czwartek, 23 kwietnia 2015

Plany do końca tego roku

Od maja do sierpnia:
  • Recyklingowa Akademia
Co piątek o 16.00 spotykamy się w parku im. Stefana Żeromskiego (obok placu Wilsona). Wyposażeni w pudełka po jajkach, nożyczki, kleje, plastikowe butelki i inne śmiecie by (zgodnie z ustaleniem z poprzedniego spotkania, o szczegółach będę donosić tu) wspólnie uczyć się robić recyklingowe zabawki. Np. samoloty :





Od sierpnia do października:
  • Romskie lato


fot. Bartek Jędrzejewski


Coraz bardziej przekonuję się, że praca z grupami, z różnych powodów wykluczanymi musi się opierać na wymianie. I, że wymaga czasu. 
Dlatego znowu wracamy do Sorok. By zbudować naszej kochanej dzieciarni recyklingowy plac zabaw z prawdziwego zdarzenia (może bardziej czarodziejski ogród niż plac zabaw). By dowiedzieć się co u nich. By wspólnie posiedzieć przy ognisku "takim pięknym, że uch!".
I odwiedzić nowe osady z warsztatami dla dzieciaków. Na Słowacji, Bałkanach (w Serbii, Rumunii, Macedonii i Czarnogórze) i w Polsce. 
Wszędzie będę też zbierać przepisy by rozszerzyć książkę kucharską Romów. Bo czuję, że to co wydaliśmy po akcji na Polak Potrafi to dopiero początek przygody z niesamowitą kuchnią, słodko-słoną kuchnią. 
PS. Czy wszystkie książki trafiły już do darczyńców? Jeśli ktoś nie dostał a czuje, że mu się takowa należy to proszę się bez skrępowania zgłaszać!

W październiku (przez około 10 dni):
  • Plac zabaw w Kurdystanie
Chcemy zbudować recyklingowy plac zabaw w ośrodku dla uchodźców z Syrii. Żeby dzieciaki miały się gdzie bawić, zobaczyły, że same mogą dużo zrobić. Najpewniej w Mardin, choć jeszcze ustalamy szczegóły. 




Od października do grudnia
  • Teatrzyk cieni  
Zjeździliśmy z teatrzykiem cieni pół Meksyku i było cudnie. Do tej pory opracowaliśmy legendy warszawskie. Mamy też w repertuarze (póki co mocno niedopracowaną) bajkę cygańską. 



Najwyższa pora:


- Dopracować bajki cygańskie
- Przełożyć na cienie i światło legendy meksykańskie
oraz
- Wierszyk o Prawach Dziecka.
Jednak najbardziej cieszę się na zupełnie nowe wyzwanie: zajmiemy się stanami, kiedy emocje działają inaczej albo wręcz nie działają. Na warsztat weźmiemy trzy zupełnie różne światy: autyzm, depresję i schizofrenię. W formie teatru cieni chcemy przybliżyć je dzieciom i w łagodnej formie oswoić z nimi. Bo osoby, które się z nimi na co dzień mierzą są w okół nich. 


Wszelkie chętne do pomocy ręce, uwagi i pomysły przyjmiemy z wielką radością!!!

środa, 22 kwietnia 2015

Drużyna Cz, dziękuje!

Wróciliśmy. Na wiosenkę! Na pierogi! Z wielką wdzięczność do wszystkich, którzy tą podróż współtworzyli.




Drużyna Cz dziękuje po stokroć:





Gospodarzom
Isi Wieczorek (wraz z współlokatorami)- za przyjęcie upierdliwych gości na dwa tygodnie, i nie dziwienie się niczemu. I rozmowy w kuchni.
Sebastianowi Deunladoaotro- za wycieczki busikiem, gotowanie na ognisku i najpiękniejsze granie do rana
Asi Tapii- za zadbanie o wszytsko mimo zaawansowanej ciąży, zaangażowanie i kanapki na drogę
Panu Prezydentowi i Pani Prezydentowej z san Thomas Chautla- za gar mole i wspólne tańce na weselu
Piotrowi Piwowarczykowi- za perfekcyjną organizację i najlepszy nocleg ever
Monice Szyszłowskiej - za bardzo miłe ugoszczenie w Posada Mirador
Shanee Kenom- za gary zupy, góry kokosów, basen pod gołym niebem i jaskinie  na jego FARMIE
Magdzie Urlich- za cierpliwość i lody na wyżynające się zęby

Przyjaciołom
Marysi Tańskiej, Góralowi i Miłeczce- za przyjaźń, przygody i piknik pod wiszącą skałą!
Oli Synowiec- za tłumaczenie Meksyku na jej BLOGU, morze kontaktów i rozmowy
Asi Pawłowskiej- za przetłumaczenie tekstu na hiszpański, wspaniałą rolę w spektaklu i browni
Krzysztofowi Hanusiakowi- za zdjęcia i ciepło
Marysi Wijas- za urok, za wdzięk, za przyszłe spotkania
Natalii Lateckiej- za masaże na plaży i gorące dyskusje
Janice Riiel- za kamienne inspiracje
Dominice Oczepie- za kozumelowe pomysły

Dobrym Duszkom
Kasi Kukli- za wspólne przygotowania i nowe wyjazdy
Paulinie Lunie- za przetłumaczenie tekstu spektaklu
Adze Potkaj- za kontakty i wsparcie

Partnerom

Instytutowi Adama Mickiewicza - To nasz pierwszy projekt przy współpracy z Instytutem Adama Mickiewicza ale chyba możemy być z siebie dumni. Dzieciaki w gwatemalskiej dżungli znają Warsa i Sawę.

Ambasadzie Polskiej w Meksyku - za wsparcie, kontakty i rekomendacje (i za nienarzekanie kiedy Roszek wtarł ciasteczka w schody)
Klanzie - Bo to na jej płachcie lataliśmy po Meksyku (zmuszeni ceną biletów za autobusy)



Klubowi Rotary - Za mobilizację i nowe wspólne projekty



a także za ciepłe przyjęcie:
Teatrowi El Rincon de los Titeres 
El Wapani
Magenta Art
Casie Gwatemala
kawiarni La Bruja
domowi dziecka Casa Hogar

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Osiem głupotek w Meksyku

Piękno
Wracam sobie z plaży, patrzę na murku siedzi para staruszków. Pani wydała mi się bardzo piękna więc jej to powiedziałam. Okazali się Amerykanami na wczasach. Następnego dnia podeszli do mnie, kiedy bawiłam się z Rochem w piachu. Chwilę pogadaliśmy, opowiedziałam im o tym co robimy w Meksyku i tyle. Kilka godzin później gdy wracam z plaży widzę, że ktoś mnie goni. O to ta miła starsza pani...
- Olga, daj mi do siebie jakiś kontakt. Jestem członkiem Rotary Club. Może będziemy mogli wesprzeć wasz projekt.



Wróżka
Styrana po całym dniu budowania placu zabaw wchodzę do Burger Kinga. Wiem, że nie prezentuję się najlepiej. Dziewięć godzin boju z oponami widać na rękach i twarzy. Nogi i włosy mam w niebieskiej farbie. Tymczasem ledwo zasiadam sprawdzić pocztę (internet to jedyne czego szukam w Burger Kingu) a zagaja mnie na oko czteroletni chłopczyk:
- Czy ty jesteś wróżką? Śniłaś mi się wczoraj w nocy.




Podarek
W Meksyku tyyyyle cudnej biżuterii a my oszczędzamy. Najchętniej cała obwiesiłabym się jak choinka ale skąpię. Żeby mieć na bilety, na nieoczekiwane wydatki, na zdrowe jedzenie dla Roszka. Bla, bla bla. Trochę mi smutno, zwłaszcza w San Cristobal gdzie piękna biżuteria na każdym kroku. Któregoś dnia wracam do domu i nagle zaczepia mnie para Czechów. Poznałam ich wcześniej w Mazunte na festiwalu cyrkowym. Uczą się akrobacji i sprzedają zrobione przez siebie ozdóbki. Chwilę gadamy a na koniec dają mi najpiękniejsze kolczyki z czarnego koralu (z drewna wyrzuconego przez morze).
- Podarek to podarek. Podarek trzeba przyjąć. - mówi Anrea kiedy się wzbraniam przez przyjęciem bo to ich sposób na utrzymanie a ja nie bardzo miałabym jak zapłacić.
Zanoszę się płaczem z wdzięczności i radości. Są najpiękniejsze! Grzesiek piecze dla nich potem w naszej kuchni cukinię z serem i szuka ich po całym mieście. Ale zniknęli.
       
                     
Języki
Siedzę sobie w Domu Dziecka w dżungli, nagle podchodzi do mnie kilka dziewczynek. Chwilę popatrzyły się na siebie niepewnie w końcu wypaliły:
- Roszek mówi w języku Majów. Nauczyłyśmy go.









Kierunki
Oglądam w Mazunte spektakl cyrkowy. Nagle słyszę, jacyś Polacy tłumaczą córeczce gdzie ma przyjść jakby się zgubiła w tłumie. 
- Jakby co to ja też tu jestem! - krzyczę do małej. 
- Ja cię znam, ty jesteś z CzujCzuja!- woła do mnie mama dziewczynki. Chwilę pogadałyśmy. Okazało się, że Marysia i jej przyjaciel szukają miejsca na nocleg. 
- Chodźcie ze mną, ja mam bardzo fajny- zaproponowała wielka podróżniczka-globtroterka Olga Ś. I... zgubiłam się totalnie. Chyba zaczarował mnie cmentarz, nieopodal którego spaliśmy. Przez pół nocy kręciliśmy się w kółko (biedni Polacy z plecakami, ja z Rochem na rękach), w końcu znalazłyśmy dość dziwne gospodarstwo. Nasz gospodarz z dziesięć razy powtórzył, że jesteśmy totalnie nieodpowiedzialni i wyciągał maczetę by przegonić kumpla Marysi. Było nie było tam spędziliśmy noc. Rano okazało się, że zwątpiłam w drogę, po której szliśmy jakieś 5 metrów od celu. Morał? Nie ufajcie wielkim podróżniczkom- globtroterkom (a przynajmniej tym z CzujCzuja)


Puzzle
Ostatnie dwa tygodnie spędzamy w eko gospodarstwie w buszu. Każdy ma jakieś zadania: Grześ i Roszek podlewają banany, ja gotuję na ogniu gary zupy, Francesko wspina się za owocami na palmy... Nieco enigmatyczną postacią jest dla mnie Jonika. Estonka z niesprawną ręką. Całe dnie spędza przy górze kamieni. I układa je w spirale. I tworzy z nich ścieżki. To ktoś między postacią z książek Karen Blixien a trzecią z "Trzech kobiet" Altmana. Któregoś dnia do niej podchodzę a ona (dość niechętnie) zgadza się bym jej pomogła. Kamienie- co w tym może być trudnego? Co to za filozofia? Ano filozofia, bo Jonice nie podobają się kamulce, które wybieram. "Ten za mały". "Ten za duży". "No gdzie ten błyszczący obok matowego?". Czuję jakbym trafiła do chińskiego mistrza kaligrafii. Próbuję, próbuję... I nagle zatrybiło! To tak jakbym odkryła puzzle z natury. W pewnym momencie sama dostrzegam, że jedne kamienie powinny obok siebie leżeć a inne nie. 
I wciąż nie potrafię wyrazić na czym to właściwie polega.


Kultura
Wyszliśmy na chwilę z dżungli aby zrobić zakupy i sprawdzić pocztę. 
Pani w kafejce internetowej przyglądała nam się z niesmakiem i nieufnością. "Bez przesady"- myślę sobie- "Fakt, ze człowiek jest lekko przybrudzony nie czynni z niego troglodyty. Jesteśmy normalnymi, kulturalnymi ludźmi..."
- Wasze dziecko zrobiło kupę na podłogę...- odezwała się pani. Uciszyłam oburzone myśli...















Raj
Na koniec pracy w tymże gospodarstwie, wieczorem podchodzi do mnie Lukas- argentyński 20-letni byczek- i oświadcza:

- Mam bardzo dużo szacunku do matek, czy mogę ci zrobić masaż?. 

Jego brat siada obok i gra na gitarze wszystkie moje ulubione kawałki a szef gospodarstwa,-były żołnierz z Iraku teraz hipis, poi mnie czekoladą i w przerwach między piosenkami tłumaczy jak "dzielną, cierpliwą i niezwykłą" jestem matką (nic nie powiedział o mojej urodzie ale pocieszam się, że nie wszystko zrozumiałam przez jego kalifornijski akcent). Padają też słowa (z ust tego wytatuowanego draba), że mój synek to "mały aniołek zatapiający sztućce w sadzawce". Jakbym się cofnęła do czasów matriarchatu.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Plac zabaw w Palenque

Temat recyklingu wciąż za nami chodzi. Z zabawkami i pomocami do nauki radzimy już sobie całkiem nieźle. Pierwsze igloo z butelek, które zbudowaliśmy w Mardin wyszło nam jednak dość toporne. 
Chcieliśmy rozwijać nasze umiejętności w Meksyku ale ciągle tyle się działo (wystawiliśmy blisko pięćdziesiąt spektakli i przeprowadziliśmy drugie tyle warsztatów), że wyglądało na to, iż temat placów zabaw trzeba będzie odłożyć. 
Niezrealizowane plany bolą jednak jak dziury w zębach. Zatem gdy dowiedzieliśmy, się, że całkiem blisko działa obecnie fundacja RISE NOW, którą podziwiam od dawna, o mało nie zaczęliśmy tańczyć z radości. A kiedy się okazało, że w nowym projekcie praktycznie nie mają rąk do pracy i bardzo się przydamy... No cóż, po prostu trzeba było zatańczyć! A potem wziąć się do roboty. Zatem kiedy dotrzecie kiedyś przypadkiem do Palenque odwiedźcie koniecznie (oprócz stanowiska archeologicznego) ten recyklingowy plac zabaw:



Dzielnica trochę szemrana (dwóch naszych pomocników z dzielni zgarnęła drugiego dnia pracy policja) ale są tam słonie:





konie:


 

piramidy! 





A wszystko z opon:



Co jeszcze można z nich zrobić? A co tylko chcecie!

Trony:




doniczki:



motory:



i huśtawki:


O tym, że recykling wspaniale rozwija myślenie symboliczne pisałam nie raz. A wiecie, że fakt, że wszystkie te zabawki zrobione są z kół pomaga w nauce geometrii?

Poza tym na pewno bardzo rozwija budowniczych. Cały czas w głowie dudniły mi słowa piosenki Kazika- "Tyle myśli po głowie się tłucze... W życiu się tylko uczę i uczę i uczę". Bo każdy dzień to było odkrywanie nowych rzeczy. 

Jak wycinać:



Jak odginać:




Jak malować:



(malować dokładnie! Bo chodzi o to by śmieci były ładne)

My całe dnie budowaliśmy, malowaliśmy i kopaliśmy a w tym czasie Roszek zdobywał dla nas (od okolicznych straganiarzy) posiłki i testował wytrzymałość budowy:





Najfajniejsze w całej pracy było chyba to, że włączali się do niej mieszkańcy. M.in. fantastyczna nauczycielka Zapatystka:


czy koledzy z Hondurasu



W wakacje pora zrobić wreszcie taki plac dla dzieciaków z Sorok a na jesień może powrót do Kurdystanu?
No i już zaraz w Polsce ruszamy z recyklingową akademią, ucząc się (zdalnie) od naszego mistrza Arvinda Gupty.

sobota, 18 kwietnia 2015

Co nieco meksykańskiej muzy

Wiecie, że w Meksyku każdy na czymś gra? I to jak gra! Może to przez to utworzyło się tam tyle muzycznych stylów:

banda

corrido

danzón

canción ranchera

sandunga

son huasteco

Huapango

Son Jarocho

Son de Jalisco

Son de Michoacán

Son de Veracruz

Vals

Yucateca


A tu jeszcze moje cztery ulubione kawałki, z muzyki polecanej nam po drodze:





Tak na prawdę o muzyce meksykańskiej nie wiem nic. Na szczęście do słuchania nie potrzebna jest wiedza. Jeśli jednak uważacie, że choć minimalna dawka informacji ulepsza jakość odbioru, to zajrzyjcie
(do Mexico Magico w ogóle warto zaglądać)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Koktajl pani Mari Celeste

Idziemy sobie z Rochem po bazarze, nagle kobieta stojąca za wielkim garem wciska mu w rączkę kubek z żółtawym napojem.


 Często nam się to zdarza w podróży: ludzie wyciągają zza pazuchy czekoladki, lizaki, bułeczki, chrupki nawet butelki coca-coli. "Bo taki słodki chłopczyk". Roszek przesyła obdarowywającym minę pod tytułem: "O dzięki ci dobrodzieju! Niestety rodzice mnie głodzą." i rzuca się na słodycze z szybkością odpowiednią do miny. Mam trochę zgrzyt z tym częstowaniem. Bo z jednej strony, wiem, że to z dobrego serca... A z drugiej wolałabym aby Roszek pozostał przy swojej naturalnej słodyczy. Uzębienie, niektórych dzieci z którymi zdarzyło mi się pracować nawiedza mnie w snach (w Meksyku czasem wstawia się dzieciom złote zęby). Tym razem zapach dochodzący z kubeczka był tak intrygujący, że najchętniej sama bym się rzuciła na podarek aby go wypić duszkiem. Na szczęście pani Maria Celeste miała jeszcze trochę i podzieliła się przepisem. 



Składniki (porcja na wykarmienie całego bazaru)
  • Cztery szklanki ryżu
  • Ananas (najlepiej świeży ale z braku laku może być w puszce)
  • Papaja
  • Goździki (łyżka)
  • Cynamon (z cztery łyżki)
  • Wiórki kokosowe (pół szklanki)

Działanie:
  • Ryż przez dwa dni namaczaj w wodzie.
  • Uzyskaną w ten sposób ryżową wodę odlej do innego naczynia i schłódź (ryż oczywiście można dalej użyć, np. ugotować)
  • W dwóch litrach wody gotuj pokrojonego w kostkę ananasa i papaję
  • Mniej więcej w połowie gotowania dopraw goździkami, wiórkami kokosowymi i cynamonem
  • Kiedy się schłodzi dolej wodę ryżową i całość jeszcze schłódź.
  •  Idź na bazar i pój małe dzieci, które wyglądają na przyjezdne.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Cicha siostra

Meksyk i Gwatemala kojarzą mi się trochę ze szkolną gwiazdą i jej cichą siostrą. Siostra nie jest tak błyszcząca i rozrywkowa. Przy bliższym poznaniu okazuje się jednak, że skrywa ciekawe wnętrze. I ma dużo do powiedzenia. Tak jak ludzie w Gwatemali:


Juan Eduardo, 63 lata
Prawda, że ładnie urządziłem? Jestem artystą elektryczności. Interesują mnie ponadto trzy kwestie: muzyka (tylko klasyczna), sztuka i literatura. Nie lubię fantazji. Takie książki to nie dla mnie. Marzę o tym aby porzucić świat materialny i zająć się tylko duchowym.











A oto próbki sztuki pana Eduarda:





Tereza, 48 lat
Chciałam wam tylko coś powiedzieć (właśnie siedzimy w bistro tej pani i jemy ryż z bakłażanem. Trochę nam spieszno bo za 20 minut odjeżdża nasz autokar ). My się już kiedyś poznaliśmy. Podczas drugiej wojny światowej bardzo mi pomogliście. Oczywiście nie w tym życiu. Dziękuję wam przyjaciele! A moje marzenia? Aby wszystkim smakowało to co gotuję. No i oczywiście rozwój duchowy.




Maria, 32 lata
Weź tę sukienkę całkiem za darmo! Nie musisz dopłacać. Ja też pomagam dzieciom. Daję do różnych Domów Dziecka i ośrodków to co zostanie w moim sklepiku. Prowadzę też taką stronę na Facebooku, której celem jest by jak najwięcej osób uwierzyło. A co do marzeń to dobrze jakby się rozwiązał problem głodu na świecie.










Wili, 43 lata
Staram się wszystko zrobić z recyklingu.



Może chcecie mi się odwdzięczyć za nocleg jakąś potrawą z waszego kraju?

Jasne!!! To my zrobimy pierogi!!!