Jedna z
zasad logiki mówi, że fakt, że wszystkie mandarynki mają kształt kuli nie
oznacza, że wszystkie kule są mandarynkami. Dlatego jeśli napiszę,
że ludzie z niepełnosprawnością intelektualną (czy inną neurotypowością), jako wspólnota mają do zaoferowania bogactwo, podobnie jakieś tajemnicze plemię czy grupa etniczna, to nie zakładam
tym samym, że plemiona czy mniejszości etniczne muszą sobie radzić z ograniczeniami (co jest nieodłączną, doskwierającą cechą
niepełnosprawności).
Nie
chciałabym tu też w żaden sposób urazić osób z niepełnosprawnością. Dla niektórych moje
pisanie o plemionach może się wydać rażące. Nie czują bowiem żadnej wspólnoty z
osobami, które mają taką samą dysfunkcję jak ona. Wiecie jak to jest z tą
przynależnością etniczną- przede wszystkim liczy się tożsamość. Albo się ktoś
utożsamia albo nie.
Na
koniec, tego przydługiego wstępu pozwolę sobie jeszcze przeprosić etnologów za
moje nagminne mylenie znaczeń: plemię, naród, grupa etniczna. Wiem co te
poszczególne terminy oznaczają ale chodzi mi po prostu o grupę połączoną
wspólną kulturą.
Zanim jednak wyczerpię limit osób, które mogłyby się poczuć urażone i utonę w rzece: "Sorry", "Przepraszam", "Entschuldigung", "Կներեք", "Perdona" i td. posłuchajcie co mam do powiedzenia.
Zanim jednak wyczerpię limit osób, które mogłyby się poczuć urażone i utonę w rzece: "Sorry", "Przepraszam", "Entschuldigung", "Կներեք", "Perdona" i td. posłuchajcie co mam do powiedzenia.
O co chodzi?
O
zmianę w myśleniu o osobach z niepełnosprawnością intelektualną.
W wielu
pierwotnych i tradycyjnych kulturach takie osoby mają swoje miejsce. Na
wschodzie spełniali oni określone, potrzebne społeczności funkcje: szamana,
dziada wędrownego, bożego głupca. Słowianie zwali takich ludzi Jurodiwymi. Na
długo przed pomysłem tworzenia chronionych miejsc pracy, niektóre zawody były
tradycyjnie obsadzane przez osoby z jakąś ułomnością- np. niewidomi pieśniarze
z lirą korbową, karły w świcie królewskiej i tp. Jeszcze kiedyś o tym napiszę
bo to (moim zdaniem) bardzo ciekawe.
Nie
wszędzie było tak słodko i np. w Sparcie niepełnosprawne dzieci po prostu
zabijano.
Judeochrześcijańska kultura zakazała tego typu okrutnych praktyk ale miejsca dla nich nie znalazła. Ludzi z upośledzeniem zamykano w miejscach odosobnienia. Samo pojęcie niepełnosprawności i traktowanie jej jako zjawiska medycznego, jest "wynalazkiem“ drugiej połowy XX wieku. Dokładny opis procesu, który do tego doprowadził można znaleźć w książce Elżbiety Zakrzewskiej-Mantery "Upośledzeni umysłowo Poza granicami człowieczeństwa".
"(...) Michael Foucault: chory umysłowo to ktoś "kto zyskuje teraz, w związku z wymogami społeczeństwa kapitalistycznego, status chorego, czyli jednostki, którą należy wyleczyć, ażeby przywrócić ją obiegowi zwykłej pracy, pracy normalnej, tzn. obowiązkowej(...)".
Judeochrześcijańska kultura zakazała tego typu okrutnych praktyk ale miejsca dla nich nie znalazła. Ludzi z upośledzeniem zamykano w miejscach odosobnienia. Samo pojęcie niepełnosprawności i traktowanie jej jako zjawiska medycznego, jest "wynalazkiem“ drugiej połowy XX wieku. Dokładny opis procesu, który do tego doprowadził można znaleźć w książce Elżbiety Zakrzewskiej-Mantery "Upośledzeni umysłowo Poza granicami człowieczeństwa".
"(...) Michael Foucault: chory umysłowo to ktoś "kto zyskuje teraz, w związku z wymogami społeczeństwa kapitalistycznego, status chorego, czyli jednostki, którą należy wyleczyć, ażeby przywrócić ją obiegowi zwykłej pracy, pracy normalnej, tzn. obowiązkowej(...)".
Uznano więc, że upośledzonych należy leczyć i terapeutyzować, by byli jak najbardziej przydatni społeczeństwu. Kiedy są problemy z doprowadzeniem takiej osoby do stanu powszechnie uznanej "przydatności" autuje się ją na margines. A wraz z nią i jej opiekunów.
fot. Kasia Bielicka
Chodziło o zagubienie w trudnej sytuacji:
o brak drogowskazów w gąszczu informacji o chorobie,
o podszyty lękiem stosunek do inności,
o wyautowanie ekonomiczne.
Można powiedzieć, że rodzina zmaga się zawiłymi z prawami rządzącymi nowym lądem. Albo inaczej- że do ich rodziny trafił ktoś z zupełnie innej kultury. Taki ''ktoś'' potrzebuje innego języka, inaczej rozumie rzeczy zdawałoby się oczywiste. Ba, często wygląda zupełnie inaczej niż reszta rodziny i dopiero przy osobach z tą samą diagnozą widać podobieństwo. Tylko emocje są takie same. Choć jak to bywa w dalekich stronach, mogą być rozmaicie wyrażane.
Nieodłączną
częścią wielu zaburzeń jest niestety cierpienie fizyczne. Z tym mniejszości
etniczne na szczęście nie muszą się mierzyć. Na ból fizyczny może pomóc tylko
postęp medycyny. Zmagania z rozumieniem reguł rządzących się tą nową wyspą
wspomaga wczesna interwencja i pomoc informacyjna udzielana przez wiele Fundacji. A co z wyautowaniem i
samotnością? Tu potrzebny jest przewrót w głowie. W głowach.
I znowu
wrócę tu do mniejszości etnicznych. Jeśli uznamy odmienność osób z niepełnosprawnością intelektualną jako
swego rodzaju inną kulturę, to może się okazać, że warto ją poznać i z niej
czerpać. Gdyby na surdopedagogice nie uczono tylko o tym jak takim osobom
pomagać ale i o znaczących przedstawicielach, o historii, o ich wpływie na
sztukę...
To o czym
piszę nie jest jakimś nowum.
O
kulturze (osób co prawda nie niepełnosprawnych intelektualnie a głuchych) pisał Oliwer Sacks w
książce "Zobaczyć
głos".
Sobolewska
w genialnej "Cela.
Odpowiedź na zespół Downa", przyrównuje osoby z trisomią do plemienia.
Cudowny Teatr 21 od wielu lat bazuje na wrażliwości i
wyobraźni osób z zespołem Downa i Autyzmem tworząc cudowne spektakle.
W Stambule jest restauracja Down Cafe. Można
zjeść tam pyszny obiad a przy okazji zanurzyć się w świecie niepełnosprawnych
intelektualnie. Tak samo jak po trosze zanurzamy się w kulturze Włoch
odwiedzając dobrą pizzerię prowadzoną przez Włocha.
Zespół projektu "Wolontariat koleżeńki Mary i
Max" założył, że znajomość z osobą autystyczną może być wzbogacająca. Łączy więc w kumpelskie pary osoby zdrowe i z autyzmem albo Zespołem Aspargera.
Grupa związana z Towarzystwem Inicjatyw Twórczych Ę zorganizowała wystawę, na której młodzi ludzie z Autyzmem podzielili się swoim spojrzeniem na Warszawę. Dostali jednorazowe aparaty, wzięli udział w warsztatach fotograficznych a potem przez miesiąc fotografowali stolicę. Codzienne życie, ulubione miejsca, dobre chwile. Organizatorzy swój projekt podsumowali tak: "Postanowiliśmy razem zebrać efekty tej współpracy i pokazać Wam naszą Warszawę. Może widzicie ją podobnie. A może zupełnie inaczej."
Może warto się wybrać i zobaczyć co i jak sfotografowali. A poza tym:
posłuchać Tadeusza Nalepy śpiewającego ze swoim synem z zespołem Downa:
Grupa związana z Towarzystwem Inicjatyw Twórczych Ę zorganizowała wystawę, na której młodzi ludzie z Autyzmem podzielili się swoim spojrzeniem na Warszawę. Dostali jednorazowe aparaty, wzięli udział w warsztatach fotograficznych a potem przez miesiąc fotografowali stolicę. Codzienne życie, ulubione miejsca, dobre chwile. Organizatorzy swój projekt podsumowali tak: "Postanowiliśmy razem zebrać efekty tej współpracy i pokazać Wam naszą Warszawę. Może widzicie ją podobnie. A może zupełnie inaczej."
Może warto się wybrać i zobaczyć co i jak sfotografowali. A poza tym:
posłuchać Tadeusza Nalepy śpiewającego ze swoim synem z zespołem Downa:
i
fińskiego punka Pink Syndrome:
Zobaczyć
prace dziesięciu
wybitnych arytstek z nurtu
Art Brut.
I tak
dalej i tak dalej...
Nie piszę
o artystach powyżej, ponieważ są niepełnosprawni tylko dlatego, że podoba mi
się to co robią. To jak pracuje ich mózg na pewno miało wpływ na ich twórczość,
często może i większy niż obywatelstwo. Poznawanie tego świata to, jak z każdą
kulturą- praca na lata. Nigdy nie można stwierdzić: odkryłem wszystko!
Polecam:
Elżbieta
Zakrzewska-Manterys Upośledzeni
umysłowo Poza granicami człowieczeństwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz