł go. I wachlarzowi było smutno i przykro. Więc wachlarz poszedł do lekarza od różnych rzeczy (wachlarzy też) i poprosił o naprawienie. Doktor zrobił co mógł i naprawił go. Niestety nie był już taki piękny. Wymyślił, więc, że będzie najlepiej wachlującym wachlarzem na świecie. Będzie przynosił ludziom wiatr i przeganiał upał. Ale znowu przyszedł ten chłopiec (nazwijmy go Sławek) i połamał go. I wachlarzowi było smutno i przykro. Znowu poszedł do lekarza ale ten już nic nie mógł zrobić. Więc wachlarz poszedł pod śmietnik i zastanawiał się: "Po co ja jestem?" "Bez sensu." - myślał. Tymczasem nadeszła zima i spadło dużo śniegu. Pod śmietnik przyszedł staruszek, któremu było bardzo zimno i nie miał pieniędzy na opał. Zobaczył wachlarz i rozpalił na nim ognisko. Ogrzał się i przeżył. Wachlarz uratował mu życie. Znowu przyszedł pewien chłopiec  (nazwijmy go Sławek) i chciał popsuć wachlarz. Ale już nie mógł, bo wachlarz był popiołem. 

piątek, 10 listopada 2017

Uwolnić Królewny! Zapraszamy :)


Takie piękne plakaty robi Basia Żach !


Już teraz wiemy, że podczas spotkania będzie można: 
A atrakcji przybywa... :)
Poza tym będzie okazja by poznać Kasię - całkiem niezwykłą dziewczynę, która dla swojej chorej mamy przenosi góry i chmury aż lecą wióry.




czwartek, 9 listopada 2017

Ala

Chodziła sobie jeszcze do niedawna, ulicami Warszawy, Stambułu, Hawany -całkiem niezwykła dziewczyna. A potem niezła babka. I ukochana babcia.


Była tak piekielnie inteligentna, że została profesorem ekonomii. Umysł naukowca miała do końca i jeszcze na łożu śmierci układała ankiety.

***
Tak piękna, że kiedyś o zdjęcie, które w książce z biblioteki zostawiła jej mama, pokłóciło się dwóch przyjaciół: ''To ty masz taaaaką dziewczynę? I nic mi nie mówisz?" Ale ona wybrała mojego dziadka. Dzięki temu ulicami Warszawy, Stambułu i może kiedyś Hawany chodzę m.in. ja. 

***
Pielęgnowała niesamowitą dyscyplinę - do końca życia wykładała na uczelni (a na rok przed śmiercią zrezygnowała z drugiego etatu w Instytucie Wzornictwa). Organizowała bajeczne przyjęcia, dbała o całą rodzinę... I znajdowała czas na spływy kajakowe. 

***
To ona radziła mi w mailach do Indii: "Wiesz Olusiu, że nie popieram picia alkoholu ale może kup sobie małą butelkę wódki i popijaj tam po każdym posiłku".

***
Miała jedną najlepszą przyjaciółkę. Taką od podstawówki.  ''Wiesz, my się z M. przyjaźnimy już 70 lat. Zawsze możemy na siebie liczyć. Zawsze. Mamy zupełnie inne poglądy polityczne, na kogo innego głosujemy. Ale to w żaden sposób nie zagraża tej przyjaźni. To nigdy nie było problemem. Bo i nie na tym ta przyjaźń się opiera.''
Wzór.

***
Była taką najprawdziwszą damą. Raz kupiła sobie czerwoną sukienkę. Bajeczną. "Nie wiem czy w moim wieku wypada zakładać takie rzeczy... Ale nie ma siły, która by mnie zmusiła bym się tym przejmowała".

***
Do samiutkiego końca godna i dbająca o innych. Przez ostatnie dni już nie widziała ale pstrykała palcami do Idki...
Strasznie mi smutno, że jej nie ma. Straciłam najlepszą przyjaciółkę i absolutny wzór. Ale myślę o niej i ta myśl każe mi wstać z łóżka, pogimnastykować się i ładnie ubrać. 

***
Nigdy nie przeklinała ale gdy dowiedziała się, że mam HCV natychmiast do mnie zadzwoniła i powiedziała:
- Słyszałam, że masz tego cholernego wirusa. Nie martw się! Jesteśmy przy tobie wszyscy i ze WSZYSTKIM sobie poradzimy.

Też przy niej wszyscy byliśmy ale nie daliśmy rakowi rady.

niedziela, 5 listopada 2017

Spotkania muminkowe - lampiony

Na najbliższym spotkaniu muminkowym będziemy robili lampiony do obchodów święta Marcinowego.  Tradycyjnym sposobem obchodzenia jest spacer z latarnią po lesie, śpiewając piosenki o świętym Marcinie. Święty Marcin zobaczył boską iskrę w biednym żebraku, w mieście Amiens i ochronił go własnym płaszczem. 

foto STĄD

Nasze spotkania nie mają nic wspólnego z religią ale święto Marcinowe jest w naszym mniemaniu ważne i aktualne. Kiedy zapalamy własny lampion, my także możemy poczuć, że dajemy ochronę małemu "płomieniowi", który świeci w naszym sercu, aby mógł bezpiecznie płonąć w ciemny czas. Może to być tylko małe i delikatne światło, ale każde światło przynosi ulgę w ciemności. Zapraszamy serdecznie na wspólne robienie lampionów!

czwartek, 2 listopada 2017

Uwolnić królewny!

Mili,
może komuś już mignęło info o mojej wspaniałej przyjaciółce Kasia Kukla. Kasica siedzi niczym Roszpunka, na ósmym piętrze bloku na Jelonkach i dni powszednie, świątek, piątek i sobota, opiekuje się swoją mamą. Mama choruje na SLA i wymaga pomocy nawet przy oddychaniu.
Najbardziej w tym wszystkim niezwykłe jest to, że nie jest to historia tylko o poświęceniu i nieszczęściu ale przede wszystkim o miłości, radości i rozwoju. Kasia nie może wyjść do świata, więc zaprasza świat do siebie. Przyjeżdżają do nich ludzie z workawaya i nie tylko:




organizuje dla mamy niesamowite koncerty perskiej muzyki (tak, tak w tym maleńkim mieszkanku, obok respiratora!):




Mogłabym jeszcze długo tu o nich opowiadać - bo obie (i mama i córa) są inspirujące i ciekawe... Ale może najlepiej jeśli sami o nich poczytacie na ich fanpage albo w artykule Kasi.
A teraz do rzeczy...
Jest okazja aby pomóc królewnom w wierzy - 3 grudnia chcemy zorganizować w Życiu Jest Fajne  imprezę. Dochód pójdzie dla dziewczyn. Chciałabym aby było np. na masaże dla Kasi, bo od dźwigania mamy pada jej kręgosłup ale sama zdecyduje.
Będzie hindusko (bo mama Kasi dużą część życia spędziła w Indiach) ale nie tylko. Planujemy pokazy slajdów, malowanie henną, rozmaite warsztaty, ja opowiem o tanim podróżowaniu...



Piszę tutaj o tym bo szukamy wszelkich rąk, nóg i głów do pomocy!

  • Można zaprojektować plakat 
  • Poprowadzić warsztaty (wszelakie)
  • Dać fanta na loterię
  • Opowiedzieć o wydarzeniu znajomym
Albo co tylko przyjdzie Wam do głowy.
Czekam na pomysły i za wszelkie jesteśmy z Kasią bardzo wdzięczne :)