niedziela, 27 października 2013

Czujczujowy busik coraz realniejszy

Prosimy- zagłosujcie na nasz filmik w konkursie "Taksówka do marzeń" , jeśli wygramy kupimy busik, którym objedziemy cały świat by robić warsztaty
Głosować można głosować TU
A więcej o naszym pomyśle z busem TU


Dziękujemy!!!

wtorek, 22 października 2013

Warsztat kuchni nigeryjskiej + jam bębniarski

Tak naprawdę trudno mówić o jednej kuchni w kraju, w którym żyje 370 plemion posługujących się 510 językami. Można jednak wyróżnić dominujące składniki kuchni nigeryjskiej: surowe i gotowane warzywa oraz ryby poławiane w Zatoce Gwinejskiej. Do najpopularniejszych dań należy jollof - apetyczna, jednogarnkowa potrawa na bazie ryżu, pomidorów, cebuli, mięsa oraz dużej ilość przypraw. Ryż je się także z dodatkiem mleka z orzecha kokosowego. Do przysmaków należą pikantnie przyrządzane słodkie ziemniaki. Mieszańcy bardzo chętnie delektują się rożnego typu zupami, takimi jak ukpoka – zupa kukurydziana z dodatkiem ryb; afang – tradycyjna zupa warzywna czy ogbono - zupa podawana z orzechami o tej samej nazwie. Tamtejsze zupy są gęste, przypominają sosy, w których macza się podany oddzielnie ryż lub ziemniaki.


W sekrety tych i innych potraw wprowadzi was Chuks Gallardo Njoku, były piłkarz, a obecnie lider Stowarzyszenia Project Integration w Warszawie, które zajmuje się m.in. przybliżaniem Polakom kultury afrykańskiej. Jak zwykle prosimy uzbroić się w noże i deski do krojenia (dla chętnych również fartuchy), ponieważ dania będziemy przyrządzać wspólnie. Po posiłku zapraszamy Was zaś na mały koncert bębniarski w wykonaniu członków Stowarzyszenia. Można tańczyć!

Niedziela 27.10.2013 15.00-18.00
Teatr Baza- Podchorążych 39
Wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona.
Zapisy: grzegorz@teatrbaza.pl

Projekt "Historie Kuchenne" jest współfinansowany przez m.st. Warszawa.
Partnerem warsztatu jest Stowarzyszenie Project Integration



poniedziałek, 21 października 2013

Zapraszamy imigrantów na warsztaty z Kontakt- Improwizacji


Mili! Jeśli jesteście cudzoziemcami mieszkającymi w Warszawie lub znacie kogoś takiego, to w ten weekend zapraszamy na bezpłatne warsztaty Kontakt Improwizacji. Zajęcia prowadzi Jonathan Megaw. Info o warsztacie na FB . Info i zapisy: Olga Lidia Kozłowska info@perform.org.pl



Dear People! If You are a foreigner living in / visiting Warsaw this weekend - feel invited to join contact improvisation dance workshop - for free: It is ok if You cannot or can dance. You will meet dancing people and good friendly teacher. Take a chance now and contact Olga Lidia Kozłowska at info@perform.org.pl or on fb for more info and sign in.

sobota, 19 października 2013

Co lubią dzidziusie?

Czyli pomysły na zabawy dla noworodków i niemowląt, do drugiego miesiąca życia.

Przez pierwszy miesiąc, nowy człowiek odsypia eskapadę z brzucha i powolutku przyzwyczaja się do świata. Większość dnia spędza na spaniu i jedzeniu. Około drugiego miesiąca dziecko przytomniej spogląda na otoczenie, choć teraz widzi głównie kontrasty. Pojawiają się nieco dłuższe pory czuwania, które fajnie spędzić na spokojnej zabawie, pamiętając, że maluszek jest bardzo wrażliwy na wszelkie bodźce - ostre światło, raptowny ruch czy głośny dźwięk mogą go przestraszyć. 
Po pierwsze przytulanie, tulenie i głaskanie. Po stópkach całowanie, śpiewanie i mizianie.

Dla noworodka:
  • Opowiadanie o wszystkim co jest dookoła, im więcej będziemy do maciupka mówić tym szybciej zacznie gaworzyć
  • Dziecko leży nam na brzuchu (samo również w tej pozycji) a my oddychamy na rozmaite sposoby: głęboko, wolno, szybko, samym brzuchem…

  • Tańczenie z bobasem na rękach do ulubionej muzyki 
W przypadku mojego synka to będzie:


 Choć polecam również:
  • Masaż całego ciała
  • Czytanie na rozmaite sposoby
  • Śpiewanie ("Szparaaaaagi, szpaaaaragiii" )
  • Kołysanie (jest to bardzo ważne z perspektywy rozwoju mózgu, ponieważ stymuluje rozwój ucha wewnętrznego oraz móżdżku a co za tym idzie pomaga ćwiczyć koordynację ruchową oraz równowagę)
  • Winda- delikatne podnoszenie w górę i w dół
  • Noszenie w chuście
Zabawy z miesięcznym dzieckiem:
  • Wydawanie dziwnych odgłosów
  • Naśladowanie odgłosów, które wydaje dziecko
  • Wykonywanie rowerka nóżkami dziecka na przemian z poruszaniem jego rączkami
  • Stałe wierszyki przy rozmaitych czynnościach, np. przy zakładaniu śpioszków „Jedna nózia, druga nózia i już uśmiechnięta buzia, jedna rączka, druga rączka oto rączki są zajączka”
  • Pokazywanie kontrastowych obrazków
  • Naśladowanie nawzajem swoich min
  • Wspólne szeleszczenie (cylofanem, foliówkami)
  • Dawanie sznurków (np. od bluzy mamy) do ciągnięcia i wydawanie przy tym zabawnych dźwięków
  • „pierdzioszki” w brzuszek
  • Ruchy naprzemienne, np. machanie rączkami dziecka i rowerek nóżkami, zmiana i jeszcze raz i jeszcze... Pomaga to dziecku uświadomić sobie granice własnego ciała i fakt, że może nad nim panować.
  • Dawanie całusków w różne części ciała, które wcześniej nazywamy i np. dodajemy rym „ całusek w nóżki mojej kaczuszki, całusek w nosek mój Eskimosek"
  • Pokazywanie dziecku narysowanych linii 
  • Zabawa z trzema balonikami (najlepiej białym, czerwonym i zielonym bo te kolory dzidziuś rozróżnia najwcześniej), na których flamastrem rysujemy buzie.  Następnie przesuwamy je na zmianę w odległości 25-30 cm od buzi maluszka, tak by starał się skupić na nich wzrok i wodzić za nimi wzrokiem
  • Bujanie w kocu (jak również delikatne turlanie, podnoszenie w górę i w dół i tp.
  • Puszczanie pozytywki 
  • Bierzemy dwie grzechotki wydające różne odgłosy (możemy sami je zrobić nasypując np. do jednej butelki po jogurcie ziarna fasoli a do drugiej grochu). Kładziemy się na łóżku obok dziecka i potrząsamy grzechotką raz z jednej, a raz z drugiej strony małej główki. Po chwili zmieniamy zabawkę. Możemy też wodzić grzechotką przed oczami dzidzi, zataczając nią powoli kręgi, zbliżając i oddalając. 
  • Kładzenie (rozebranego do samej pieluszki) dziecka na rozmaitych podłożach- puchatym dywanie, blacie stołu, kocu, materacu i tp.
  • Bańki mydlane
  • "Dzieńdoberek, dzieńdoberek... Jaki Roszek ma numerek? -tu Roszek np. macha raz rączką albo pokazuje pięć paluszków, czy robi cokolwiek innego co można podpisać pod cyfrę, więc dostaje tyle całusków ile "pokazał"
  • Masowanie rączek różnymi fakturami: piórkiem, szczotką, wacikiem i tp.
Zabawy z dwumiesięcznym dzieckiem:
  • Delikatne kołysanie na dużej dmuchanej piłce,  gdy dziecko leży na niej na brzuszku
  • Gaszenie i zapalanie światła rączką dziecka
  • Wkładanie noska do puszek z rozmaitymi zapachami (z przyprawami, kawą, herbatą...)
  • Gasimy światło i kładziemy się obok dziecka. Latarką wodzimy po ścianie i suficie. Zataczamy małe i duże kółka, raz wolno, raz szybko.
  • Wożenie w kocu po podłodze
  • Akuku (zasłanianie swojej twarzy dłońmi lub np. książką po czym odsłanianie i wołanie "akuku", potem zasłanianie twarzy dziecka)
  • Podkładanie głosów pod zabawki 
  • Kontrastowe ilustracje obok miejsc gdzie dzidzia często przebywa (przewijak, łóżeczko, kołyska)
  • Kładzenie piłeczki  (lub balona) w takiej odległości od nóżki bobasa, że gdy w nią kopnie (a niemowlaki to bardzo lubią) piłka poturla się. Fajnie by wydawała przy tym jakiś dźwięk
  • Grzechotki nakładane dziecku na rączkę
 A poza tym... przytulanie, tulenie i głaskanie. Po stópkach całowanie, śpiewanie i mizianie.

poniedziałek, 14 października 2013

Finał konkursu na bajkę o emocjach


Tam taratam tam!!! 
Niniejszym mam zaszczyt wyłonić zwycięzcę (a raczej zwyciężczynię) naszego konkursu na bajkę o emocjach. A jest nią: Dominika Kanafa, która przysłała do nas piękną bajkę o odwadze. Wybór był niezwykle trudny bo wszystkie nadesłane prace wzruszały i zachwycały :) Osłodą dla tych, którzy nie zwyciężyli niech będzie fakt, że bajki postaramy się wydać a na pewno nagramy je w formie słuchowiska na warsztatach z dzieciakami. Wkrótce powstaną również ilustracje do Waszych bajek robione przez dzieci.


niedziela, 13 października 2013

Dimlama

Za nami pyszne spotkanie z uzbecką kuchnią. Jeszcze raz wielkie рахмат dla Andrzeja i Ravshana z Klukovki za warsztat gotowania i Dawida z Księgarni Globtrotera za prezentację o kraju. Oraz dla wszystkich gości za miły klimat i fakt, że po sobie pozmywali :)


SKŁADNIKI
- 1 kg ziemniaków - 3 papryki czerwone i 3 papryki żółte - główka czosnku - cebula - 0,5 kg - marchewka 0,5 kg - pomidor 1 kg - 1 główka kapusty białej - kolendra - bakłażany - 1,5kg - 1 kg baraniny - sól - pieprz - kmin rzymski

PRZYRZĄDZANIE
Najpierw wszystko musisz pokroić. I tak: mięso w kawałki, cebulę, bakłażana, kartofle i marchewkę -w plasterki, paprykę na ćwiartki, pomidory w cząstki,  czosnek w grubsze kawałki a kapustę grubo posiekać.
Do garnka z grubym dnem (Uzbecy mają na ten cel specjalny sagan) nalej trochę oleju i połóż liść kapusty. Teraz połóż warstwy. Kolejno:
mięso i połowę cebuli i marchew
potem
marchew,  bakłażana, ziemniaki i pozostałą cebulę
teraz dodaj przyprawy
cząstki pomidorów i pokrojony w kawałki czosnek,
a na koniec papryka,kapusta i kolendra.
Znowu dopraw
Na wierzchu znowu ułóż kilka liści kapusty.
Garnek postaw na ogniu, kiedy się zagotuje zmniejsz płomień i gotuj przez 1-1,5 godz.

sobota, 12 października 2013

uzbecka bajka: Karnawał

Urocza uzbecka bajeczka:
Dawno, dawno temu żyli sobie mąż i żona. Jak to czasem niestety bywa, ich miłość uleciała i miast zająć miejsce przynajmniej przyjaznego przywiązania, zamieniła się w głośno wyrażaną niechęć. Mąż zapomniał jak jego miłej na imię i nazywał ją Głupią. A i kobiecina wcale nie była lepsza bo nazywała go Durniem. I tak żyli sobie, w małej wiosce pod Ferganą- stale wśród kłótni i wzajemnych pretensji. Tak naprawdę gdyby im jednak zajrzeć do serc, w naprawdę mocnych okularach można by zauważyć, że lubią się troszeczkę.
Pewnego dnia mąż kupił sto funtów masła i ryżu i przyniósł je do domu. Nie spodobało się to jego żonie.
- Za dużo masz pieniędzy? Zapomniałeś kim jesteś, może ci się zdaje, że jakieś wielkie z ciebie panisko? Po kiego czorta kupiłeś tak dużo oleju i ryżu? Może już myślisz o ślubie naszego syna lub pogrzebie ojca ?
- O czy ty znowu mówisz Głupia? Jaki znowu pogrzeb? Jaki ślub? Dobre rzeczy kupiłem. W sam raz będą jak przyjdzie karnawał.
Uspokoiło to nieco kobiecinę, wzięła jedzenie i schowała je w spiżarni.
Ale czas mijał a babie zaczęło burczeć w brzuchu, na myśl o ukrytych smakołykach.
Czekała i czekała, wypatrywała i pytała: kiedy nadejdzie karnawał? 
Pewnego dnia siedziała na ławce przed domem i nagle widzi - po drodze ktoś idzie. Od razu widać, że to obcy, w ich wsi nikt się tak nie ubierał. Podniosła rękę, zamachała przyjaźnie i zawołała do przybysza: 
- Hej , bracie , chodź tu na chwilę!
Mężczyzna zatrzymał się a kobiecina nieśmiało zagaiła: 
- Posłuchaj , przyjacielu... Czy ty czasem nie jesteś Karnawałem? 
Człowiek od razu zorientował się, że kobieta nie ma głowy na właściwym miejscu i pomyślał: " Aha ! Powiem jej , że jestem Karnawałem i zobaczę, co się stanie." 
- No, oczywiście kumo , że to ja. 
- No, na nareszcie przybyłeś! Ja... Chciałam ci tylko powiedzieć, że mamy dla ciebie twoje smakołyki. Jak możesz nie wstydzić się, tak jawnie wykorzystać naszą dobroć? Dlaczego nie pokazałeś się na tak długo, aby odebrać jedzenie? 
- Nie gniewaj się kumo. Spędziłem dużo czasu na poszukiwaniach waszego domu. 
- Dobra, dobra... Idź i zabieraj co twoje.
Mężczyzna poszedł do domu , wziął olej i ryż. Torbę z jedzeniem zarzucił na ramiona i odszedł z wioski. 
Kiedy nadszedł wieczór mąż babiny wrócił do domu a żona od progu zaczęła wyrzuty: 
- Był tu w końcu ten twój Karnawał. Dałam mu jedzenie i pokazałam drzwi za objadanie biedaków. 
- Jaki znowu Karnawał? Coś ty znowu zrobiła żono? O jakim jedzeniu mówisz ? 
- Olej i ryż... Tak jak mówiłeś, łakomczuch Karnawał stał na na ulicy, patrzył na nasz dom, więc zawołałam go i oddałam mu wszystko, tak jak kazałeś. 
- Ach ty głupia babo, aż mi słabo gdy pomyślę co narobiłaś... Może przynajmniej wiesz w którą stronę czmychnął? 
Żona pokazała kierunek, mąż osiodłał konia i rzucił się w pościg za " Karnawałem". 
Tymczasem spryciarz bezpiecznie umknął z wioski i nikt się za nim nawet nie obejrzał. Nagle zobaczył galopującego za nim mężczyznę. " Karnawał " od razu zorientował się, że musi to być mąż kobiety, więc przezornie umieścił torby ze smakołykami w przydrożnych krzakach . 
Jeździec zszedł do niego i zapytał : 
- Hej, kolego ! Czy nie widziałeś by ktoś szedł tą drogą ? 
- Oczywiście, szedł tu taki jeden. 
- I niósł coś na plecach ? 
- Olej i ryż. 
- Wspaniale! O niego mi chodzi! A kiedy go widziałeś? 
- Oj, już jakiś czas temu... 
- Jak myślisz, mój chłopcze, mam szansę go złapać? 
- Cóż, nie wydaje mi się... Spójrz, ty jesteś na koniu, a on pieszo. Twój koń, kiedy galopuje, musi zmienić wszystkie cztery nogi, to zajmuje bardzo dużo czasu. A człowiek, raz ciach, szybciutko sobie biegnie na dwóch. Sam zobacz ile to trwa- jeden -dwa-trzy - cztery .. Lepiej byłoby ci na nogach: Raz-dwa , raz-dwa ! 
- To co mam zrobić ? 
- Jeśli chcesz - pomogę ci. Zostaw mi konia i biegnij na piechotę, raz-dwa , raz-dwa ! Jeśli rzeczywiście się postarasz, prawdopodobnie go dogonisz. 
- Tak, tak ! Złote słowa ! - Zgodził się mąż. Zeskoczył z konia i puścił w pościg pieszo: 
- Raz-dwa , raz-dwa , raz-dwa , raz-dwa ! 
Gdy tylko zniknął z pola widzenia, "Karnawał" wyjął worki ryżu i masła, załadował je na konia i pojechał w inną stronę . 
Chłopina nie spotkał nikogo, więc wrócił do miejsca, gdzie zostawił nieznajomego i swojego konia. Ale oczywiście ich już tam nie było.
Kiedy wrócił do domu, znowu zaczęły się kłótnie: mąż wyrzucał żonie utratę ryżu i oleju, a żona złościła się męża za stratę konia. 
Oni wciąż kłócą - tylko ''głupiec" i ''głupia" słychać z ich chatki. A "Karnawał" ma pełny brzuch.

(rysunek wzięłam stąd. A jego autorem jest  О.К. Татевосьян, uzbecki malarz)

poniedziałek, 7 października 2013

Historie Kuchenne- Uzbekistan


Nie bójmy się tego powiedzieć: większość z nas na słowo "Uzbekistan" widzi tylko wielką, białą plamę. Kraj ze stolicą w Taszkiencie nie jest popularnym celem wycieczek, zapuszczają się tam tylko nieliczni podróżnicy z żyłką poszukiwaczy przygód. Tym ciekawiej zapowiada się warsztat, na który mamy zaszczyt was zaprosić.

Jak zwykle przy okazji "Historii Kuchennych", droga do poznania kultury kraju wiedzie przez żołądek. Postaramy się, aby po warsztacie nazwy takie jak manty, samsa czy lagman brzmiały dla was bardziej znajomo. Ale oczywiście zanim spróbujemy uzbeckich przysmaków, będziemy musieli je sami przyrządzić. Czeka nas gotowanie dimlamy. Naszym przewodnikiem po tym labiryncie będzie pochodzący z Uzbekistanu Ravshan Khodjaev - zawodowy kucharz restauracji Klukovka.
Gdy już zadowolimy swoje kubki smakowe, przyjdzie pora na odrobinę nauki. W rolę nauczyciela wcieli się Dawid Dudek, autor książki "Uzbekistan. Przewodnik globtrotera". Opowie on o miejscach wartych zobaczenia, historii i kulturze kraju, a także udzieli praktycznych wskazówek na temat podróżowania.
12 października 16.00
Teatr Baza ul.Podchorążych 39
Wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona
Zapisy: projekt.czujczuj@gmail.com
Projekt "Historie Kuchenne" jest współfinansowany przez m.st. Warszawa
Partnerami warsztatu są: restauracja Klukovka (http://klukovka.pl/) i wydawnictwo Księgarnia Globtrotera (http://ksiegarniaglobtrotera.pl/)


sobota, 5 października 2013

JABCZANKA

Romans z łemkowską kuchnią trwa. Dziś w garnku:


JABCZANKA
1 kg kwaśnych jabłek,
1 litr wody,
2 łyżki mąki,
1 szklanka śmietany lub mleka,
3 łyżki cukru
2 ziemniaki
czosnek
Jabłka wyczyść ze środków i łupek i pokrój na kawałki. Gotuj aż zmiękną po czym przetrzyj. Mąkę wymieszaj ze śmietaną i wlej do masy jabłkowej. Mieszaj aż zakipi. Do smaku dodaj cukier. Podawaj z ugotowanymi (lub podsmażonymi) ziemniakami i drobno posiekanym czosnkiem.

piątek, 4 października 2013

Galaretka

                  I jeszcze jedna konkursowa bajka, odnaleziona z czeluści skrzynki:

Sabina Jasińska
Galaretka
Zamek, o którym tu mowa prezentował się niezwykle i w każdym przechodniu wzbudzał podziw i zdumienie. Mieszkała w nim rodzina królewska, w której skład wchodzili: nieznoszący warzyw Król Baleronek, uwielbiająca owoce ananasa Królowa Tropikana i ich córka Jarzynka, zajadająca się marchewką z groszkiem.
Wydawać by się mogło, że zakątek ten jest ostoją ciepła i spokoju i każdy chciałby spędzić w nim życie. Niestety dla zamieszkującej królewską kuchnię wieprzowej galarety, od wielu tygodni było to miejsce cierpienia i udręki.
Ukochany przez małą Królewnę groszek, zmówił się z marchewką i razem bezdusznie pastwili się nad wspomnianą wcześniej Galaretą.
- A ty czego się znowu boisz wieprzowino? - dopytywał złośliwie groszek.
- Niczego się nie boję. - tłumaczyła zrozpaczona mieszkanka królewskiej kuchni.
- To czego się tak trzęsiesz? - drwił Strączek.
- Mówiłam już setki razy, że taką mam naturę. Po prostu trzęsę się i już.
- Dobra, dobra. Nie ściemniaj lepiej. I tak wiem, że jesteś najbardziej tchórzliwą istota na ziemi.
- Powtarzam ostatni raz. NICZEGO SIĘ NIE BOJĘ!!! - oponowała Galareta.
-   To udowodnij nam to, a wtedy damy ci spokój. - podpuszczał groszek.
- Z miła chęcią. Ale jak? - pytała oskarżana o tchórzostwo wieprzowa bywalczyni stołów.
- No..., na przykład, daj się pokroić. - zaproponował groszek.
- O tak, tak. Pod nóż z nią, pod nóż!!! - zawtórowała zaciekawiona marchewka i z wrażenia urwała sobie zielony, postrzępiony włos.
- Ałłłłłłłłłłłłłłaaaa – zawyła z bólu.
- Cicho Zielenino- zganił ją Groch. Decyzja należy do Galaretki. Sama musi wiedzieć, czy chce udowodnić nam swoją odwagę. Nie naciskajmy na nią- wyjaśniał dobrodusznie Strączek.
Wieprzowa galaretka po chwili zastanowienia powiedziała:
- zrobię to, jeśli złożycie obietnicę, że dacie mi później święty spokój i już nigdy nie nazwiecie mnie tchórzem.
- Jasna sprawa – zadeklarował groszek z Marchewką.
Galarecie nie pozostało więc nic innego, jak tylko położyć się pod nóż.
Nagle wszyscy mieszkańcy kuchni swe spojrzenia przykuli do ostrego noża, który zbliżał się w kierunku roztrzęsionej do granic możliwości ofiary podejrzeń o tchórzostwo.
W kuchni rozległo się głośne wołanie: Galareta, Galareta, uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!
Trzęsąca się istotka, położyła ciało na drewnianej desce i ledwo zdążyła rozprostować plecy, gdy stanął nad nią błyszczący, naostrzony oprawca.
-  Gdzie mam ciąć?- zapytał, jakby od niechcenia.
-  Wszystko mi jedno – odpowiedziała spokojnie galareta. Chcę mieć to już za sobą, więc się pospiesz – ponaglała.
Nóż zamachnął się wysoko i ciachciarachciach, odciął lewy róg Galarety.
W kuchni zapadła cisza. Nikt nie śmiał pisnąć choćby małego słowa.
-  No i po sprawie – powiedziała Galaretka wstając  i otrzepując swoje miękkie ciało. Teraz dajcie mi spokój.
-  O nie, nie!!!- powiedział Groszek.
-  Tak łatwo ci nie pójdzie – dodała Marchewka.
-  Przecież obiecaliście – domagała się sprawiedliwości wściekła z rozpaczy Galareta.
-  A masz na to świadków? - dopytywał Strączek.
- Damy ci spokój, jak udowodnisz swą odwagę rzucając się do garnka z wrzącą wodą – zaproponowała Marchewka.
-  Nigdy, przenigdy!!!- krzyknęła Galareta i puściła się do ucieczki.
I gdy groch z marchewką już prawie mieli ją w swych szponach, do królewskiej kuchni wszedł nadworny kucharz. Chwycił prześladowców do ręki i wyrzucił do kasza mrucząc pod nosem: „Kto by pomyślał, że królewna Jarzynka ma na was uczulenie”.

Tym właśnie sposobem alergia królewny wybawiła wieprzową galaretkę z opresji i sprezentowała jej spokojne życie.

czwartek, 3 października 2013

Tartianki

Tartianki to łemkowski sposób na placki ziemniaczane. Łemkowie-  naród biedny a praktyczny, do perfekcji opracowali wykorzystanie ziemniaka. W ich kuchni jest ponoć 365 jego zastosowań - na śniadanie (czyli po łemkowsku obid) i, na  połudenek (posiłek spożywany w południe) i na weczerię (kolację podawaną po zmierzchu). A co najciekawsze wszystko tak pomysłowe (przy jednoczesnej prostocie), że nie ma tu mowa o monotonii. Na początek :



Tartianki

ziemniaki (tyle ile placków przewidujesz)
jajko
czosnek
liść kapusty (po jednym pod każdego placka)
sól, pieprz
ewentualnie siemię lniane

Ziemniaki obierz, zetrzyj i odcedź. Dodaj jajko, drobno posiekany czosnek, sól i pierz (ewentualnie siemię lniane). Paćkę nałóż na liście kapusty i przyklep. Piecz przez 20-25 minut w dobrze rozgrzanym piekarniku. Bardzo dobrze komponuje się z wszelkiej maści sosami, twarożkiem, duszonymi warzywami i tp. 
Kto chce bardziej tradycyjnie doda skwarki.

środa, 2 października 2013

Finał konkursu na bajkę o emocjach

Na konkurs na bajkę o emocjach nadeszło mnóstwo ślicznych, zaskakujących, często kreatywnie ilustrowanych prac . Bardzo dziękujemy! Wszystkie wykorzystamy w naszych warsztatach i nagramy z dzieciakami w formie słuchowiska. Przed nami wybranie finalistów. Wkrótce ogłosimy do kogo trafią nagrody :)


a jak już jesteśmy przy bajkach: