niedziela, 27 stycznia 2013

Gotowanie z imigrantami na ulicy Kauczukowego drzewa

W Stambule, na ulicy kauczukowego drzewa (w dosłownym tłumaczeniu) odbywa się co sobota wieczór, wielkie gotowanie:


Fundacja wspierająca imigrantów na terenie Turcji (której przedstawiciele prosili mnie bym nie ujawniała nazwy) wynajmuje lokal. By dostać się do środka schodzimy po schodkach do suteryny, w której mieści się kuchnia i kilka stołów:


Spotkanie organizują młodzi (i nie tacy młodzi) lewicujący aktywiści a uczestnikami są przyjaciele organizatorów, imigranci (głównie z Nigerii), dzieciaki z ulicy i wszyscy inni, którzy po prostu chcą ogrzać się w tej atmosferze, poznać nowe osoby, zjeść coś dobrego. 


Wśród nich jest np. Polka Sara, która ponad 20 lat temu przyjechała jako mała dziewczynka do Stambułu z mamą. Nie czuje się imigrantką, przyszła żeby pomóc i poznać nowe osoby. Rąk do pracy bynajmniej nie brakuje. Współprowadziłam kiedyś podobną akcję o nazwie Historie Kuchenne ale nasz projekt miał zdecydowanie bardziej formalny charakter. Tutaj panuje wręcz trudny do opisania rozgardiasz. 


Hebanowe ręce siekają marchewkę, blade (i nakrapiane piegami jak naleśniki) ścierają stół, a te o barwie cynamonowej mieszają aromatyczny sos. Dzieciaki rysują swoje portrety na tablicy,  obrażając się przy tym ile wlezie (i zaśmiewając do rozpuku). 


Niski koleżka koło 40-stki przekonuje mnie, że jest kuzynem Zbigniewa Bońka a zarazem tureckim odpowiednikiem Maradony. Co chwila zdejmuje marynarkę by pokazać, że na plecach ma wydrukowane swoje zdjęcie jak skacze na spadochronie. 


Ten chaos początkowo mnie wkurza. Mam ochotę pogasić papierosy, porozdzielać zadania i zaprowadzić zasady po czym dociera do mnie, że w to jest właśnie siła tych spotkań: fakt, że dla każdego jest tu miejsce, że nie trzeba spełniać żadnych wymagań. Zbierają się przy czymś naturalnym, bo w sumie trudno wyobrazić sobie coś bardziej oczywistego niż wspólne gotowanie (jedzenie jest proste i wegetariańskie więc odchodzi kwestia kulturowych tabu). Przez kilka godzin ten wyznaniowy, etniczny i pokoleniowy miks działa jak wspólnota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz