Jakiś czas temu napisała do mnie przesympatyczna pani, która tworzy projekt promujący czytelnictwo wśród najmłodszych.
W odpowiedzi na je miłą prośbę napiszę dziś o książkach przybliżających inne kultury.
Nieraz pisałam już o tym, że niespecjalnie przepadam za książkami tworzonymi pod problem. Takimi, które już w podtytule mają: "depresja w rodzinie", "przemoc rówieśnicza" i tp. Wydaje mi się, że z tego typu lekturami jest jak z lekarstwem. Kiedy dopadnie nas choroba czasem faktycznie nie da się obejść bez antybiotyków. Milej jednak wspomagać się naturalnymi składnikami, takimi jak miód czy czosnek.
Zatem są sytuacje, w których dosłowność przyniesie dziecku ulgę: "Chłopiec z książki ma brata autystę i ja też", "Ten lew ma dwie mamy, a więc to się zdarza".
Ale
Zatem są sytuacje, w których dosłowność przyniesie dziecku ulgę: "Chłopiec z książki ma brata autystę i ja też", "Ten lew ma dwie mamy, a więc to się zdarza".
Ale
Wolałabym szukać odpowiedzi w książkach pozornie nie na temat. Bardzo nieśmiałemu dziecku podsunęłabym opowiadanie o niewidzialnej dziewczynce z Doliny Muminków a z takim, którego rodzice się rozwodzą zaczęłabym się zastanawiać czemu Kangurzyca wychowuje Maleństwo sama (i co się dzieje kiedy zamykamy książkę, może regularnie odwiedza ich kochający synka tatuś Kangur).
Podobnie jest z nauką poszanowania różnorodności.
"Bajarka opowiada. Zbiór baśni z całego świata" Maria Niklewiczowa
To książka mojego dzieciństwa. Uwielbiałam wertować pożółkłe kartki i wybierać wśród krótkich opowiastek: "to może teraz bajka z Irlandii albo nie, niech będzie szwedzka. Albo o tych pieskach z Ałtaju. A w sumie to gdzie leży Ałtaj?".
Nie mamy telewizora ale sami robimy Roszkowi dobranocki. Jednego dnia opowiadane, innego dnia wystawiane teatrzykiem cieni albo puszczane z przeźroczy ze starego rzutnika. By dodatkowo sprawę skomplikować (bo w komplikowaniu jestem naprawdę niezła) każdy tydzień dotyczy innej kultury (no chyba, że Roch zażyczy sobie inaczej). Jak myślicie jakie bajki najchętniej wałkujemy?
Tak, tak - oczywiście, że kurdyjskie, romskie i rosyjskie.
"Opowieści dengbeżów” – przetłumaczone i opracowane przez Joannę Bocheńską są pierwszym w Polsce i jednym z nielicznych na świecie, wydaniem literatury kurdyjskiej przetłumaczonej na język obcy. Tytułowi „dengbeżowie” to kurdyjscy opowiadacze (oraz opowiadaczki- mogły nimi być także kobiety). W czasach kiedy nie było telewizorów ani internetu wędrowali oni od wsi do wsi, i w zamian za miejsce przy stole opowiadali baśnie.Korzystali z własnego folkloru, ale także z tradycji sąsiednich ludów, takich jak Ormianie, Turcy, Arabowie, Asyryjczycy czy Persowie. Takie historie mogły być snute nawet przez kilka wieczorów więc opowiadacze musieli mieć niezłą pamięć, jak i zdolności aktorskie- poza treścią ważne były mimika i gestykulacja a opowieść przeplatana była śpiewem i poezją.
Chyba każdy, choć trochę zaciekawiony kulturą Romów wie, że Jerzy Ficowski pisał o Cyganach i stworzył prawdziwą Biblię Cyganofilów "Cyganie na Polskich drogach". Fakt, że spisał również cygańskie bajki wielu umknął. A szkoda, bo "Gałązka z drzewa słońca" to na prawdę piękna książka a historie poeta przecedził przez swoją wyobraźnię i wrażliwość (jakże są inne od tych krwawych koszmarków, którymi podzieliła się z nami dziatwa z Sorok)
Bajki rosyjskie zadziwiają okrucieństwem i nieoczywistym rozumieniem sprawiedliwości (przeczytajcie chociażby TO). Jednocześnie nie sposób się od nich oderwać i chyba właśnie ta nieoczywistość sprawia, że są świetnym zalążkiem do długich rozmów.
Mosty baśniowe na dobranoc a na śniadanie? Mosty z mąki i masła!
Świetnych książek o kuchniach świata nie brakuje i nie muszą być wcale skierowane do dzieci. Dzisiaj kiedy książki kucharskie to przede wszystkim apetyczne zdjęcia, "Przygoda kulinarna" Katarzyny Pospeszyńskiej pewnie wydaje się mało atrakcyjna ale moim zdaniem i tak się broni.
Choć i książki dla dzieci o kuchniach świata się zdarzają. Ta autorstwa Agnieszki Górskiej jest naprawdę sympatyczna. Znajdziemy tu przepis na spaghetti z kuchni włoskiej, tabule z kuchni arabskiej czy naleśniki kokosowe z bananami z kuchni arabskiej ale i naszego polskiego mazurka. I dobrze bo
przed podróżami kulinarnymi (i wszelkimi innymi) dobrze jest poznać też zasoby własnego kraju.
A
jak już się najemy i naczytamy to ciekawość resztą świata możemy
zaspokoić po prostu przy zabawie. Czasem zamieszczam TU gry z różnych
krajów ale do tej pory zbierałam je głównie w byłym ZSRR. Jeżeli
kogoś ciekawi w co się bawią dzieci z Ameryki Południowej czy Afryki to
polecam:
"Najpiękniejsze zabawy świata" Oriol Ripol
I jeszcze na koniec książka, od której jestem u-z-a-l-e-ż-n-i-o-n-a:
"Mapy" Aleksandry i Daniela Mizielińskich nieprawdopodobnie pobudzają apetyt na świat!
Jeśli zaś chodzi o naukę tolerancji wprost, to moimi faworytami są :
Wydaje
mi się, że prawdziwe otwarcie jest możliwe tylko wtedy kiedy zobaczymy,
że ten "inny" jest przyjazny i ciekawy. Tolerancji nie nauczymy się kując formułek,
trzeba tego "innego" poznać. Książki na wiele sposobów dają możliwość podróży do
innego świata.
Poczynając od baśni, poprzez zabawy a skończywszy na kulinariach.
Wszędzie
gdzie jedziemy zbieramy od dorosłych i dzieciaków baśnie. Niektóre motywy są bardzo podobne inne bardzo mocno wypływają z konkretnej kultury, historii czy realiów.
Bywa, że baśnie są niczym międzykontynentalne mosty. Wystarczy poczytać któregoś z wybitnych teoretyków baśni (przede wszystkim polecam Bruno Bettelheima!) by zobaczyć jak liczne motywy przewijały się pod najróżniejszymi szerokościami. Pomyślelibyście, że motyw z pantofelkiem jak u Kopciuszka (którego my znamy dzięki francuskiej wersji spisanej przez Perraulta) był znany również w starożytnym Egipcie, Chinach i Nowej Zelandii?
Bywa, że baśnie są niczym międzykontynentalne mosty. Wystarczy poczytać któregoś z wybitnych teoretyków baśni (przede wszystkim polecam Bruno Bettelheima!) by zobaczyć jak liczne motywy przewijały się pod najróżniejszymi szerokościami. Pomyślelibyście, że motyw z pantofelkiem jak u Kopciuszka (którego my znamy dzięki francuskiej wersji spisanej przez Perraulta) był znany również w starożytnym Egipcie, Chinach i Nowej Zelandii?
Z drugiej strony niektóre
ludy (z pozoru łagodne jak baranki) snują okrutne opowieści pełne krwi. Inne wolą przekazy bardzo dowcipne albo przewrotne. Na pewno poznając oryginalne
baśnie (a nie ułagodzone wersje dla dzieci) dorośli nieraz się zszokują
ile tam seksu i trudnych emocji. Dzieciom może oszczędźmy tego
pierwszego, zatem proponuję wersje pośrodku: dostosowane do poziomu
dziecka ale bez warstwy lukru. Książek prezentujących bajki z innych krajów jest cała masa, ja największy sentyment czuję do:
To książka mojego dzieciństwa. Uwielbiałam wertować pożółkłe kartki i wybierać wśród krótkich opowiastek: "to może teraz bajka z Irlandii albo nie, niech będzie szwedzka. Albo o tych pieskach z Ałtaju. A w sumie to gdzie leży Ałtaj?".
Nie mamy telewizora ale sami robimy Roszkowi dobranocki. Jednego dnia opowiadane, innego dnia wystawiane teatrzykiem cieni albo puszczane z przeźroczy ze starego rzutnika. By dodatkowo sprawę skomplikować (bo w komplikowaniu jestem naprawdę niezła) każdy tydzień dotyczy innej kultury (no chyba, że Roch zażyczy sobie inaczej). Jak myślicie jakie bajki najchętniej wałkujemy?
Tak, tak - oczywiście, że kurdyjskie, romskie i rosyjskie.
"Opowieści dengbeżów” – przetłumaczone i opracowane przez Joannę Bocheńską są pierwszym w Polsce i jednym z nielicznych na świecie, wydaniem literatury kurdyjskiej przetłumaczonej na język obcy. Tytułowi „dengbeżowie” to kurdyjscy opowiadacze (oraz opowiadaczki- mogły nimi być także kobiety). W czasach kiedy nie było telewizorów ani internetu wędrowali oni od wsi do wsi, i w zamian za miejsce przy stole opowiadali baśnie.Korzystali z własnego folkloru, ale także z tradycji sąsiednich ludów, takich jak Ormianie, Turcy, Arabowie, Asyryjczycy czy Persowie. Takie historie mogły być snute nawet przez kilka wieczorów więc opowiadacze musieli mieć niezłą pamięć, jak i zdolności aktorskie- poza treścią ważne były mimika i gestykulacja a opowieść przeplatana była śpiewem i poezją.
Chyba każdy, choć trochę zaciekawiony kulturą Romów wie, że Jerzy Ficowski pisał o Cyganach i stworzył prawdziwą Biblię Cyganofilów "Cyganie na Polskich drogach". Fakt, że spisał również cygańskie bajki wielu umknął. A szkoda, bo "Gałązka z drzewa słońca" to na prawdę piękna książka a historie poeta przecedził przez swoją wyobraźnię i wrażliwość (jakże są inne od tych krwawych koszmarków, którymi podzieliła się z nami dziatwa z Sorok)
Bajki rosyjskie zadziwiają okrucieństwem i nieoczywistym rozumieniem sprawiedliwości (przeczytajcie chociażby TO). Jednocześnie nie sposób się od nich oderwać i chyba właśnie ta nieoczywistość sprawia, że są świetnym zalążkiem do długich rozmów.
Mosty baśniowe na dobranoc a na śniadanie? Mosty z mąki i masła!
Świetnych książek o kuchniach świata nie brakuje i nie muszą być wcale skierowane do dzieci. Dzisiaj kiedy książki kucharskie to przede wszystkim apetyczne zdjęcia, "Przygoda kulinarna" Katarzyny Pospeszyńskiej pewnie wydaje się mało atrakcyjna ale moim zdaniem i tak się broni.
Choć i książki dla dzieci o kuchniach świata się zdarzają. Ta autorstwa Agnieszki Górskiej jest naprawdę sympatyczna. Znajdziemy tu przepis na spaghetti z kuchni włoskiej, tabule z kuchni arabskiej czy naleśniki kokosowe z bananami z kuchni arabskiej ale i naszego polskiego mazurka. I dobrze bo
przed podróżami kulinarnymi (i wszelkimi innymi) dobrze jest poznać też zasoby własnego kraju.
"Najpiękniejsze zabawy świata" Oriol Ripol
I jeszcze na koniec książka, od której jestem u-z-a-l-e-ż-n-i-o-n-a:
"Mapy" Aleksandry i Daniela Mizielińskich nieprawdopodobnie pobudzają apetyt na świat!
Jeśli zaś chodzi o naukę tolerancji wprost, to moimi faworytami są :
"Różni ale tacy sami" Pernilli Stalfelt
i
"My ludzie" Elizy Piotrowskiej
Dowcipne i lekkie, nie przypominają podręcznika do WOSu tylko pokazują, że różnorodność jest piękna. No i aż chce się zatopić w tych pełnych szczegółów rysuneczkach.
Dobrą robotę robią też:
"Jest wiele wiar. O co pytają dzieci" Monique Gilbert
"Mała książka o tolerancji" Magdaleny Środy
czy "Mała książka o rasiźmie" Mamadou Diouf
No i mam nadzieję, że w końcu zostanie wydana Mia Ziemianka, bajka o czterech najpopularniejszych religiach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz