Idziemy bytomskim podwórkiem. Korowód otwierają Ramona i Ala. Za nimi reszta ekipy, obwieszona dzieciakami. Na końcu ja grzebię się z Rochem i bandą cudownych dziewczynek. Mojemu synkowi brakuje rąk aby dać się przez nie wszystkie prowadzić.
Ludzie wyszli przed trzepaki i rozmawiają. Niektórzy przycupnęli na trawnikach aby zagrać w karty albo po prostu wychylają się z okien i pozdrawiają sąsiadów. Niby jestem tak blisko tego co znam a czuję się tu egzotycznie, jak bym trafiła na inny kontynent.
Wczoraj trochę o Śląsku opowiedział mi Wojtek. Wygląda jak drwal, ma umysł naukowca, czuje się przede wszystkim Ślązakiem i dopiero na studiach nauczył się dobrze polskiego. Mówił długo i ciekawie, chwilami prawie zapominałam oddychać.
O tym, że Ślązakom nie chodzi o oddzielenie od Polski, tylko uznanie ich jako mniejszości,
Że ich język to miks czeskiego, niemieckiego, staropolskiego + wiele słów nabrało tu innego znaczenia, niż w tych językach,
Że gynsie pompki to znaczy stokrotki...
Stanowczo za mało wiem, by pisać cokolwiek więcej. A temat bardzo delikatny. I ważny.
No więc tak sobie idziemy po tych, niezwykłych dla mnie podwórkach i słyszę jak rozmawiają dwie mamy:
- A kto to? - i wskazuje na nas, chyba faktycznie z dzieciarnią, balonami i chustą Klanzy wyglądamy dość barwnie.
- A to Czujczuje.
Bardzo to dla mnie miłe, że ta wspaniała, śląska ekipa działa pod banderą CzujCzuja. Chwilami aż nie dowierzam ile robią. Odwiedzają szkoły z programem antydyskryminacyjnym, gotują z seniorami, organizują gry miejskie, plotą wianki, wspierają mnóstwo śląskich inicjatyw. A przede wszystkim stale działają z dzieciakami z podwórek, które mają najbliżej (kto ma najbliżej, ten ma najbliżej - część dojeżdża z daleka). A przy tym są tacy skromni...
W pewnym momencie z podejrzliwością zaczęłam patrzeć na to co jedzą z nadzieją, że rozkminię skąd biorą energię. Czy ich dopalaczem jest modra kapusta, bratkartofe, bryja, moczka i krepel? A gdzie nabywają czas? Ze śląskiego powietrza? Chyba nie. Ostatnio dużo jeżdżę po Polsce i widzę, że ten śląski CzujCzuj (choć najukochańszy!) nie jest ewenementem.
Nie będę się tu rozpisywać ale zerknijcie na to co robią
Fundacja AlterEdu
Nie będę się rozpisywać, bo czasu ni ma. Już opuściliśmy podwórko i doszliśmy do łąki. Śpiewamy, marzymy, latamy na płachcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz