Kłębuszek Słoneczko
Marta Kubiczek
Opowiem wam historię o pewnym skrzacie, co nie chciał się dzielić z innymi i czy mu to wyszło na dobre.
Otóż w Magicznym Lesie, na prawo od starego jeziora, było wielkie pole słoneczników, a w jednym z nich żył sobie Kłębuszek Słoneczko. Upodobał sobie to miejsce zamieszkania, ponieważ bardzo lubił chrupać ziarna słonecznika, a poza tym nasionka stanowiły świetne lokum do spania. Tak więc żył sobie Kłębuszek wysoko nad ziemią w samotności. Co prawda zagadywały go polne zwierzęta, ale zazwyczaj były to prośby o podarowanie ziarenka słonecznika, więc krasnoludek odnosił się do nich nieprzyjacielsko.
- Kłębuszku, Kłębuszku, daj jedno nasionko, jestem taki głodny! - wołał błagalnym głosem Pasikonik.
- Nie mogę, bo bez ziarenek będzie mi w nocy zimno, czym się wtedy przykryję? - odpowiadał skrzat.
- Kłębuszku, Kłębuszku, daj jedno nasionko, chcę z niego zrobić łódkę i przepłynąć przez kałużę do mojej rodziny! - prosiła Biedronka.
Kłębuszek na to tylko burknął:
- Nie mogę, co będę później miał na kolację?
- Kłębuszku, Kłębuszku, daj jedno ziarenko na zapasy mrowiska, w zamian podaruję ci listek paproci! - krzyczała Mrówka.
- Jakbym tak każdemu dawał nasionko słonecznika, to zostałbym bez niczego! - zwykł odpowiadać Kłębuszek.
I tak mijały tygodnie, aż do skrzata przestały zagadywać wszystkie stworzonka z sąsiedztwa.
- Dlaczego nikt mnie lubi? - zastanawiał się cicho.
Stał się tak smutnym krasnoludkiem, że nawet chrupanie słonecznika nie przynosiło mu już radości.
Pewnego jesiennego poranka Kłębuszka obudził straszny hałas. Był to skrzek całej masy ptaków, które przyleciały, by się pożywić ziarnami słoneczników!
Gawrony siadały na kwiatach i wydłubywały lśniącymi dziobami smakołyki.
- Ojejku, ojejku, co mam teraz zrobić? Przecież one mnie pożrą! Pomocy, pomocy! - krzyczał Kłębuszek, lecz żadne ze zwierzątek nie chciało mu pomóc.
- Ty nam nie pomagałeś w potrzebie, to czemu my mamy to robić? - burknęła Biedronka.
Ptaki w międzyczasie zdążyły już wydziobać połowę kwiatu słonecznika, w którym mieszkał Kłębuszek.
Po godzinie minęło całe zawirowanie i najedzone gawrony odleciały z pola. Nasz bohater cudem się uratował, chowając się za liściem słonecznika. Wstał i spojrzał na swój dom.
- Wszystkie ziarna zjedzone! Gdzie ja teraz będę spał? Co ja będę jadł? - powiedział i uronił łzę. Uronił jeszcze jedną i jedną, aż w końcu zaczął płakać całymi strumieniami łez. Strumienie były tak gęste, że z czasem pod słonecznikiem utworzyło się jezioro. Teraz Kłębuszek nie miał nawet możliwości ucieczki z wysokiego kwiatu. Chciał jeszcze zapłakać, lecz w tym momencie usłyszał dziwne pomrukiwania.
- Kto mi zalał domek? - rozległ się nieznany głos.
Grudki ziemi zaczęły się ruszać i nagle pojawił się krasnoludek cały ubrudzony ziemią.
- Kim pan jest? - zapytał zdziwiony Kłębuszek Słoneczko.
- Dzień dobry, nazywam się Eustachy Rzeżucha, a pan, zdaje się, właśnie zalał mi mieszkanie!
- Najmocniej przepraszam! Nie wiedziałem, że pod słonecznikiem ktoś mieszkał... - odpowiedział Kłębuszek chwiejąc się na łodydze.
- Ech, to już nieważne. Widzę, że pan też ma problemy? - zapytał drugi skrzat.
- Tak samo jak pan straciłem mieszkanie i nie wiem co począć...
- Jakoś sobie poradzimy. Ale przejdźmy najpierw na ty. Eustachy jestem!
- A ja Kłębuszek Słoneczko!
Skrzaty uścisnęły sobie dłonie i zaczęły planować, jak rozwiązać wspólny problem.
Mijały dni i tygodnie. Kłębuszek z Eustachym rzetelnie pracowali nad budową dwóch chatek stojących obok siebie. Tym razem za miejsce zamieszkania wybrali mniej ryzykowną górkę obok pola słoneczników. Kłębuszek poznał przyjemne uczucie pracy w zespole.
Po miesiącu nowe domki skrzatów stanęły skąpane w pięknym popołudniowym świetle. Były zbudowane z łodyżek kwiatów, liści oraz łupinek słoneczników. Stworzonka mieszkające w sąsiedztwie obserwowały z podziwem wspaniałe konstrukcje.
Każdy skrzat zadomowił się w jednej chatce, lecz Kłębuszek tak zaprzyjaźnił się z Eustachym, że spędzali oni większość czasu wspólnie w ogródku między domami. Nad tym ogródkiem powiesili tabliczkę z napisem: "Przyjaźń zwycięża wszystko!".
Wkrótce do drzwi chatki Kłębuszka zapukały zwierzątka żyjące na polu: Pasikonik, Biedronka oraz Mrówka. Skrzat ugościł je serdecznie i przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie. Zwierzątkom też było przykro, że nie pomogły krasnoludkowi, gdy potrzebował ratunku. Pogodzili się wszyscy i ze śmiechem zasiedli do stołu pełnego smakołyków. Po pewnym czasie, ku uciesze gości, Eustachy wniósł imponujących rozmiarów tort z owoców leśnych oraz sok z kwiatów akacji.
Tego wieczoru zabawy nie było końca. Pasikonik przygrywał piękne melodie, a reszta zwierzątek tańczyła aż do zmroku. Kłębuszek uśmiechnął się radośnie i obiecał sobie, że już nigdy nie będzie myślał tylko o sobie. W końcu przyjaźń zwycięża wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz