"O Antku Chmurniku"
opowiadanie z fragmentami gwary kurpiowskiej
W bukowym lasku przylegającym do wioski żył sobie chłopiec o imieniu Antek. Miał on dwanaście lat, lecz wcale nie wyglądał tak, jak jego rówieśnicy. Był bowiem bardzo szczupłym, słabowitym i niskim młodzieńcem, przez co koledzy z klasy często z niego drwili i bezlitośnie się wyśmiewali.
Rodzice Antka nie żyli, więc opiekowała się nim ukochana babcia. Wykorzystywała ona wszystkie możliwe metody, by poprawić stan zdrowia i siły wnuczka, lecz nic nie pomagało.
Pewnego ranka, tak jak co niedzielę, chłopiec wstał, zjadł śniadanie i poszedł do stodoły, by się umyć. Jakież było zdziwienie, gdy zobaczył swoje odbicie w tafli wody! Pod jego pachami srebrzyście lśniły maleńkie skrzydełka! Przecierając oczy i myśląc, że to senna wizja, zawołał babcię.
- Łojezu! Antoś, przezyłam jo już na tem śwecie kawoł casu, a takego licha nie zidziałam! - krzyknęła babcia i przeżegnała się na wszelki wypadek.
Chłopiec nie miał pojęcia, co ma począć ze swoim nowym wyglądem. Bardzo się wstydził tej przedziwnej narośli. Wybierając się do kościoła na niedzielną mszę, ubrał bluzę pod odświętną koszulę, by nikt nie zauważył błyszczących skrzydełek.
Gdy szedł leśną dróżką, nagle coś go tknęło – postanowił nie pójść na nabożeństwo, gdyż bał się potępienia przez proboszcza.
- Kto wi, cy mie jaki diaboł ne opętał? - mruknął smutno pod nosem i skręcił w dróżkę prowadzącą do źródełka rzeki, która płynęła przez wioskę aż do Starego Jeziora. Przedzierając się przez coraz gęstsze chaszcze, znalazł maleńką, słoneczną polanę przy strumyku owej rzeki. Postanowił tam chwilę odpocząć i pomyśleć, co począć ze swymi skrzydełkami.
Nagle poczuł na swoim ramieniu, jak gałąź starego dębu stara się go pogłaskać. Wstał i ujrzał, iż drzewo porusza się całlkiem jak człowiek, z tym wyjątkiem, że nie może się przemieszczać. Z kory otulającej pień tego dębu utworzyła się twarz, która uśmiechała się serdecznie do Antka. Chłopiec był tak przerażony, że nie zdołał wydobyć z siebie żadnego słowa.
- A, to ty, chłopoku! - zaczęło mówić drzewo, co jeszcze bardziej wystraszyło Antka. - Nasły take casy, ze masz az do samiuśkich chmor pójść!
„Co to znaczy?” pomyślał chłopiec, a dąb, jakby czytając w jego myślać rzekł:
- To znacy, ze chmurnikiem bedzies i desc będziesz ludziom przynosił.
Następnie wytłumaczył Antkowi, że kiedy jego skrzydełka urosną, będzie w stanie polecieć wysoko, wysoko, aż do chmury, w której ma zamieszkać. Jego rolą będzie roznoszenie deszczu oraz wiatru upalne dni. Jest to funkcja bardzo odpowiedzialna i ważna dla życia wioski – przecież to od niego zależy, jak pójdą plony w danym roku.
Chłopiec usłyszawszy tę przedziwną wiadomość, zasłabł i pogrążył się w głębokim śnie.
Kiedy się obudził, jego skrzydła sięgały mu już prawie do stóp! Spróbował nimi poruszyć.
Po paru chwilach już potrafił wznieść się do lotu. Tak jak przykazał mu dąb, poleciał w kierunku chmury i osiadł na jej puszystym wierzchołku. W jego kierunku przyfrunęli inni chmurnicy i wyjaśnili mu jak odpowiednio lać deszcz i dmuchać w kierunku wioski.
Antek stał się ważną postacią dla życia całej społeczności. Opowiedział wszystkim swoją historię oraz o tym, że w niebie mieszkają też inni chmurnicy. Już nie był wyśmiewanym, słabowitym chłopcem – teraz wszyscy go bardzo szanowali. Młodzieniec zrozumiał, że to, czego się tak bardzo wcześniej wstydził, stało się jego zaletą i wielką wartością. Dzięki ciężkiej, sumiennej pracy Antosia plony w wiosce były bardzo obfite. A jego babcia pękała z dumy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz