poniedziałek, 30 listopada 2015

Amulety jadą do Jordanii

Wiele osób obrusza się na słowo amulety, ale jak inaczej określić o co nam chodzi? Dzieciaki z Polski zrobiły dla dzieci syryjskich małe prezenciki na szczęście: przypinki, korale, małe zabawki. Chodzi o to, żeby poczuły, że tam gdzieś daleko, jest ktoś trochę podobny i przyjazny. W odpowiedzi mali uchodźcy też zrobią takie upominki. Aby każdy był obdarowany. Bo dzielić się może każdy, niezależnie ile ma lat i jak wiele posiada. W wakacje zrobiliśmy taki projekt z dziećmi polskimi i romskimi. Wyszło bardzo fajnie, więc teraz poszliśmy o krok dalej i wymianę amuletów połączyliśmy z wymianą filmów. 


Ciągle zgłaszają się nowe szkoły i świetlice, które chcą się przyłączyć, w tym jedna podstawówka w Berlinie. Fajnie, co? I zobaczcie jakie piękne upominki:


 fot. Edyta Foryś



poniedziałek, 23 listopada 2015

O innych kulturach- niedziecinne książki dla dzieci

Jakiś czas temu napisała do mnie przesympatyczna pani, która tworzy projekt promujący czytelnictwo wśród najmłodszych.

W odpowiedzi na je miłą prośbę napiszę dziś o książkach przybliżających inne kultury.
Nieraz pisałam już o tym, że niespecjalnie przepadam za książkami tworzonymi pod problem. Takimi, które już w podtytule mają: "depresja w rodzinie", "przemoc rówieśnicza" i tp. Wydaje mi się, że z tego typu lekturami jest jak z lekarstwem. Kiedy dopadnie nas choroba czasem faktycznie nie da się obejść bez antybiotyków. Milej jednak wspomagać się naturalnymi składnikami, takimi jak miód czy czosnek.
Zatem są sytuacje, w których dosłowność przyniesie dziecku ulgę: "Chłopiec z książki ma brata autystę i ja też", "Ten lew ma dwie mamy, a więc to się zdarza". 
Ale
Wolałabym szukać odpowiedzi w książkach pozornie nie na temat. Bardzo nieśmiałemu dziecku podsunęłabym opowiadanie o niewidzialnej dziewczynce z Doliny Muminków a z takim, którego rodzice się rozwodzą zaczęłabym się zastanawiać czemu Kangurzyca wychowuje Maleństwo sama (i co się dzieje kiedy zamykamy książkę, może regularnie odwiedza ich kochający synka tatuś Kangur). 
Podobnie jest z nauką poszanowania różnorodności


Wydaje mi się, że prawdziwe otwarcie jest możliwe tylko wtedy kiedy zobaczymy, że ten "inny" jest przyjazny i ciekawy. Tolerancji nie nauczymy się kując formułek, trzeba tego "innego" poznać. Książki na wiele sposobów dają możliwość podróży do innego świata. 
Poczynając od baśni, poprzez zabawy a skończywszy na kulinariach.
Wszędzie gdzie jedziemy zbieramy od dorosłych i dzieciaków baśnie. Niektóre motywy są bardzo podobne inne bardzo mocno wypływają z konkretnej kultury, historii czy realiów
Bywa, że baśnie są niczym międzykontynentalne mosty. Wystarczy poczytać któregoś z wybitnych teoretyków baśni (przede wszystkim polecam Bruno Bettelheima!) by zobaczyć jak liczne motywy przewijały się pod najróżniejszymi szerokościami. Pomyślelibyście, że motyw z pantofelkiem jak u Kopciuszka (którego my znamy dzięki francuskiej wersji spisanej przez Perraulta) był znany również w starożytnym Egipcie, Chinach i Nowej Zelandii?
Z drugiej strony niektóre ludy (z pozoru łagodne jak baranki) snują okrutne opowieści pełne krwi. Inne wolą przekazy bardzo dowcipne albo przewrotne. Na pewno poznając oryginalne baśnie (a nie ułagodzone wersje dla dzieci) dorośli nieraz się zszokują ile tam seksu i trudnych emocji. Dzieciom może oszczędźmy tego pierwszego, zatem proponuję wersje pośrodku: dostosowane do poziomu dziecka ale bez warstwy lukru. Książek prezentujących bajki z innych krajów jest cała masa, ja największy sentyment czuję do:

"Bajarka opowiada. Zbiór baśni z całego świata" Maria Niklewiczowa 



To książka mojego dzieciństwa. Uwielbiałam wertować pożółkłe kartki i wybierać wśród krótkich opowiastek: "to może teraz bajka z Irlandii albo nie, niech będzie szwedzka. Albo o tych pieskach z Ałtaju. A w sumie to gdzie leży Ałtaj?".

Nie mamy telewizora ale sami robimy Roszkowi dobranocki. Jednego dnia opowiadane, innego dnia wystawiane teatrzykiem cieni albo puszczane z przeźroczy ze starego rzutnika. By dodatkowo sprawę skomplikować (bo w komplikowaniu jestem naprawdę niezła) każdy tydzień dotyczy innej kultury (no chyba, że Roch zażyczy sobie inaczej). Jak myślicie jakie bajki najchętniej wałkujemy?

Tak, tak - oczywiście, że kurdyjskie, romskie i rosyjskie. 



"Opowieści dengbeżów” – przetłumaczone i opracowane przez Joannę Bocheńską są pierwszym w Polsce i jednym z nielicznych na świecie, wydaniem literatury kurdyjskiej przetłumaczonej na język obcy. Tytułowi „dengbeżowie” to kurdyjscy opowiadacze (oraz opowiadaczki-  mogły nimi być także kobiety). W czasach kiedy nie było telewizorów ani internetu wędrowali oni od wsi do wsi, i w zamian za miejsce przy stole opowiadali baśnie.
Korzystali z własnego folkloru, ale także z tradycji sąsiednich ludów, takich jak Ormianie, Turcy, Arabowie, Asyryjczycy czy Persowie. Takie historie mogły być snute nawet przez kilka wieczorów więc opowiadacze musieli mieć niezłą pamięć, jak i zdolności aktorskie- poza treścią ważne były mimika i gestykulacja a opowieść przeplatana była śpiewem i poezją. 




Chyba każdy, choć trochę zaciekawiony kulturą Romów wie, że Jerzy Ficowski pisał o Cyganach i stworzył prawdziwą Biblię Cyganofilów "Cyganie na Polskich drogach". Fakt, że spisał również cygańskie bajki wielu umknął. A szkoda, bo "Gałązka z drzewa słońca" to na prawdę piękna książka a historie poeta przecedził przez swoją wyobraźnię i wrażliwość (jakże są inne od tych krwawych koszmarków, którymi podzieliła się z nami dziatwa z Sorok)


 
Bajki rosyjskie zadziwiają okrucieństwem i nieoczywistym rozumieniem sprawiedliwości (przeczytajcie chociażby TO). Jednocześnie nie sposób się od nich oderwać i chyba właśnie ta nieoczywistość sprawia, że są świetnym zalążkiem do długich rozmów.


Mosty baśniowe na dobranoc a na śniadanie? Mosty z mąki i masła
Świetnych książek o kuchniach świata nie brakuje i nie muszą być wcale skierowane do dzieci. Dzisiaj kiedy książki kucharskie to przede wszystkim apetyczne zdjęcia, "Przygoda kulinarna" Katarzyny Pospeszyńskiej pewnie wydaje się mało atrakcyjna ale moim zdaniem i tak się broni. 


 Choć i książki dla dzieci o kuchniach świata się zdarzają. Ta autorstwa Agnieszki Górskiej jest naprawdę sympatyczna. Znajdziemy tu przepis na spaghetti z kuchni włoskiej, tabule z kuchni arabskiej czy naleśniki kokosowe z bananami z kuchni arabskiej ale i naszego polskiego mazurka. I dobrze bo
przed podróżami kulinarnymi (i wszelkimi innymi) dobrze jest poznać też zasoby własnego kraju



A jak już się najemy i naczytamy to ciekawość resztą świata możemy zaspokoić po prostu przy zabawie. Czasem zamieszczam TU gry z różnych krajów ale do tej pory zbierałam je głównie w byłym ZSRR. Jeżeli kogoś ciekawi w co się bawią dzieci z Ameryki Południowej czy Afryki to polecam:

"Najpiękniejsze zabawy świata" Oriol Ripol 




I jeszcze na koniec książka, od której jestem u-z-a-l-e-ż-n-i-o-n-a:

"Mapy" Aleksandry i Daniela Mizielińskich nieprawdopodobnie pobudzają apetyt na świat!




Jeśli zaś chodzi o naukę tolerancji wprost, to moimi faworytami są :

"Różni ale tacy sami" Pernilli Stalfelt 


i
"My ludzie" Elizy Piotrowskiej

Dowcipne i lekkie, nie przypominają podręcznika do WOSu tylko pokazują, że różnorodność jest piękna. No i aż chce się zatopić w tych pełnych szczegółów rysuneczkach.

Dobrą robotę robią też:
"Jest wiele wiar. O co pytają dzieci" Monique Gilbert



 "Mała książka o tolerancji" Magdaleny Środy




 czy "Mała książka o rasiźmie" Mamadou Diouf





No i mam nadzieję, że w końcu zostanie wydana Mia Ziemianka, bajka o czterech najpopularniejszych religiach.

sobota, 21 listopada 2015

Jedziemy do Libanu. Wieziemy film.

W styczniu jedziemy na trzy miesiące do Libanu. Będziemy robić warsztaty z małymi uchodźcami. Zawieziemy im film, który nakręciliśmy z grupą fantastycznych chłopaków z Ochoty. Chodzi o to aby się poznać. Pokazać sobie nawzajem kawałek swojego świata. Dzieciaki z Syrii też stworzą swój obraz w odpowiedzi na ten:


Teraz szukamy kogoś kto przetłumaczy napisy na arabski? Znacie kogoś takiego?

środa, 18 listopada 2015

CzujCzuj - Kino Objazdowe w NOK

Projekcje odbywały się w najdziwniejszych miejscach. Czasem salę kinową zastępowało boisko, a bramka stanowiła rusztowanie pod ekran. Bywało, że pokaz odbywał się wprost na ulicy. 

fot. Iwo Kondefer

W sierpniu i na początku września tego roku nasza czwórka: ja i Roszek, Monika Matusiak oraz Iwo Kondefer przejechaliśmy Bałkany pokazując arcydzieła polskiej animacji dla dzieci z warszawskiego Studia Miniatur Filmowych w romskich wioskach i osiedlach.
Filmy były pretekstem do rozmowy o emocjach, zawarliśmy wspaniałe przyjaźnie. Odwiedziliśmy Mołdawię, Rumunię, Serbię, Kosowo i Macedonię.


O naszej podróży Iwo i Monika  opowiedzą mieszkańcom Nadarzyna 20 listopada o godzinie 19.00 w Nadarzyńskim Domu Kultury na Plac Poniatowskiego 42. 
Pokażą też przywiezione z wyprawy zdjęcia. 
Serdecznie zapraszamy! Wstęp Wolny!


Projekt Czuj-Czuj Kino Objazdowe odbył się przy wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza.

Armenian puzzle – let’s do it!

Zapraszamy na Festiwal podróżniczy "Świat to za mało" organizowany przez Stowarzyszenie Przed Siebie. Odbędzie się on w najbliższy weekend na Studziennej 6 w Gliwicach, w Centrum Organizacji Kulturalnych "Perełka". My w sobotę 21 listopada o 10.00-12.00 będziemy na nim prowadzić warsztaty.
Tym razem opowiemy o Armenii. Bardzo nas to cieszy bo dla niektórych z nas właśnie tam zaczęła się przygoda z Czujczujem.  Część śląskiej ekipy działała tam na wolontariacie, Roszek był wtedy w brzuchu a za jego zdrowie pił chyba cały Erewań...
Miło wrócić do tych czasów i dzięki temu spotkaniu teraz możemy opowiedzieć jak poukładały się dalsze losy. Armenian puzzle – let’s do it! 
Puzzle to układanka w której dopasowujemy odpowiednie elementy. Każdy z nas zaczyna od innej części, ma inny pomysł ale cel pozostaje ten sam. Z czego dla nas składają się ormiańskie puzzle? Z rozmów, zabaw,pracy, emocji, ludzi, po prostu z życia codziennego. O tym właśnie chcemy opowiedzieć. 
Wspólnie, przygotujemy opaski z ornamentem ormiańskim do tańca, odkryjemy dramy zobaczymy jak wygląda alfabet. Podzielimy się z wami historiami, odczuciami, kawałkami naszej układanki – bo człowiek podróżuje nie tylko do rzeczy ale przede wszystkim do ludzi.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Dziecięca wymiana międzykulturowa Polska- uchodźcy z Syrii

W zeszłe wakacje zorganizowaliśmy pierwszą wymianę międzykulturową dla dzieci polskich i romskich
Dzieciaki zrobiły dla siebie nawzajem małe prezenciki a my zawieźliśmy je w obie strony. Przy okazji była okazja by pogadać o tym jakie są te "inne" dzieci. Co cieszy polskie? O czym marzą romskie?
Tutaj kilka fot z prezencikowych warsztatów organizowanych podczas naszej bałkańskiej wyprawy.
Najpierw uczestnicy dostawali amulety zrobione przez dzieciaki z poprzedniego kraju jaki odwiedziliśmy:

 fot. Iwo Kondefer





A potem sami brali się za robienie upominków dla dzieci, z kraju do którego dopiero jechaliśmy. Zaczęło się i skończyło na Polsce:





Kto jeszcze nie brał udziału w takiej wymianie ma okazję. W styczniu jedziemy do Libanu pracować z małymi uchodźcami. Będziemy wspólnie tworzyć recyklingowe zabawkii budować plac zabaw. Przede wszystkim chcemy im pokazać, że są ludzie, dla których ich historia i to co mają do powiedzenia są ważne. Chcemy im też zawieźć upominki zrobione przez polskie dzieci. Nic wielkiego- koraliki,  przypinkę czy ręcznie wykonaną przytulankę. Miło jest wiedzieć, że ktoś, tam daleko w Polsce sam ją dla nas stworzył. I miło móc się odwdzięczyć tym samym. 
Kto chce wziąć udział w takiej wymianie niech do nas zawita
20 listopada o 18.00
w Centrum Wielokulturowym
ul. Jagiellońska 54 (wejście od Pl. Hallera)

Będziemy szyć, nawlekać, rysować i wycinać
obejrzymy film nakręcony dla małych uchodźców przez dzieciaki z Ochoty
pogadamy o problemach małych i wielkich
ludziach z krajów dalekich i bliskich.

Film z dzieciakami z Ochoty nakręciliśmy przy wsparciu 
Fundacji Marii Grzegorzewskiej

 
 i dzielnicy Ochota

niedziela, 15 listopada 2015

Gra miejska w Piekarach

Nasz śląski oddział brał udział w grze miejskiej o ekologii w Piekarach Śląskich.Oto co donoszą na ten temat:
Jak w kilka minut nauczyć kogoś czegoś ważnego o ekologii? Postawiliśmy na codzienne, szkodliwe nawyki i szukanie sposobu na ich łatwą zmianę. Co więc możemy zrobić, żeby zmniejszyć ilość produkowanych odpadów? Gracze odpowiedzieli, że najlepiej zacząć już w sklepie i kupować bez zbędnych opakowań. 


Do koszyka wrzucić warzywa bez folii, szynkę bez dodatkowej tacki, zabrać własną torbę z materiału, a nawet słoik na produkty na wagę. W domu warto poświęcić czas na przerobienie ubrań, naszyjnika czy odnowienie zabawki. Jeśli coś wyrzucamy to pamiętamy o segregacji, która jest równoznaczna z ponownym przetworzeniem surowca. To zasada 3R! REduce/REuse/REcycle. Wiemy o tym wszystkim, tylko pamiętajmy każdego dnia! 



Uczestnicy obejrzeli też krótki film, który pokazuje wędrówkę „bezpańskiej” plastikowej torby. Jednorazowe plastikowe reklamówki produkuje się sekundę, natomiast używa średnio przez 25 minut, a rozkładają się nawet do 450 lat. Czy w tym czasie mogą być groźne dla otoczenia?
 

 Gracze mieli za zadanie zrobić zabawkę-odpowiedź na to pytanie. Reklamówki zagrażają przede wszystkim zwierzętom morskim. 
 
  
Zadanie polegało na wybraniu takiego zwierzęcia, wykonania jego podobizny z wyciętej butelki plastikowej i zainscenizowania jak reklamówka może mu zaszkodzić.  
 

środa, 11 listopada 2015

Przez żołądek do zmiany społecznej

Kiedy wgryzam się w chrupiącą piętkę chleba albo smaruję naleśnika dżemem, wstyd się przyznać bracie ale rzadko kiedy myślę o tym, że jedzenie to potężny nośnik zmiany społecznej.
A przecież, zdaniem wielu, gdyby nie pewno rajskie jabłuszko w ogóle nie byłoby zmian.
                       
Najlepiej ujął to wietnamsko amerykański poeta Linh Dinh:

Jedząc smażonego kurczaka
Ciężko mi się do tego przyznać bracie, ale są takie chwile
Kiedy jem smażonego kurczaka
Kiedy nie myślę o niczym innym tylko o smażonym kurczaku
Kiedy zupełnie zapominam o mojej rodzinie, honorze i kraju,
Różnych zobowiązaniach, które na mnie ciążą,
Moich dawnych upokorzeniach i przyszłych zbrodniach-
Krótko mówiąc o wszystkim poza chrupiącą skórką na moim smażonym kurczaku.
Ale nie jestem zupełnie zły, są też chwile
Kiedy będę odmawiał lizania lub połykania wszystkiego
Co nie jest ogólnie dostępne dla ludzkości.

(Co jest, kiedy o tym myślisz, absolutnie niczym)
I bez wątpienia właśnie dlatego jabłka wywołują rozruchy
A mięso przynosi upokorzenia
A każdy haust powietrza
Wypełnia płuca prochem i dymem.

Linh Dinh
(“Eating Fried Chicken” z tomu American Tatts z 2005 roku)

Naprawdę dziwi mnie, że nie ma zajęć z gotowania w szkole. Nie tyle po to by nauczyć się robić bigos czy łazanki ale przecież to świetny sposób do budowania dumy narodowej (więcej osób lubi jeść niż poezję). 
Jak również:
Droga do zainteresowania innymi kulturami.
Punkt wyjścia do rozbudzenia wrażliwości dla zwierząt i problemów globalnych.
A zamiast zakazywania drożdżówki w szkole dzieci mogłyby same przygotowywać pyszne i zdrowe śniadania.
Ale co tam.
Dziś o tym co mnie interesuje najbardziej. Czyli o stole jako o miejscu spotkań. Już tu pisałam nie raz o pizzerii Dwie Dłonie prowadzonej przez środowisko głuchych, o stambulskim Down Caffe, spotkaniach nad talerzami z uchodźcami w Warszawie i w Turcji.
Dziś moje najnowsze odkrycia.
Cafe Żytnia- spotkaj się z bezdomnymi


Postanowiłam zorganizować spotkanie dla wszystkich sąsiadów z mojego osiedla- przy grzanym winie.
- Nie radzę pani, tu mieszka element. Tylko się pani sparzy.- zagaiła starsza pani widząc jak naklejam ogłoszenie na drzwiach jej klatki. Tymczasem...
Przyszło mnóstwo fascynujących ludzi m.in. muzyk jazzowy, który prowadzi kawiarnię dla bezdomnych. W
pierwszej chwili takie hasło wzbudziło moją wątpliwość - jak to czy oni potrzebują osobnej kawiarni? Ano tak, bo z większości są wypraszani albo sami obawiają się wejść. Poza tym czemu garkuchnia czy noclegownia nie wzbudziłaby takiego oporu? To taki bardziej dom kultury działający przy ośrodku Caritasu, w którym wszyscy goście mogą spędzić czas i się dokulturalnić- przychodzą nie tylko bezdomni. Bezpieczne miejsce, często etap przed wchodzeniem w resztę świata (w tym inne kawiarnie). Przynajmniej ja tak to widzę, nie do końca był czas aby porozmawiać o założeniach ale zapraszam do poczytania na ich STRONIE.

Życie jest Fajne- poznaj świat nieneurotypowy


Powstaje miejsce prawdziwej pracy dla autystów. Bez biadolenia, pokazujące, że autystyczny świat może być fajny a na pewno ciekawy. Nie jest to kolejny ośrodek czy świetlica dla osób z autyzmem i z innymi problemami, ale miejsce do spotkań takich jakie my znamy, gdzie nawiązujemy kontakty, żartujemy, odpoczywamy, śmiejemy się. Obecnie kawiarnia jest dopiero w fazie budowy, więc można dołożyć swoją CEGIEŁKĘ. Jeśli nie chcecie wesprzeć finansowo (choć polecam bo i nagrody super) to będę bardzo wdzięczna za wsparcie mentalne: zastanówcie się czy nie znacie kogoś w mediach, kto mógłby o Życie jest Fajne napisać. To taka dobra idea, pomóżcie ją wypromować. Mam nadzieje, że w przyszłości, takie inicjatywy staną się wzorcowe dla innych grup społecznych.