piątek, 31 stycznia 2020

Oniryczne ferie

Odmiana
Ostatnie z zim spędziłam zbierając figi na eko farmach, bądź włócząc się z teatrzykiem cieni po dziwnych miejscach. A ta zima do innych zim jest niepodobna. Nie zanucę zadymki Grechuty bo śniegu nie ma. I miast wyjeżdżać brodzę po onirycznych ścieżkach.


fot. Basia Żach


Od prawie miesiąca nie mogę spać. 
Na zdjęciu powyżej palę sziszę nad jakimś strumykiem w Kurdystanie. Obecnie sytuacja prezentuje się mniej malowniczo. 
Nocami okrutnie swędzi mnie skóra. Jeśli śledzicie mojego bloga od lat, pewnie pomyślicie ''To już grała''. Tak, tak - kawałek "skrobu, skrob, przekleństwa i jęki" nadawałam podczas obydwu ciąż chorując na cholestazę. Okazuje się, że obecność wirusa (o którym dowiedziałam się dopiero przy Idzie) pogłębiała objawy. Teraz sezon trzeci. Mam nadzieję definitywnie ostatni - leczę HCV i po prostu muszę przejść przez uroki leczenia.

Obcy we mnie
Wirusem HCV zaraziłam się 10 lat temu w Indiach. 



Ugryzł mnie komar, w nodze zrobiła się dziura. Leczyłam się i w szpitalu i u szamana (czy jak go tam zwać). Zaraziłam się. Piszę o tym, bo to bardzo popularna choroba. Rocznie umiera na nią w Europie więcej osób niż na HIV. Daje się ją stosunkowo łatwo wyleczyć. Tylko mnóstwo osób nie wie, że jest chora bo objawy niespecyficzne. 

Ale wróćmy do bezsenności. 
Staram się by to swędzenie i niespanie było na tyle przyjemne na ile może być. Taki oksymoron. Piję herbatę z miodem, czatuję z przyjaciółmi po drugiej stronie globu, rozpylam olejki eteryczne. I... Może kiedyś uda mi się zrobić coś bardziej konstruktywnego. Wyhaftować mapę, przeczytać wszystkie nowości Czarnego, nauczyć się grać na harmonijce ten motyw (wybaczcie sąsiedzi):



Niestety, mój mózg ma inne plany na 3.00 w nocy. Pozwalam mu na to, na co on ma ochotę. Aprobuję wszelkie zachcianki. Aby tylko skupić uwagę na czymś innym niż na tym, że swędzi. Przede wszystkim oglądam seriale. Dokładnie jeden serial. Za to jaki!  

Polecenie od Wróżki Wiadomuszki
"Crazy ex girlfriend" polecił mi mój przyjaciel. Mateusz codziennie przysyła mi dawkę pozytywu: fajne teledyski, zabawne historie, dobre wiadomości o tym co wydarzyło się na świecie. Głównie newsy z Ameryki Południowej, w której mieszka. Kiedyś wysłał link do "Crazy ex.." z dopiskiem, że ten serial jest jak wszystkie jego wiadomości razem wzięte. 
Boję się seriali, bo wciągają. Ale skoro Mateusz radzi...No i faktycznie. Pochłonęła mnie ta mała akademia edukacji emocjonalnej na Netflixie.

Uwaga!
Tak mało znam się na serialach, że bardzo możliwe, że o wszystkim o czym tu piszę już 100 razy było i zachowuję się jak rozbitek, który wrócił na łono cywilizacji i z ekscytacją doszukuje się drugiego dna w teledysku Lady Gagi. Trudno.

Ale...
Historia wypalonej prawniczki z bordenline, której życiową obsesją są kolejni mężczyźni gładko prowadzi nas po meandrach obsesji i fiksacji, które większość filmów i seriali prezentuje jako całkowicie normalne, utwierdzając nas, że:
  •  "Dla miłości warto zrobić wszystko" - śledzenie, spiskowanie czy intrygowanie głównych bohaterek np. w "Gotowych na wszystko" przerobione przez standardy komedii zdają się być zabawnymi przygodami a nie symptomami niepewności czy niedojrzałości.
  • "Celem życia jest zawarcie związku"
  • "Wystarczy iż poznamy przeznaczoną nam połówkę a będziemy szczęśliwi",
  • "Bez tejże połówki jesteśmy niewystarczający i niekompletni"
I tak dalej.
A tutaj na tacy nazwanie i obśmianie tych schematów. W lekkiej formie ale jednocześnie nie uciekając od prawdy - o problemach psychicznych, szukaniu tożsamości, znaczeniu rozmaitych relacji.



Do tego wszystko bardzo ciałopozytywne. Bez specjalnego epatowania. Po prostu aktorzy mają rozmaite rozmiary, owłosienie czy rodzaje cery. Ktoś ma drugą brodę ale specjalnie na tym nie cierpi jego małżeństwo, innego brzuch czasem błyśnie cellulitem. Jak w życiu. 
A nawet jak bohater jest nieskończenie piękny, to i tak zdarza się mu mieć smuteczki:


Załączyłam teledysk, bo to musical. W każdym odcinku przemycane jest kilka piosenek, które nie tylko obrazują sytuację bohaterów ale też są pretekstem do obśmiania rozmaitych wzorców z pop kultury:


Mógłby ktoś zrobić musical o chorej wątrobie i ubrać w słowa piosenki odczucia związane ze świądem skóry? Będę zobowiązana.