niedziela, 26 stycznia 2014

Teatr 21

Pisałam trochę o tym, jak w miejscach, w których byłam, wykorzystuje się potencjał osób wykluczonych. Jak się tę ich, z pozoru problematyczną, inność przekuwa na wartość. Zachwycałam się:
turecką restauracją Down Cafe, którą obsługują osoby z zespołem Downa, 

zaangażowanym politycznie teatrzykiem paluszkowym z Gruzji 


A tymczasem wcale nie hen daleko, tylko w Polsce, w Warszawie, działa prowadzony przez Justynę Sobczyk Teatr 21, w którym grają osoby z zespołem Downa i autyzmem.
Grupa zrealizowała kilkanaście spektakli autorskich, inspirując się rozmaitymi twórcami (np. Janoschem, Michael Lemieux) konwecjami (happening, serial, teatr dla dzieci). Prezentowali swój repertuar m. in. w Muzeum Historii Żydów Polskich, Teatrze Studio w Warszawie, Teatrze Baj, na Festiwalu Malta w Poznaniu, Festiwalu Wioska Teatralna w Węgajtach a także w Kijowie i w Pradze. 
Jak to się stało, że zespół, w którym grają niepełnosprawni wystawia się w popularnych teatrach, jest zapraszany na festiwale i pisze o nich np. Tadeusz Sobolewski? Ich siłą jest profesjonalizm i odwaga w poszukiwaniu tematów. Bez otoczki ''integracji'' albo ''łamania barier''. Niemniej scena teatru 21 jest unikatową tubą, dzięki której niedopuszczani do głosu mogą się wypowiedzieć. W naszej kulturze niepełnosprawni niby istnieją, ale wciąż ktoś wypowiada się za nich, najczęściej stereotypowo, w zestawieniu z obrazami mającymi budzić litość.


A co aktorzy Teatru 21 mają do powiedzenia? 
Tak samo jak przy restauracji prowadzonej przez osoby z Zespołem Downa, tak i w kontekście tworzonego przez nich teatru, pojawia się pytanie, czy osoby upośledzone umysłowo mają światu do przekazania jakąś wyjątkową treść. Widzę kilka tematów, z którymi mierzy się Teatr 21 (i inne tego typu projekty) :

1. Spojrzenie kosmity
Krytyk filmowy Tadeusz Sobolewski w recenzji filmu "Chce się żyć" pisze: ''Trzeba dopiero spojrzenia niepełnosprawnego - niczym spojrzenia kosmity - żeby móc bezkarnie, bez podejrzenia o reklamowy kicz, pochwalić życie, powiedzieć: "Jest dobrze"". Niepełnosprawni są głównymi nieobecnymi i "innymi" przestrzeni publicznej. Ich próby mierzenia się z kwestią tożsamości, miłości czy prawdy rzucają nowe światło na nasze (czyli widzów) borykanie się z tymi tematami.

2.Wejście do całkiem innej kultury 
Akcja performatywna Teatru 21 "Tu bi-Szwat" (Nowy Rok Drzew) w Muzeum Historii Żydów Polskich zaczyna się od sceny, w której aktorzy poruszają się za szybą, instruowani przez reżyserkę pytaniami o to, jakim są drzewem. Kilka chwil później widzowie zostają zaproszeni za dzielącą ich przestrzeń, by wspólnie odpowiadać sobie na pytania dotyczące drzew, życia i razem ucztować. Miałam poczucie, jakbym była gościem na obcej planecie albo w jakimś specyficznym plemieniu osób z zespołem Downa, a oni pełnili rolę gospodarzy, uchylających nam rąbka tajemnicy swojego świata. 
Spojrzenie na osoby upośledzone, jak na przedstawicieli trochę innej kultury, w przeciwieństwie do widzenia pojedynczej, ściśle określonej normy, od której mogą istnieć tylko odchylenia, wydaje się być może awangardowe, ale nie jest niczym nowym. Szczególny wpływ na tego typu podejście miał Laurent Clerc - amerykański głuchoniemy filozof i nauczyciel głuchych, który wprowadził pewien rodzaj relatywistycznego postrzegania ludzkiej natury jako przeciwwagę dla dychotomicznego rozróżnienia ''normalny - nienormalny'' (współczesnym kontynuatorem myśli Clerca jest m.in. neurolog Olivier Sacks, którego opisy osób obciążonych i dostosowujących się do warunków i urazów neurologicznych rzucają nowe światło na temat duchowości). 
To co mnie zawsze najbardziej pociągało w sztuce, to odkrywanie równoległych światów, które są tuż obok. Pobyt na planecie Down był piękny! 

3. Piękno różnorodności
Sztuka tworzy pewne kanony. Jeśli w mediach prezentowane są tylko określone typy urody, dochodzimy do wniosku, że nie mieścimy się w tych ramach i popadamy we frustrację. Na scenie łatwiej jest wyeksponować niejednoznaczną urodę osób z zespołem Downa i w ogóle odmieńców. Jeżeli dostrzeżemy i zaakceptujemy tę różnorodność, będziemy krok bliżej do akceptacji samych siebie.

Polecam
Sacks O. (1998) Zobaczyć głos wyd. Zysk i s-ka Poznań


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz