wtorek, 21 czerwca 2016

Lale na Tempelhofie

Jeśli ostatnio nie załapaliście się na laleczkę to teraz znowu jest szansa. W przyszłym tygodniu razem z Hanią Hakiel z naszej ulubionej berlińskiej inicjatywy Illegal Friends ruszamy z pleceniem lalek z paniami na Tempelhofie :)


Za radą Hani (która odwiedza panie co tydzień) w tym wypadku trochę inaczej będzie teraz z pieniędzmi.
Zobaczcie co napisała Hania:
 
"Nie możemy sprzedać lalek i dać kasy kobietom ponieważ pracujemy z nimi co tydzień i jednorazowa akcja będzie niezrozumiała (szczególnie, że cena za lalkę nie jest cena rynkowa ale cena wygenerowana przez głos serca dobrych ludzi). dodatkowo, kobiety na Tempelhofie bardziej niż kasy (niemiecki socjal daje rade) potrzebują poczucia przynależności, odpowiedzialności, sprawczości itp. Jest tez miedzy nimi wiele konfliktów z powodu poczucia niesprawiedliwości też na tle finansowym (Dodatkowo.... Niemcy kontrolują każdą kasę ktora ludzie tam maja i pytają skąd i po co... ) dodatkowo, wiele naszych uczestniczek to dziewczynki/ dziewczyny i tutaj znowu kasa do reki jest wchodzeniem w role rodzica... (complicated case) 
 
 
Dlatego proponuje:  Zrobimy lale i kobiety/ dziewczyny będą mogły zadecydować czy chcą zabrać ze sobą czy chcą oddać na rzecz naszej malej kobiecej społeczności na Temeplhofie. Za zebrane pieniądze kupimy to, co jest grupie ( a budowanie wspólnotowości jest tak wazne i tak trudne) potrzebne w sensie: wełna, materiały do robienia naszych deserów na zimno, na cooking sessions... chciałabym żeby czuły ze jesteśmy grupa a nie ze my jesteśmy jakaś zewnętrzną organizacją. Czy to ma dla Ciebie jakikolwiek sens?"
 
 
Ma przeogromny!!! Też uważamy, że od jednorazowej pomocy ważniejsze jest budowanie relacji i solidarności. Już się nie mogę doczekać wspólnych działań i poznania pań!

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Po cichu

Pisałam tu ostatnio o 12- stu gniewnych ludziach. Lista to oczywiście niepełna i z góry skazana na niedokończenie. Żadnej z tych wspaniałych, wspomnianych w tamtym tekście osób niestety nie poznałam. Bardzo się za to wzruszyłam kiedy zadzwoniła do mnie mama Bogny Olszewskiej, do której jakąś pokrętną drogą trafił ten post.

A dziś o moich trzech znajomych herosach, pewnie każdy zna kogoś takiego. Po cichutku, po malutku zmieniają świat do skutku.

Kasia i jej mama Ela są jak królewny w wieży. Unieruchomione na VIII piętrze bloku, przez SLA które dopadło mamę. Ela w ciągu zaledwie kilku tygodni straciła możliwość poruszania się, mówienia, w końcu i oddychania. Dlatego teraz podłączona jest do respiratora. Kasia jest jej rękami. Czuwa przy mamie 24 godziny na dobę, nie może nawet wyjść wyrzucić śmieci. Nie wiem kiedy i jakim cudem ale napisała przy okazji projekt wsparcia dla innych opiekunów obłożnie chorych osób. Teraz staramy się go gdzieś przepchnąć. I mogłoby się wydawać, że wydarzyła się straszna tragedia. I na jakimś tam polu pewnie tak ale... Przede wszystkim to piękna historia o miłości i nadziei.


Kasia miała z nami jeździć po Meksyku. Uczestniczyła w przygotowaniach, kupiła bilety. A potem na dwa tygodnie przed wylotem przewróciła się i uszkodziła sobie kark. Rehabilitant nie pozwolił jej nigdzie lecieć. Podczas naszej wyprawy dużo o niej myśleliśmy: "Ale pech... Biedna w tej Polsce". Choroba mamy ujawniła się tuż po naszym powrocie. A zatem zostając w Polsce Kasia wykorzystała szansę by dłużej pobyć ze sprawną mamą. Daje do myślenia, nie?

Kiedy dowiedziałam się o chorobie Eli, zaczęłam czytać "Ołówek" Katarzyny Rosickiej - Jaczyńskiej. Autorka - właścicielka agencji modelek - również zachorowała na SLA. Od mamy Kasi różniło ją niemal wszystko: miała mnóstwo pieniędzy, mnóstwo facetów i trójkę dzieci. Z powodu choroby została niemal całkowicie sama.

U Eli tak się nie stało. Dziewczyny raczej nie liczą, na to, że z wierzy uwolni je książę na białym koniu ale bardzo liczą na gości. A tych nie brakuje, bo od "królewien" bije ciepło i moc. I zjawiają się całkowicie fascynujące postacie: właściciel aśramy z miasta w którym jest 5 000 świątyń (mama Kasi fascynuje się Indiami i zjechała je z Kasią wzdłuż i wszerz)




15- letni wolontariusz, który marzy o tym aby pójść na medycynę,

Natalka - ma okazję ćwiczyć masaż tajski, którego uczyła się podczas zimowej podróży do Azji czy Piotrek - który przytachał dwumetrowe kłącza pokrzyw, co to się z nich robi jakąś doskonałą-prozdrowotną-nalewkę.

Tutaj więcej o zacnych gościach, o Eli, o Kasie, o SLA.

A może Wy chcielibyście się podzielić się z królewnami, tym co macie? Na prawdę wierzymy, że każdy może coś dać: poczytać mamie, nasmażyć naleśników Kasi, sprzątnąć kuchnię (bo Kasia jest chwilami tak skonana, że nie daje rady). Można też pomóc zdalnie - wpłacając kasę na subkonto Eli albo kupując coś z listy, produktów niezbędnych do pielęgnacji.


W samym środku lasu mieszka sobie niezwykła rodzinka: mama Madzia, tata Piotrek i dwie dziecinki endorfinki: Roszek i Bazyli. Najpiękniej śpiewają o sobie sami:




Madzię poznałam trzy lata temu pod koniec ciąży, kiedy to  objawiła mi się paskudna choroba  cholestaza. Rzecz to była traumatyczna- w wyniku ciąży wątroba u chorej pracuje inaczej, wszystkie toksyny gromadzą się pod skórą co swędzi potwornie. Podobno w zamierzchłych czasach przypadłość nazywano "obłędem ciężarnych" bo niektóre chore nie mogąc znieść bólu topiły się w akwenach. Ja jakoś cudem nie skoczyłam do Wisły ale nie mogąc spać po nocach odbywałam kąpiele w innych wzburzonych morzach. Morzach internetu. Którejś nocy dryfując wpisałam imię synka, który kopał mnie pod żebrem i ... Potem pół nocy czytałam o przygodach jego imiennika. A potem zaczęłam troszkę pisać z jego mamą. Roszek o którym był ów blog, ma zespół Downa i (wówczas) duże problemy z sercem. Jakiś czas później okazało się, że jego młodszy brat Bazyl ma autyzm. 



                                                                     (Roszki dwa!)

Mimo, że mają mocno pod górkę cała rodzina tka życie pięknie i bardzo szczęśliwie. Bo przecież szczęście nie jest tożsame z tym, że jest łatwo. Madzia pomiędzy przytulaniem, terapiami, dbaniem o specjalistyczne diety, jeżdżeniem po lekarzach, czasem nagrywa piosenki. No i pisze... I to jak pisze! Jakoś tak się składa, że jedyne blogi, które faktycznie na bieżąco śledzę tworzą rodzice dzieci z autystycznego spektrum. Jeden to King Kong i Ojciec Karmiący, drugi to właśnie Endorfinki. Zaglądam tam nie ze względu na tematykę, choć autyzm jest mi bliski (pól mojego zawodowego życia przepracowałam jako terapeutka osób z autyzmem). Chodzi o to jak to jest napisane. Madzia pisze jak de Mello! Umie ze swojej trudnej, czasem smutnej rzeczywistości wyciągnąć bardzo uniwersalne treści. Czasem zabawnie, czasem niczym powieść grozy, wszystko podszyte poezją. Moim zdaniem np. takie teksty powinno się odgórnie drukować i dodawać do bułek w sklepie. W ramach uwrażliwiania społeczeństwa (tej części co je bułki).

Olę poznałam przypadkiem, kiedy była na przedmetku realizacji marzenia, które chodziło mi po głowie od stu lat -  tworzyła kawiarnię, w której pracują osoby z autyzmem. 



Kiedy tylko usłyszałam, że ktoś się za to zabrał włączyłam się symbolicznie w realizację a teraz z zachwytem podziwiam Oli (i jej ekipy) dzieło. Klubokawiarnia Życie jest Fajne działa już prawie pół roku. Pracują w niej osoby z autyzmem, gotuje przesympatyczna uchodźczyni a klimat jest taki, że chyba każdy czuje się jak w domu. 
Repertuar wydarzeń mają bardzo zróżnicowany od wspólnego oglądania meczy, dni uchodźców, koncertów Maleo, wyprzedaży sąsiedzkiej... Po imprezy bardziej branżowe: kursy migowego, czy takie podczas których osoby z autyzmem dzielą się swoim światem, np.  wernisaże ich prac. Z żalem nie dotarłam na wieczór autorski pani, która mimo faktu, że jest niewidoma i ma zespół Aspargera pisze przewodniki. Obsługa nie przewraca oczami, na gości, którzy pohukują, robią dziwne gesty czy przed wypiciem muszą powąchać kawę. Paradoksalnie, bez idealizowania, mam poczucie, że to taka wyspa normalności - jedno z nie wielu miejsc gdzie na prawdę nikt nikogo nie ocenia. I jeszcze o pomysłodawczyni... Ola sama ma syna z autyzmem. Melek jest niewidomy, raczej nigdy nie będzie pracował w tej kawiarni. Jak sobie myślę ile siły ma ta szalona kobieta, ile pokonała gór... To mam ochotę jej upiec tort. Jeszcze tego nie zrobiłam za to często się objadam pysznymi tortami z jej  kawiarni. I Wam też to polecam.

piątek, 17 czerwca 2016

Historie Kuchenne

Tak wyglądały Historie Kuchenne,  przeprowadzane w tym roku w Teatrze Powszechnym.
Na kolejne warsztaty zapraszamy dużych i małych do Ogrodu Powszechnego - posłuchajcie historii i przyrządźcie coś pysznego:



wtorek, 14 czerwca 2016

Gynsie pympki - czyli stokrotki po śląsku

Idziemy bytomskim podwórkiem. Korowód otwierają Ramona i Ala. Za nimi reszta ekipy, obwieszona dzieciakami. Na końcu ja grzebię się z Rochem i bandą cudownych dziewczynek. Mojemu synkowi brakuje rąk aby dać się przez nie wszystkie prowadzić. 
Ludzie wyszli przed trzepaki i rozmawiają.  Niektórzy przycupnęli na trawnikach aby zagrać w karty albo po prostu wychylają się z okien i pozdrawiają sąsiadów. Niby jestem tak blisko tego co znam a czuję się tu egzotycznie, jak bym trafiła na inny kontynent. 
Wczoraj trochę o Śląsku opowiedział mi Wojtek. Wygląda jak drwal, ma umysł naukowca, czuje się przede wszystkim Ślązakiem i dopiero na studiach nauczył się dobrze polskiego. Mówił długo i ciekawie, chwilami prawie zapominałam oddychać. 
O tym, że Ślązakom nie chodzi o oddzielenie od Polski, tylko uznanie ich jako mniejszości,
Że ich język to miks czeskiego, niemieckiego, staropolskiego + wiele słów nabrało tu innego znaczenia, niż w tych językach,
Że gynsie pompki to znaczy stokrotki...
Stanowczo za mało wiem, by pisać cokolwiek więcej. A temat bardzo delikatny. I ważny.


No więc tak sobie idziemy po tych, niezwykłych dla mnie podwórkach i słyszę jak rozmawiają dwie mamy:
- A kto to? - i wskazuje na nas, chyba faktycznie z dzieciarnią, balonami i chustą Klanzy wyglądamy dość barwnie. 
- A to Czujczuje.

Bardzo to dla mnie miłe, że ta wspaniała, śląska ekipa działa pod banderą CzujCzuja. Chwilami aż nie dowierzam ile robią. Odwiedzają szkoły z programem antydyskryminacyjnym, gotują z seniorami, organizują gry miejskie, plotą wianki, wspierają mnóstwo śląskich inicjatyw. A przede wszystkim stale działają z dzieciakami z podwórek, które mają najbliżej (kto ma najbliżej, ten ma najbliżej - część dojeżdża z daleka). A przy tym są tacy skromni...
W pewnym momencie z podejrzliwością zaczęłam patrzeć na to co jedzą z nadzieją, że rozkminię skąd biorą energię. Czy ich dopalaczem jest modra kapusta, bratkartofe, bryja, moczka i krepel? A gdzie nabywają czas? Ze śląskiego powietrza? Chyba nie. Ostatnio dużo jeżdżę po Polsce i widzę, że ten śląski CzujCzuj (choć najukochańszy!) nie jest ewenementem. 
Nie będę się tu rozpisywać ale zerknijcie na to co robią  

Nie będę się rozpisywać, bo czasu ni ma. Już opuściliśmy podwórko i doszliśmy do łąki. Śpiewamy, marzymy, latamy na płachcie.





sobota, 4 czerwca 2016

12- stu gniewnych ludzi (o których raczej nie usłyszysz w szkole. A szkoda. )

Chciałabym aby nadszedł kiedyś czas, że świetni pedagodzy czy społecznicy będą popularni i doceniani jak gwiazdy rocka. Zastanawia mnie co decyduje o fakcie, że niektórzy dorobili się legendy a o innych praktycznie zapomniano. Przecież też mieli charyzmę i wpłynęli na losy świata, że hoho!

Czemu Che jest na koszulkach i filiżankach a Thomas Sankare, nie? Ten drugi był znacznie sympatyczniejszy! Dobry PR nie zawsze idzie w parze z mocą sprawczą.

Przedstawiam tu subiektywny, mocno wybrakowany, spis dwunastu ciekawych działaczy społecznych. Fajnie by o nich nie zapomniano. O aktywistach romskich i kurdyjskich czytam najwięcej, więc zasługują u mnie na osobny wpis.

Jest to opowieść m.in o tym, że często pomagając potrzebującym zaburzamy porządek, który ustanowili najsilniejsi. A to może przynieść tragiczny finał.

1. Temple Grandin


Znana jako popularyzatorka wiedzy o autyzmie - sama jest wysokofunkcjonującą osobą o nienurotypowym mózgu. Jej książki pozwalają rodzicom, terapeutom i zwykłym ludziom poznać i zrozumieć świat osób, które z powodu zaburzenia widzą go inaczej. I co  bardzo istotne pokazuje jak czerpać z ich bogactwa.

Aż ciężko wyobrazić sobie jak trudną i stromą drogę musiała pokonać - jako dziecko zdiagnozowana na zaburzenie, które (w tamtych czasach) uważane było za nierokujące na rozwój. Potem zmagała się z jednej strony z nadwrażliwością sensoryczną, nierozumieniem kontekstów społecznych a z drugiej uprzedzeniami rówieśników i wreszcie z męskim, bezlitosnym światem ubojni. Swoje doświadczenia przekuła bowiem w pomoc zwierzętom. Grandin projektuje specjalne urządzenia do humanitarnego uboju i zrewolucjonizowała przemysł mięsny w USA.



2. Henryk Jordan
Kiedy padają przykłady wielkich polskich pedagogów najczęściej wymieniane jest nazwisko Korczaka, od biedy Falskiego. Tymczasem takich postaci mamy znacznie więcej. Wielu z nich wyprzedzało swoje czasy. Jedną z wartych przypomnienia osób jest Henryk Jordan. Wszyscy, którzy siedzą w temacie placów zabaw mogą mu uchylić kapelusza.

 

Był lekarzem, społecznikiem, pionierem wychowania fizycznego w Polsce. Jednak jego największym dziełem był pierwszy w Europie publiczny ogród dla dzieci i młodzieży. Na kilku hektarowym terenie mieściło się m.in. 12 boisk – każde o innym przeznaczeniu, labirynt, basen, ścieżki zdrowia, sale do zajęć w razie niepogody oraz warsztaty do prac ręcznych i poletka doświadczalne. Była tam również "Mleczarnia" służąca dożywianiu dzieci. Zasadzono ponad sto tysięcy drzew, urządzono kwietniki. 
Dobrze jest wspomnieć, że kiedy działał Jordan nastąpiło wiele zmian związanych ze zmianami przemysłowymi. Warunki higieniczne i mieszkaniowe były fatalne. Dla wielu miejskich dzieci jedyną pozadomową przestrzenią pozostawały maleńkie podwórka kamienic. W ogrodzie mogły odetchnąć, usprawniać się fizycznie i intelektualnie. Ponadto celem ogrodu było rozwijanie polskiej tożsamości. Sprzyjało temu ponad 4o popiersi wybitnych Polaków, przy których odbywały się pogadanki na temat polskiej kultury i historii.
Pamiętajmy, że był to rok 1889 - kraj był w niewoli, Kraków (to na krakowskich błoniach powstał pierwszy ogród) znajdował się pod zaborem austriackim. Ogród w którym dzieci z okupowanego narodu mogły się beztrosko rozwijać i uczyć swojej historii, wydaje się miejscem nie do przecenienia.
Koncepcja ogrodu zabaw Jordana zdobyła wielkie uznanie nie tylko w Polsce. Na świecie bywały już place zabaw - jako pierwszy uznaje się postawiony w 1876 roku komunalny plac zabaw w Norymberdze- ale Jordan jako pierwszy stworzył cały park, przeznaczony tylko dla dzieci.
Na wzór Parku Jordana zaczęto otwierać podobne ogrody – zwane "Ogrodami jordanowskimi" – w innych miastach galicyjskich, a wkrótce potem także m.in w Warszawie, Płocku czy Lwowie. W samej stolicy w 1904 roku było 14 ogrodów Jordanowskich. Rozwój idei przerwała wojna. Współczesne place zabaw dla dzieci, mimo, że nazywane „ogrodami jordanowskimi”, pod względem kompozycji i funkcji – niewiele wspólnego mają z pierwowzorami. Wiele ogródków przerodziło się w placówki opiekuńczo-wychowawcze dla dzieci.


3. Josephat Torner


Porównywany do Terego Foxa działacz na rzecz osób chorych na albinizm. Działa głównie w Afryce wschodniej gdzie ludzie dotknięci tą chorobą są prześladowani, okaleczani i mordowani. Bierze się to z zabobonu jakoby niektóre części ciała albinosów posiadały magiczną moc. Przesąd ten jest rozpowszechniany przez uzdrowicieli i szamanów, którzy używają części ciała chorych jako składników stosowanych do różnych rytuałów mikstur i eliksirów. Torner jeździ po swoim kontynencie z serią wykładów o bielactwie. Jako, że sam dotknięty jest tą chorobą podczas każdej z wypraw ryzykuje życiem. Misji Tornera nie powstrzymał zamach, którego dokonano po tym jak publicznie krytykował rząd Tanzanii za to, że nie robi wystarczająco dużo, aby edukować na temat przesądów dotyczących bielactwa.

4. Arvind Gupta 


Niezwykły wynalazca zabawek, którego motto brzmi: "Najlepszą rzeczą jaką dziecko może zrobić z zabawką, to ją zepsuć" Za pomocą rzeczy codziennego użytku i śmieci uczy dzieci tworzyć pomoce i gry a przede wszysykim popularyzuje naukę. Taki indyjski odpowiednik naszego Adama Słodowego - ale na jaką skalę! Pobudza do kształcenia dzieciaki w slumsach. Jako konsultant UNESCO brał udział w programach edukacyjnych w wielu krajach. Jest autorem kilkudziesięciu książek i artykułów dotyczących popularyzacji nauki wśród dzieci. Prowadzi również programy telewizyjne.





5. Rupert Isaacson


Jest założycielem fundacji Global Greengrants Fund, która pomaga wysiedlanym i zagrożonym plemionom uzyskać prawo własności ziemi przodków. Są adwokatem najbardziej wykluczanych, walczą z najsilniejszymi czyli wszechmocnymi korporacjami. Światu dał się poznać jako autor książki o rodzinnej podróży do Mongolii podczas której szukał szamanów, którzy uleczyliby jego autystycznego synka. Na kanwie tamtych doświadczeń napisał książkę "Opowieść ojca" i stworzył dokumentalny film. Jest to historia o potencjale tych, którzy są uważani za słabych i niepotrzenych. Oraz o szukaniu dla nich we współczesnym świecie godnej roli i miejsca. Obecnie założył fundację wspierającą rozwój osób autystycznych poprzez pracę ze zwierzętami.
6. Sabriye Tenberken


Jest założycielką szkoły dla liderów społecznych Kanthari. Jako dziewczynka straciła wzrok ale nie uniemożliwiło jej to, by kilka lat później na koniu dotrzeć do Tybetu. Utworzyła tam Braille Without Borders - fundację wspierającą rozwój niewidomych dzieci. Postawiła na samodzielny rozwój społeczności z którą pracowała, więc ruszyła dalej. Wkrótce raz ze swoim partnerem Paulem Kronenbergiem założyła szkołę, która kształci działaczy społecznych ze środowisk wykluczonych. Spojrzenie (tak, pamiętam, że Tenberken jest niewidoma ale to nie przeszkadza jej mieć bardzo szerokiego oglądu sprawy) na pomoc rozwojową jest absolutnie nowatorskie i przewrotne. Nie chciała wspierać "dobrych panów i pań z lepszego świata, którzy mówią wykluczonym jak mają rozwiązać swoje problemy". Postawiła na ludzi, którzy wywodzą się ze środowisk dotkniętych problemem. Wyszła z założenia, że tylko osoby, którzy poradziły sobie z przeciwnościami i pokonały je, są w stanie im zaradzić. W szkole liderzy są wspierani w rozwijaniu swoich pomysłów i dostają konkretne narzędzia jeśli chodzi o ich nagłaśnianie, pozyskiwanie środków, współpracę z mediami i tp. 

7. Guillermo Farinas

Naprawianie świata zwykle kojarzy się z działaniem. Tymczasem wiele można zmienić poprzez samą nieugiętą postawę. Guillermo Fariñas był więźniem politycznym w kubańskich więzieniach przez ponad 11 lat. 20 razy ogłaszał strajki głodowe, będące protestem wobec polityki władz Kuby. Jego najdłuższą, cztero i pół miesięczną głodówkę, którą przeprowadził w 2010 roku śledził cały świat. Zakończyło ją doniesienie o decyzji władz w sprawie uwolnienia 52 krytyków reżimu.

W 2010 roku, Fariñas został uhonorowany przez Parlament Europejski Nagrodą Sacharowa. Jest ona przyznawana osobom, które w szczególny sposób wyróżniały się w walce o wolność słowa i prawa człowieka. Laureat nie pojawił się z powodu braku zezwolenia władz Kuby na opuszczenie kraju. Symbolem jego nieobecność było puste krzesło pokryte kubańską flagą. W liście przesłanym do Parlamentu Europejskiego napisał: "Przyznaną mi nagrodę im. Sacharowa na Rzecz Wolności Myśli za 2010 r. przyjmuję tylko dlatego, że czuję się niewielką cząstką buntu, który odczuwa naród, do którego mam zaszczyt i honor należeć".

8. Safija Ahmad-dżan



Jeśli zestawimy w głowie pojęcia Kobieta i Afganistan pewnie wyświetli nam się burka, niemoc, dyskryminacja. Tymczasem i tam działają, zmagając się koszmarnymi przeciwnościami - feministki, niezwykłe nauczycielki, nawet polityczki (chociażby inna przesuper babka Fawzia Koofi). Safija Ahmad-dżan  walczyła o prawa afgańskich kobiet.  Nie zaprzestała działalności w czasach kiedy Afganistanem rządzili Talibowie. Urządzała wówczas w domu  tajne komplety dla dziewcząt. Kiedy sąsiedzi donieśli o tym talibom, Safija uciekła do Pakistanu. Wróciła jesienią 2001 r., gdy rządy talibów zostały obalone. Została wówczas dyrektorką urzędu ds. kobiet w prowincji Kandahar - domagała się prawa do nauki, pracy i samodzielności. W swoim regionie doprowadziła do powstania sześciu szkół. Ponad tysiąc dziewczyn i kobiet pobierało w nich naukę pisania, czytania, matematyki, jak i krawiectwa, kupiectwa oraz wypiekania chleba. Nie wyjechała z Kandaharu, mimo informacji, że talibowie wydali na nią wyrok śmierci. I faktycznie 25 września 2006 została zastrzelona przez dwóch mężczyzn przed swoim domem w Kandaharze. Do jej zabójstwa przyznali się duchowni talibów i określili je "karę za współpracę z nowym rządem".

9.  Thomas Sankare

Od 4 sierpnia 1984 do 15 października 1987 roku był prezydentem Burkina Faso. I może tyle z dat, bo daty to sobie możecie przeczytać sami. Przejdźmy do tego co udało mu się zdziałać przez krótki okres rządów . Mam dreszcze jak idzie to wymienić :) (A do tego wszystkiego był przystojny jak młody Bóg.)




- Wprowadził profilaktykę zdrowotną. 
W ciągu jednego tygodnia zaszczepionych zostało aż dwa miliona osób, co stanowi światowy rekord. Kampania poskutkowała spadkiem śmiertelności wśród najmłodszych. (I błagam nie komentujcie tu, że szczepionki są be).



 - Rozbudował system edukacji i opieki zdrowotnej Wybudował ogromną liczbę placówek edukacyjnych i medycznych. Powołane przez Sankarę "Komando Alfa" przeprowadzało w kraju proces alfabetyzacji, głównie wśród ubogich.



 - Był jednym z pierwszych afrykańskich ekologów.   Prowadził politykę zalesiania (za jego prezydentury posadzono 10 milionów drzew)
- Usamodzielnił swój kraj jeśli chodzi o problem żywności W tym celu  rozdystrybuował ziemię należącą do panów feudalnych w ręce chłopów. Zniósł podatek rolny oraz zwiększył ceny na produkty rolników



- Precedensowym celem rządu Sankary była poprawa sytuacji kobiet. Za jego czasów zakazano obrzezania. Promowano środki antykoncepcyjne. Uregulowano zjawisko poligamii. Sankara zakazał małżeństw przymusowych i wprowadził możliwość udziału kobiet w polityce. Programy rządowe zachęcały kobiet do pracy poza domem i nauki nawet w czasie ciąży. Był pierwszym afrykańskim liderem, który mianował kobiety na stanowiskach ministerialnych oraz wprowadził powszechną możliwość wstępowania kobiet do wojska. W Burkina Faso organizowano dzień solidarności, podczas którego władze zachęcały mężczyzn do wykonywania prac domowych. Kampania miała na celu uświadamianie wysiłku kobiet i przełamania seksistowskich barier. 

 
- Rząd Sankary jako pierwszy z rządów afrykańskich uznał epidemię AIDS jako główne zagrożenie dla Afryki.


Ale chyba najbardziej kręci fakt, że...


- Starał się za wszelką cenę uniezależnić Burkina Faso od innych krajów.  W polityce gospodarczej stawiał na miejscową produkcję i konsumpcję produktów lokalnych. Szczególnie wypromowany został wyrób bawełny - urzędnicy zostali nawet zobowiązani do noszenia tradycyjnych tunik. 

Na arenie międzynarodowej sprzeciwiał się wpływom Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Chciał by Afryka sama stanowiła o sobie. Jego strategia rozwoju była niepokorną alternatywą od tej, którą dawał Zachód. Mówił o neokolonialnej penetracji Afryki, która zachodzi poprzez handel i finanse państw zachodnich. Wezwał do utworzenia frontu narodów afrykańskich i zaprzestania przez front spłat zadłużenia zagranicznego - uważał, że biedne państwa są wykorzystywane i eksploatowane przez kraje bogate. 

A przy tym był niesamowicie skromny

Obniżył własną pensję. Zabronił nawet wmontowania w gabinecie klimatyzacji a jego dobytek ograniczył się do samochodu, czterech rowerów, trzech gitar, lodówki i zamrażarki. 



... jak i skromności wymagał

Zmniejszył pensje urzędników państwowych. Zabronił korzystania ministrom z szoferów rządowych i kupowania biletów lotniczych pierwszej klasy. Sprzedał rządową flotę samochodów marki Mercedes i wprowadził w ich miejsce samochody marki Renault 5, które było wówczas najtańszymi samochodem w Burkina Faso



To się nie mogło udać...

Konsekwentnie realizowana polityka lewicowych reform naraziła interesy niedużej, lecz silnej klasy średniej oraz przywódców plemiennych. W rezultacie prezydent został obalony i zamordowany w zamachu stanu. Za winnych uważa się grupę dwunastu osób zorganizowanych przez byłego towarzysza broni Sankary, Blaise Compaorégo. Na tydzień przed egzekucją, skazany powiedział: "Rewolucjonistów zawsze można zamordować, nie można jednak zabić ich idei". Jego mordercy nigdy nie zostali ukarani. Compaoré, przejął władzę, zrezygnował z polityki nacjonalizacji, dołączył do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Porzucił praktycznie wszystkie postulaty okresu Sankary.

10. Jane Elliot

  
Amerykańska nauczycielka klas początkowych wsławiła się autorskim ćwiczeniem edukacji antydyskryminacyjnej. Przeprowadziła je wraz ze swoimi uczniami.
Na kilka dni po śmierci Martina Luter Kinga zaproponowała dzieciom z klasy, którą prowadziła niezwykłe zadanie. Chciała by w jej całkowicie białej i chrześcijańskiej społeczności zrozumiano na czym polega mechanizm rasizmu i dyskryminacji. Podzieliła więc uczniów na dwie grupy w zależności od koloru oczu. Jedna z grup była traktowana jako uprzywilejowana, druga jako podległa, następnego dnia nastąpiła zmiana. W zależności od narzuconej roli w dzieciach obudziły się najdziksze instynkty, potem miały czas by je wspólnie z Elliot przeanalizować i przegadać. 

Po tym, kiedy ćwiczenie zostało opisane w mediach nauczycielka spotkała się z bojkotem ze strony innych mieszkańców miasta. Jej dzieci były bite i opluwane a restauracja jej rodziców zbankrutowała. Ale i tak odniosła sukces. Wkrótce zaczęła rozszerzać swój antydyskryminacyjny program. Zaczęto ją zapraszać jako prowadzącą profesjonalnych szkoleń, również w Białym Domu dla FBI czy IBM. Obecnie o eksperymencie wspominają wszystkie podręczniki psychologii społecznej a o samej Elliot i jej uczniach nakręcono film. Jak każdy eksperyment psychologiczny, również ten budzi wiele kontrowersji jak i wątpliwość co do faktycznego wpływu na zmianę utwierdzonych postaw. Jednak uczniowie Elliot jeszcze po latach wspominali  jak otworzyło i uwrażliwiło ich to doświadczenie, dając kopa na całe życie.
 

11. Ken Steele


Był założycielem i redaktorem gazety "Głosy Nowego Yorku", czasopisma, które edukuje w zakresie zdrowia psychicznego, Jest ono swoistą tubą osób, które zmagają się z chorobą psychiczną. Tak jak i sam Steele - odrzucony przez wszystkich z powodu ujawnionej w nastoletniości schizofrenii. Przebył imponującą drogę, od bezdomnego, na marginesie społeczeństwa po szanowanego rzecznika osób chorych psychicznie.
Jednym z najważniejszych osiągnięć Steele było stworzenie „Projektu umożliwienia wyborów”, czyli wezwania do walki za tych, których choroba umysłowa pozbawiła praw wyborczych. Rejestrując 28 tys. wyborców wśród chorych psychicznie, Steele sprawił, że sprawy zdrowia psychicznego przyciągnęły uwagę polityków i stały się elementem publicznej debaty o służbie zdrowia. W trakcie kampanii wyborczej do senatu Hillary Clinton zamieściła w „Głosach Nowego Jorku” „Oświadczenie kandydata o kwestiach zdrowia umysłowego”. Pochwaliła w nim „nieugiętą determinację” Steelego, dzięki której „głosy chorych umysłowo zaczynają być teraz słyszalne”. Mało znany jest fakt, że apelowała także, by prosić go o włączenie się w debatę o kwestiach zdrowia psychicznego. Ponadto udzielał wsparcia i edukował innych chorych oraz ich bliskich. Podróżował po kraju, wygłaszając wykłady, poświęcone najlepszym sposobom wspierania chorych umysłowo. Powoływał się w nich na własną historię dając pełen nadziei przykład na możliwość wyzdrowienia.

12. Bogna Olszewska



Cudowna, nieodkryta aktywistka, której działalność ciężko policzyć na palcach jednej ręki. Wsławiła się jako feministka - manifestowała w sprawie związków partnerskich, brała udział w happeningach, była inicjatorką warszawskich protestów w sprawie uwięzienia Pussy Riot. Mnie bardziej fascynuje jej praca z niepełnosprawnymi dziećmi. Działała na polu sztuki współczesnej ale nie interesowała jej kariera kuratorki. Wolała działać przy udostępniania sztuki wykluczonym: najwięcej energii wkładała w zajęcia dla osób z niepełnosprawnością, tworzenie audiodeskrypcji, warsztaty dla najmłodszych gości muzeum. Stworzyła dla niewidomych audiodeskrypcję Parku Rzeźby na Bródnie. Ponadto wspierała pod sejmem opiekunów dzieci niepełnosprawnych. Organizowała ciepłe posiłki, środki czystości itd. Odeszła stanowczo zbyt wcześnie na udar. Bardzo nam jej tu brakuje. Jej przyjaciele powołali fundację Nieograniczona.

Więcej o wspaniałch działaczach TUTAJ. Na zmartwienia i na żale, cztanie o nich robi doskonale.

Poczytajcie sobie też
O placach zabaw 
Zdjęcia z netu.