wtorek, 25 grudnia 2012

Na Święta!:)

Boże Narodzenie to niejedyne wielkie, religijne święto obchodzone w grudniu. Równie serdeczne życzenia przesyłamy tym którzy obchodzą Chanukę, Saturnalię, Mitrę, Przesilenie Zimowe, Szab-e Jalda czy też Sol Ivictus. O tych i innych ważnych świętach z grudnia jeszcze napiszę.

A puki co z dzieciaki z całego świata śpiewają bożonarodzeniowe piosenki:

Chiny:


Peru:

Nigeria:



Litwa:

Bułgaria:


w Suahili: 


Rosja:

Nowa Zelandia:

Rumunia:

Haiti:

Ukraina:

Islandia:


Węgry:



Łotwa:



Indonezja:



Estonia:



Argentyna:


Japonia:



Finlandia:

Korea:

Niemcy:


Wenezuela:


po migowemu:



niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Kochani! 
Wszystkiego dobrego, dużo czułości a także:

Radości,
Miłości,
Słodkości,
Wspaniałości...
Wariacji,
Atrakcji,
Kolacji,
Gracji,
Akrobacji
i
Motywacji!!!


sobota, 15 grudnia 2012

Szkoła muzyczna w Soroce

Pewnego wieczoru idąc po Soroce usłyszałam muzykę:


Weszłam do środka a tam zimno jak w psiarni. Wszyscy uczniowie w kurtkach. Ale grają ładnie:


                                           



piątek, 14 grudnia 2012

Bajka romska- zaczarowany koń


Żył sobie kiedyś stary Cygan - czarownik. Miał on pięknego konia. Cóż to był za koń... Czystej krwi arabski rumak. Takiego nie znajdziesz nigdzie indziej. Choćbyś pojechał do Mongolii, Irlandii albo nawet do  Marrakeszu. Nie dość, że piękny to jeszcze bardzo mądry i skoczny. Zawsze wygrywał pierwsze nagrody. Po prostu wyjątkowy! A tak to bywa, że jak mamy coś wspaniałego, jedynego na świecie to... Na pewno pojawią się  zazdrośnicy. Jak możesz się domyślać i tu ich nie brakowało. Tym bardziej, że dla Cyganów koń to najcenniejszy skarb.  

- Proszę sprzedaj mi swojego konia- Był czas, że te słowa staruszek słyszał przed śniadaniem i po śniadaniu, gdziekolwiek się nie udał i z kim nie przebywał. Proponowano bajońskie sumy ale stary Rom pozostawał nieugięty. 

Kiedy okazało się, że nie ma kwoty, którą można by go przekupić, zaczęto konia wykradać. Bardzo się tym czarownik martwił ale co miał robić. Nie usiądzie i nie będzie płakał. Zamiast tego wolał pochodzić po jarmarkach i szukać swojego rumaka. Złodzieje starali się jak mogli, malowali konikowi węglem ciapki i cętki, przycinali grzywę, barwili ogon... Ale romskiego czarownika nie wystrychniesz na dudka. Nie z nim te numery! Wystarczy, że stanął na bazarze a rumak wyrywał się złodziejowi i biegł w te pędy do prawowitego właściciela. 

- A skąd ty wiesz, że to twój koń?- pytał Cygana cwaniak- przecież twój był innej maści.
- Jest jedna rzecz, po której go zawsze rozpoznam...- odpowiadał staruszek, uśmiechając się tajemniczo pod bulwiastym nosem.
-Taaa, niby jaka? I czemu mamy ci wierzyć?- zaczynał bulgotać się złodziej po czym każdy odprawiał podobną szopkę- bił się w pierś, zaklinał, groził, próbował odwrócić uwagę i powoływać na świadków. Kiedy hałas zwabiał stróża prawa, stary Cygan jakby tylko na to czekał- rozcinał rumakowi skórę nożem na karku i wyjmował z ranki trzy złote monety (a krwi wcale nie było!). Koniec awantury był zawsze taki sam: złodziej trafiał za kratki a staruszek wracał z koniem do domu.
Wielu już się tak sparzyło- wieść o tym, że ów koń przynosi pecha rozniosła się szybko. Nikt nie chciał iść do aresztu ale... Jakoś wszystkich ciągnęło, by spróbować posiąść tajemnicze zwierzę. Im więcej ludzi na nim traciło tym większe pożądanie budził. Tak to bywa, że najbardziej pragniemy tego czego nie możemy mieć. 
Każdy musi kiedyś zakończyć swoje słodkie życie. Nawet na cygańskich czarowników przychodzi ich czas. Położył się stary Cygan na łóżku i poczuł, że już chyba z niego nie wstanie. A musicie wiedzieć, że u Romów jest tak, że przed śmiercią przybywają do nich krewni i przyjaciele, choćby byli rozsiani po całym świecie. To wielkie nieszczęście się z umierającym nie pożegnać i nie uzyskać wybaczenia za ewentualne winy. Dlatego wieść o tym, że czarownik zaniemógł rozeszła się po całej okolicy. Dowiedział się o tym i pewien hrabia, znany na cały kraj złodziej złodziei. Natychmiast udał się do umierającego. Od progu rzucił się na kolana, chwycił go za sękatą rękę i zaczął przemawiać z pasją:
- Sprzedaj mi swojego konia! Zapłacę dobrze. Mam ruble, dukaty, dolary...- prosił i zaklinał z gorączką w oczach
-Po co mi pieniądze po śmierci? Dzieci przecież nie mam. Musisz zrozumieć. Nie ma możliwości abym sprzedał ci mojego konia- odpowiedział czarownik spokojnie i przyjaźnie poklepał gościa po policzku. 
Hrabia jak nie pyszny odszedł z niczym. Ledwo (przeklinając pod nosem "Pieniędzy nie chce, a na cóż koń nieboszczykowi?" ) przekroczył drzwi domostwa, stary Rom wydał ostatnie tchnienie. 
Umieszczono czarownika w trumnie a złodziej złodziei zawrócił i zaczął się kręcić w okół stajni.  Sprowadził sanie, przywiązał do nich ogiera i... Koń nie zdążył wykonać trzech kroków jak starzec podniósł się z trumny i huknął tak, że omal nie spadła papa z dachu:
- Zostaw mojego rumaka!
Hrabia tak był ogarnięty manią posiadania, że nawet się nie przestraszył, że trup do niego przemówił tylko uznał, że trzeba dokonać kradzieży, kiedy nieboszczyka pochowają już w ziemi.  
Ledwo tydzień później skończył się pogrzeb a ten cwany lis przypiął rumaka do swoich sani. I jazda! Już galopuje po śniegu. Co to za przyjemność! Świszczy śnieg, rytmicznie stukają kopyta, wydaje się jakby koń leciał...  Wjechali na most. Nagle! Na zadzie, jakby znikąd usiadł mały człowieczek. Jeszcze minutę temu nikogo nie było a teraz siedzi i gapi się na złodzieja świdrującymi oczkami. Małymi jak szpilki a czarnymi niczym ziarenka maku. I nagle jak nie walnie jeźdźca w szyję. Po czym zniknął
- Uuuch, co za ból okrutny! - myślał hrabia, że zaraz się udusi a tu człowieczek znowu się pojawił i buch hrabiego w oko! Pociemniało złodziejowi przed oczami. Schował głowę w ramionach by ukryć się przed ciosami ale człowieczek wślizgnął się pod hrabiowski kożuch i zaczął go boksować po brzuchu.
- Dość! Dość!- Nagle ciosy ustały a wraz z nimi zniknął i człowieczek. Hrabia zszedł z sań by przyłożyć śnieg na obolałe miejsca. Kiedy się odwrócił sanie z koniem zniknęły.
- Co to jest?- rozsierdził się Cygan- Nie może tak być, że zza grobu staruch rządzi się swoim koniem! Za życia na tylu ludzi sprowadził nieszczęście, to jeszcze teraz musi się panosić? Są jakieś granice...
Siniak na szyi, oka prawie nie stracił, żebra zgruchotane... Przedziwną moc miał jednak koń czarownika bo hrabia nie zważając na ból ponownie udał się do stajni. Jakby go tam ciągnął jakiś magnes. Ale za każdym razem, ledwo wjechali na most, pojawiał się ów niewielki (ale silny jak tur!) człowieczek i sprawiał nieborakowi łomot. Za trzecim razem hrabia spasował. Splunął tylko na zamarzniętą rzekę i w opłakanym stanie powrócił do domu.
Następnego dnia odbywał się w domu czarownika sąd. Radzono komu oddać jego dobytek. Oczywiście wszyscy najbardziej ostrzyli sobie zęby na zaczarowanego rumaka. Zjawił się i złodziej złodziei. Zebrani ze zdziwieniem spostrzegli jego podbite oko i napuchniętą wargę ale cóż ich to obchodzi. Ważniejsze sprawy, niż plotki sprowadziły ich do domu czarownika. Nagle hrabia (a nie przypominał go teraz już wcale, bardziej jakiegoś moczymordę, którego ledwo co obito) wyszedł jednak przed szereg i przemówił do swoich braci Romów:
- Wszyscy pragną rumaka. A jednocześnie na wszystkich sprowadza on pecha. Jestem tego najświeższym przykładem... Najlepiej więc będzie, jak nie dostanie go nikt!
Po czym wyjął pistolet i strzelił do zaczarowanego konia. 


Tym razem bajki nikt mi nie opowiedział ani nie znalazłam jej w antykwariacie, tylko w przybytku nowoczesności jakim jest internet. A dokładniej TU

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Co w winorośli piszczy czyli marzenia z Mołdawii

Aleksiej, 67 lat
Marzę o tym żeby po śmierci było równie wesoło jak tutaj. Z żoną się rozwiodłem ale jesteśmy w przyjacielskich stosunkach. Odwiedzamy się, zresztą mieszkamy po sąsiedzku, więc niedaleko mam żeby sprawdzić czy mi tam rogów po rozwodzie nie przyprawia. Czemu się z nią rozwiodłem, skoro tak się lubimy? Ano różnie się życie układa... Nie mogła mieć dzieci. Myślałem, że jak się rozwiodę to znajdę nową i będzie mi ktoś pomagał na stare lata. Ale się tak nie stało i teraz ani dzieci ani żony. Dobrze, że chociaż ta była żona jest takim dobrym przyjacielem... 
Bo tutaj starość, to żadna starość. Muszę pracować, a przecież już się całe życie naharowałem, więc się pytam, gdzie sprawiedliwość? Wyobrażam sobie, że niebo wygląda tak jak tu - że wpada Dalma zrobić mi obiad, pijemy kawę, pogadamy... Tylko wszystko jest tam podane na tacy, za darmo. Tu jak jesteś biedny to ci nawet dzień dobry nikt za darmo nie powie. A niebo rządzi się innymi prawami. Zresztą o jakim niebie ja mówię, jak ja miałem takie życie, że zasługuję w najlepszym razie na piekło.Ta moja Dalma powinna trafić do nieba, bo to anioł nie kobieta. Ale jak już mowa o marzeniach to chciałbym, żeby trafiła tam gdzie pójdę ze mną, bo mi tam samemu będzie bez niej nudno. 

Anna, 25 lat
Ja chciałabym się nauczyć pojmować mężczyzn. Zrozumieć jak z nimi postępować i co im siedzi w głowie. Ja mam chłopaka i często mi się wydaje, że go rozumiem ale muszę się jeszcze dużo nauczyć. Zajmuje się tańcem i improwizacją. Chciałabym wyrażać to co siedzi mi w duszy, by ludzie, którzy to widzą mieli nie tylko estetyczną przyjemność ale i jednocześnie rozumieli co czuję. A co czuję? Jestem czystą kartką, która musi się jeszcze wszystkiego nauczyć, dużo zobaczyć i poznać.









Vieńczysław, 51 lat
Jestem witarianinem, joginem, artystą malarzem, mistrzem karate ale przede wszystkim nauczycielem zdrowego stylu życia. Tylko uczniów brak. Czasem kogoś zainteresuje moja nauka ale na kolejne lekcje już nie przychodzi. To dlatego, że ludzie są zbyt zamknięci na prawdę. Nie da się tak w kilku słowach streścić mojej filozofii ale na pewno można wyodrębnić pewne podstawowe prawidła. Zatem po pierwsze: duch i ciało to sprawy, które się silnie przenikają, są nierozłączne, a po drugie: światem żądzą Większe Instancje, które dążą do tego by człowiek sam się truł (jedząc cukier, pijąc alkohol, paląc papierosy itd.).Wszyscy wielcy prorocy nawoływali do otworzenia oczu i zobaczenia prawdy a wszelkie religie dążą do zamknięcia nam oczu i życia w kłamstwie. 
Chciałbym aby więcej osób otworzyło oczy ale jak mówić ludziom, kiedy nie chcą słuchać, kiedy to dla nich zbyt trudne? Moja matka bardzo dużo pracowała, zostawiała mnie samego w domu a potem żeby mi jakoś wynagrodzić kupowała słodycze. I szkodziła mi, choć przecież chciała dobrze. Dlaczego te Większe Instancje tak robią? Bo mają wówczas nad ludźmi władzę i doją kasę. 
Ponadto można jeszcze dodać, że ludzie dzielą się na pięć typów: pierwszy to "Pasożyt", który kieruje się tylko instynktem i chęcią przetrwania. Troszkę wyżej od niego jest "Przystosowany". To jest najliczniejszy typ (ty też się do niego zaliczasz). Kieruje się opinią społeczną i konwenansami. Trzecia grupa to "Mordercy Umysłów", którzy manipulują resztą. Wymyka się im tylko czwarta grupa "Oświeceni". Oni są najwyżej tej społecznej drabiny, mimo, że są czwartym typem a wszystkich jest jak już wspominałem pięć. Ostatni są bowiem jeszcze niżsi od "Pasożyta" i są absolutnymi sługusami "Morderców umysłów". 
Marzę o tym by stać się "Oświeconym", no ale cóż mogę tylko do tego dążyć a to oznacza ciężkie i samotnicze życie. Jakie są plusy? Przede wszystkim świadomość, zdrowie, widzenie aury... Jaką ty masz? No, normalną. Nic niezwykłego. 

Larisa, 67 lat
Zostałam nauczycielką ponieważ nauczyciel wydawał mi się kimś absolutnie niezwykłym i chciałam być do niego podobna. Teoria Rudolfa Steinera pasuje mi bo traktuje uczniów z radością i szacunkiem. Ona najlepiej dociera do tych moich dzieci. 
Zaczynałam pracę od zwykłej szkoły. Tam było bardzo lekko. Ale na tej samej ulicy była jeszcze jedna placówka. Specjalna. Zaproponowano mi tam zastępstwo. To było dla mnie coś zupełnie nowego, wielkie wyzwanie. Musiałam dużo doczytać bo nie skończyłam defektologii. Dyrektor okazał się bardzo dobry. Kiedy taki człowiek jest nad tobą, to ty chcesz się ciągle doskonalić, chcesz, żeby dzieci cię słuchały. Chcesz zajrzeć w ich duszę... Ja od złego człowieka nic bym nie umiała przyjąć, a jak ktoś jest dobry... Ja jestem taka otwarta dusza, serce na wierzchu, wszystko chłonę. No i zostałam tu. Miało być zastępstwo a już dwanaście lat tu jestem. Mam teraz X klasę i ja z nimi jak z przyjaciółmi-rozmawiam o wszystkim; o seksie, o przyjaźni. U mnie nie ma tematów tabu. Pytają się jak lepiej postąpić aby być lepszym człowiekiem. 
U nas w szkole tylko najciężej upośledzone dzieci nie idą do X klasy, choć nikt im nie zabrania. Moim zdaniem bez względy na niepełnosprawność lepiej być wśród ludzi. Bo ktoś porozmawia, ktoś dotknie... My nie znamy jego duszy a ono słyszy, czuje i widzi 
Sama nie mam dzieci. Kiedyś jako młoda dziewczyna jechałam bryczką i mi wszystko przemarzło, nogi, wszystko... Wyszłam za mąż, czekaliśmy, rok, dwa... A dzieci się ciągle nie pojawiały. No i się okazało, że to z powodu tamtego przemarznięcia. Ale pracuję tutaj i to jest trochę tak jakbyśmy mieli własne pociechy. Mąż też je bardzo lubi, zawsze im da stare gazety aby sprzedali na makulaturę i sobie kupili lody. 
Trochę się boję o przyszłość, bo nie mam własnych dzieci a emerytura taka mała... Ale najważniejsze są te ich uśmiechy. Moją satysfakcją jest to co osiągnęłam z moją klasą. Że są uczciwi, radośni, że chcą się uczyć. U nas nigdy nic nie ginęło. Aż kiedyś patrzę do portfela- brakuje mi 20 lei. Nie zdążyłam nic powiedzieć na forum a tu odchodzi do mnie Marcel i mówi: "znalazłem 20 lei". Ten Marcel jest z bardzo biednej rodziny. Patrzy na mnie kątem oka i mówi: "Tak by mi się te pieniądze przydały... ale pani Larisa taka dla nas dobra". Mówię: "Weź sobie teraz te pieniądze a jak będziesz miał własne to mi oddasz". A potem kiedy miał urodziny powiedziałam, że mi nie musi oddawać. Innym razem kiedyś na swoim biurku znalazłam 5 lei. Pytam się "Czyje to?" a dzieciaki w śmiech "My chcieliśmy pani dać!". 
Marzę o tym, żeby na emeryturze to spisać wszystkie moje wspomnienia. Tyle historii... Ciągle mnie zadziwiają te dzieciaki.

Angela, 47 lat
(po prawej)

Powiem szczerze, choć nikt ci tak tutaj nie powie- ja się nie czuję Mołdawianką, ja się czuje Włoszką. Uwielbiam spaghetti, słońce i Sofię Loren- to moja ulubiona aktorka. Lubię też pizze i tiramisu. Jakbym mogła to bym zamieszkała w słonecznej Italii. Ale to nie marzenie. Tak nie powiem. Marzenia, to ja miałam jak byłam w twoim wieku; mieć męża milionera, mieszkać w słonecznej Italii, nic nie robić i codziennie pić cappuccino. Ale potem kończysz 19 lat, wychodzisz za mąż i co? I się okazuje, że też możesz być szczęśliwa. Z mężem Mołdawinem, bez milionów, z mamałygą zamiast pizzy i tiramisu. Musiałabym być bardzo głupia żeby się nie cieszyć: mam dwóch zdrowych synów, męża który mnie kocha. Wszyscy mnie tutaj na bazarze lubią, nazywają mnie " różowa Angela" a róż to kolor radości... No dobra, mam jeszcze takie małe, jedno marzenie- kiedyś pojechać jednak do Włoch Ale mam nadzieję, że nie spotkam tam żadnego milionera, hahahaha. Niech Filip lepiej jedzie ze mną, żeby mnie pilnować. 

Żenia, 31 lat i Nastia, 26 lat
Żenia- ja się czuję dzieckiem ZSRR ale tak po nacjonalności to jestem Bułgarem choć mieszkam w Mołdawii. Pracuję przy komputerach. 
Nastia- To nie jest ważne kto kim jest: Hindusem, Cyganem czy Turkiem. Bo jak się ten Turek urodzi w Ameryce to będzie Amerykaninem. Najważniejsze jest miejsce, w którym się urodził. Pracuję w sklepie z biżuterią ale chciałabym szyć stroje karnawałowe. 
Marzymy o tym aby urządzić sobie wesele w stylu kasyna z Las Vegas. Potem dorobić się domu (i tam mieć dużo, dużo kwiatów), przynajmniej dwoje dzieci i konia (to bardziej marzenie Nastii). Ale przede wszystkim abyśmy byli przyjaciółmi dla własnych dzieci. 





Sasza, 30 lat
Marzę o tym aby niczego nie chcieć. Marzenia czynią z nas niewolników. Ja się czuje kosmosem... No dobra... Mam takie jedno, marzenie nie marzenie. Na pewno pragnienie, by objechać całą Afrykę autostopem. Po co? Żeby zdobyć doświadczenie. Bo tam jest mniej cywilizacji. Tam najbardziej zachowało się to co autentyczne; prawdziwa sztuka, przyroda, emocje. Czy mam tutaj takie rzeczy? Teraz jem autentyczny barszcz. Hahaha. Bardzo smaczny. Tej autentyczności trzeba szukać. Ja gram na bębnach, robię je, tworzę alternatywną kulturę. I każdego dnia czeszę swoją brodę. 







Filip, 20 lat
Chciałbym siedzieć pod palmą i palić marihuanę. Życie to adrenalina, stres i emocje... Ale to tylko część życia. Drugą połową życia powinna być ta palma i relaks. Robię wszystko by osiągnąć dobre proporcje. Poza tym uczę się rysować, żeby być dizajnerem. Czy moim marzeniem jest być dizajnerem? Nie. 












Jurij, 50 lat (po lewej)

O marzenia pytasz? Weź mnie do plecaka i zabierz ze sobą. Co bym robił w Polsce? Twoim mężem był. Nie, żartuję tak tylko. Chyba wolno pożartować, nie? Ja się czuję przede wszystkim ojcem. Bo ja wielkich tytułów nie osiągnąłem, w wojsku nie służyłem bo miałem problem z nogą. Ale mam ośmioro dzieci. Wszystko co robię to robię dla nich. Szósta dziewczynka- Anitka, jest bardzo chora. Teraz ma 14 lat ale wygląda na osiem. Chodzi do szkoły specjalnej. Wiadomo, że człowiek by chciał, żeby jego dzieci były profesorami. Albo lepiej nie, bo by były mądrzejsze od ojca. No Anitka profesorem to na pewno nie będzie. Ja bym się cieszył jakby ona tu mogła kiedyś ze mną, warzywa sprzedawać, ale nie wiadomo czy jej ta epilepsja w ogóle pozwoli na normalne życie. No więc ja wszystkie moje dzieci bardzo kocham, jak masz pięć palców to jednego nie wyróżniasz, prawda? A ja mam osiem palców, że dzieciaki i jeszcze jeden (taki kciuk hahaha) żona i jeden mały, że piesek. Bardzo ich kocham ale chcę, nie chcę, cały czas moje myśli krążą wokół Anitki. Może nie będzie miała takiego życia jak inni i nie zostanie prezydentem ale jestem z tych jej małych sukcesów dumny i ona jest na swój sposób bardzo dobrym dzieckiem. O resztę to ja się nie martwię. Chciałbym, żeby się jakoś tą naszą małą Muchą zajęli, żeby nie skończyła gdzieś samotnie bez rodziny, na garnuszku państwa. Jakbym mógł o coś prosić złotą rybkę, to pierwsza w kolejności o życzenia jest Anitka... Chciałbym też czasem cofnąć czas, do tego jak dzieciaki były małe. Wracałem z pracy a one wszystkie się na mnie wdrapywały i wrzeszczały i się śmiały. Wtedy człowiek tego nie doceniał i się opędzał a teraz za tym tęsknię. 

Siergiej, 32 lata

Chciałbym zrobić taki miecz, który wytrzyma próbę ognia 20 grudnia, gdy będzie koniec świata. Ja już sam go robię. On będzie opleciony moimi włosami i zamoczę go w proszku specjalnej wodzie. Skąd mam specjalna wodę? Z Mekki. Każdy Muzułmanin, musi choć raz w życiu pojechać do Mekki. Ja Muzułmaninem bylem w zeszłym życiu a teraz kim jestem to ci nie powiem, bo się za mało znamy. No a wracając do miecza... Będzie miał rękojeść ze słoniowej kości, całej rzeźbionej w arabskie ornamenty. Jak już skończę to wsiądę na motor, wsadzę szablę za pas i będę bronił wszystkich słabych i biednych. A jak już obronię słabych i biednych to wygram z ciemnymi silami i będzie pora na jakieś nowe marzenie.

piątek, 7 grudnia 2012

Kurdystan czeka!

Serce zostało w Kurdystanie. A bez serca żyć się nie da. Trzeba je przynajmniej, co jakiś czas odwiedzić i nakarmić.
Zatem rozszerzyłyśmy naszą podróż o Kurdystan: Turcję, Irak, Iran, (Syrię chyba nie, bo tam teraz niebezpiecznie ale zobaczymy). Chcemy spędzić zimę w ciepłym miejscu, poznać więcej kurdyjskich smaków i bajek, zrobić cykl w szkole dla głuchoniemych dzieci do której zawitałyśmy w kwietniu (szkoła dla głuchoniemych ) i w biednej dzielnicy (oraz w jakiejś setce innych miejsc), zbić fortunę w kurdyjskiej tv, oraz na ulicy śpiewem, tańcem i rękodziełem z masy solnej. I przeżywać przygody, przygody, przygody... Jeśli akurat zrezygnowałeś/łaś z pracy, masz dziekankę z którą nie wiesz co zrobić, albo ochotę na zmiany- jedź z nami:) Kurdystan jest piękny, o resztę się nie martwcie:)

Przedsmak Kurdystanu:

wtorek, 4 grudnia 2012

Kilka pytań z kultury Romów




  • Jakim językiem mówią Cyganie? Czerwonym 
Ta popularna wśród Romów zagadka (naród w ogóle lubuje się w zmyślnych zagadkach i bon 
motach, które zamieszczam na końcu) dobrze oddaje galimatias, z romskim językiem. 
Bo to jest tak: 
Obecnie większość Romów jest przynajmniej dwujęzyczna -posługuje się językiem romani należącym do rodziny indoaryjskiej, jak i mową kraju w którym mieszka. 
Z powodu rozrzucenia Romów po całym świecie obecnie dzieli się na ponad sześćdziesiąt dialektów. Rozbieżności pomiędzy niektórymi z nich są tak duże, że czasem Romowie należący do różnych grup nie są w stanie się porozumieć. 
W wyniku presji zewnętrznej w niektórych grupach nastąpiło porzucenie własnego dialektu romani na rzecz języka dominującego w otoczeniu, lub wytworzenie osobnego języka łączącego elementy języka romskiego oraz kraju w którym przebywają. W taki sposób powstał np. dialekt Calo w Hiszpanii.


I jeszcze kilka ciekawostek:
  • Często praktykowany jest zwyczaj, że na chrzcie lub w dokumentach Rom dostaje imię pochodzące z kultury, w której mieszka ale we wspólnocie wszyscy zwracają się do niego jego cygańskim imieniem, które może brzmieć np. 
W przypadku chłopca: 
Bochun,   Babaj, Baszkir,  Perhan, Tytus, Gawol, Bukano, Karpio, Weszo, Raszaj, Salwador, Aladyn, Boyko, Boldo,  Ferka, Alfonso, Gudada,  Gunnar, Graf,  Masio,  Merikano, Pali, Pesha, Pavel, Petsha, Pitivo, Pitti,  Punka, Penko, Shandor, Simionce, Stevo, Tarzan,Tobar,  Zindelo
A w przypadku dziewczynki: 
Poziomka, Lala, Zouszka (czyli po rosyjsku Kopciuszek), Kleopatra, Małyszka, Bruma, Dika, Donka, Drina, Esmeralda, Fifika, Jofranka, Kizzy, Luludia, Mala, Mirela, Nadia, Shofranka, Simza, Stanka, Vadoma, Viollca, Karmen, Cytryna, Ruda, Motyl,  Milano, Mucha.


  • Romowie mogą studiować w języku romskim na Uniwersytecie Europy Południowo – Wschodniej.
  • 5 listopada jest Światowym Dniem Języka Romów.




  • Co łączy Romów, oprócz czerwieni języka? 

Po pierwsze nomadyzm 

(zdjęcie pochodzi stąd)

Ciągłe przemieszczanie było przez wieki najistotniejszą cechą tożsamości grupowej tego narodu. 
Niosło ze sobą specyficzny styl i filozofię. Wędrowanie wpływało na strukturę wewnętrzną, stroiło normy społeczne. Naznaczało swe piętno w zwyczajach i obrzędach. 
W Polsce wiosną 1964 r., ostatecznie zakazano wędrowania. Rozpoczął się dla Romów etap życia osiadłego. Ostatnich nomadów Europy postanowiono osiedlić na siłę w nowo budowanych blokowiskach. Skutki były opłakane bo nie wzięto pod uwagę tradycji i zwyczajów (np. faktu, że według romskich nakazów mężczyzna nie może mieszkać pod kobietą gdyż to olbrzymia zniewaga. Trudno taką normę utrzymać w bloku, gdzie na każdym piętrze mieszka rodzina. To trochę tak jakby przesadzać kaktusy na tereny bagienne i dziwić się, że się nie przyjmują,bo przecież chcemy dobrze). Zmiana stylu życia z nomadycznego na osiadły nie mogła się nie odcisnąć na romskiej tożsamości. Zwyczaje własnej grupy przestały grać główną rolę na rzecz historii miejsca. Romowie zamieszkujący określone terytorium przejmują system religijny dominujący na danym obszarze, poznają miejscowy język, zaczynają wykonywać prace miejscowej ludności (choć dalej niektóre zawody są objęte kulturowym tabu nieczystości). Mimo wszystko udaje się im zachować odrębność kulturową. 

Po drugie Romanipen 
Wartości, do których stale odwołują się Romowie (mimo zróżnicowania wśród poszczególnych grup) to “romanipen”. Pod tym tajemniczym hasłem kryje się całe sedno bycia Romem, prawym człowiekiem. Romanipen jest jak kompas, jasno określa zasady zachowania się w stosunku do współbraci: określa czym jest prawda, starszeństwo, szacunek. Według tego kodeksu najgorszym przestępstwem jest oszustwo wobec „swoich”, zaś najważniejszą wartością jest lojalność wobec grupy. Nakazy dotyczą w głównej mierze idei rytualnej czystości-nieczystości, a także związków społecznych, ze szczególnym uwzględnieniem relacji rodzinnych, wewnątrz- i między grupowych oraz relacji z obcymi (których nazywa się “gadziami”). 

Najważniejszych nakazy to: 
-przestrzeganie kodeksu zakazów , których złamanie powoduje skalanie. Skalanie grozi sankcjami, i w ostateczności może doprowadzić do wykluczenia ze społeczności zwanego “magerdy” (co dla Roma jest gorsze od śmierci). Tradycyjne instytucje, które zajmują się kontrolowaniem norm cygańskości, decydują o nałożeniu lub zdjęciu sankcji. 
-Życia w zgodzie z tradycją, dumy z bycia Romem, która manifestuje się m. in. przez: posługiwanie się językiem romani w kontaktach z innymi Cyganami, udzielanie pomocy współbraciom, przestrzeganie obrzędów i rytuałów, wybieranie sobie na współmałżonka osobę z tej samej grupy. 
Ponadto romanipen wyznacza: 
-gościnność; 
-szacunek dla kobiet, które dotyczy także dziewcząt – pod warunkiem, że są dziewicami 
-szacunek dla starszych 
-uznawanie autorytetu tradycyjnych przywódców. Ich rolę odgrywają poszczególne osoby (zwani baro rom, bulibaša, čhibalo, vajda, vujtoitd), jak i powszechnie szanowana starszyzna. Autorytety te stoją na straży tradycyjnych wartości, pełnią rolę zwyczajowego sądu. 
W romanipen zawarte są również normy związane z jedzeniem oraz zachowaniami (zwłaszcza wobec kobiet). 
Kolejną ważną funkcją, którą pełni kodeks jest podział świata na to co czyste i nieczyste. 
Za nieczyste uważa się m. in. :
Wszystko co związane z krwią, 
spożywanie końskiego mięsa, 
bieliznę kobiety, 
kobietę w czasie menstruacji czy porodu. 
W niektórych grupach kalający jest kontakt z ziemią. 



  • Czemu Romowie kojarzą się z żebrakami, handlarzami patelni oraz wróżbitami? 
Jedną z charakterystycznych cech kultury romskiej jest tradycyjnie określony i ograniczony zakres możliwych do wykonywania zawodów. System ten, najprawdopodobniej został odziedziczony z hinduistycznego podziału kastowego (ale ścisła relacja pomiędzy przynależnością grupową oraz wykonywanym zawodem istnieje również w wielu innych tradycyjnych społecznościach). Obejmuje on wiele profesji, które dziś praktykują zarówno europejscy Romowie,bliskowschodni Domowie, jak i przedstawiciele indyjskich grup Domba. 

W dużym uproszczeniu: 
Niektórych prac Romowie nie wykonują ponieważ istnieje tabu związane np. z krwią. Co nam zatem odpada? Ano Rom raczej nie zostanie lekarzem ani rzeźnikiem. Jak już wspominałam w niektórych grupach za kalający uważa się kontakt z glebą, niemożliwe staje się więc będąc jej członkiem wykonywanie zawodu rolnika czy górnika. 
Z drugiej strony istnieją prace wykonywane tradycyjnie, takie jak przede wszystkim rzemiosło, handel, rozrywka i wróżba. Niektóre grupy specjalizują się w jakiejś dziedzinie np. w tresurze niedźwiedzi lub handlujące końmi. Cyganie byli znani również jako znakomici kowale, ślusarze czy stolarze. 
Większość tych tradycyjnie wykonywanych zajęć pozwala Romom zachować dość dużą niezależności od trendów w gospodarce reszty społeczeństwa. W związku z tym często są oskarżani o wpływy z niewiadomego" źródła. Z drugiej strony to właśnie na gadziach opiera się romska gospodarka, ponieważ to im Romowie świadczą swoje usługi i często jest to jedyna okazja do kontaktu obu grup. 
Wracając jeszcze do tradycyjnych prac to ogólnie, można je poklasyfikować w 4 kategorie: 
  • rzemiosło - kowalstwo, stolarka, złotnictwo. 
Można tu także (o ile grupa nie uznaje kontaktu z ziemią za kalający) zaliczyć rozmaite zajęcia związane ogólnie z pozyskiwaniem i przetwarzaniem surowców pochodzących z ziemi, jak np. produkcja cegieł, górnictwo, przetwórstwo wapna, różnego rodzaju obróbka kamieni itp. 
  • Handel- Do tej kategorii zaliczymy zarówno sprzedawanie własnych wyrobów (najczęściej kobiety sprzedają rzemiosło wykonane przez mężczyzn), jak i pośrednictwo w wymianie innych dóbr. Istnieją różne formy handlu: od bazarowego po domokrążców. Najszerzej praktykowany w przeszłości był handel końmi. Wiązały się z tym inne usługi oferowane przez Romów: kowalstwo oraz leczenie, połączone z głęboką znajomością weterynarii i ziołolecznictwa.
Niestety dziś handlowanie tymi zwierzętami niemal całkowicie wygasło -zastąpiono je maszynami i wprowadzono rozmaite regulacje związane ze sprzedażą. Ale Romowie są zaradni i nie czekają na mannę z założonymi rękami: wielu zajęło się obrotem samochodami. 
  • Rozrywka- wykonywanie muzyki, utrzymywanie własnego lunaparku, żonglerka, iluzjonistyka i rozmaite inne sztuki kuglarskie wykonywane na ulicy lub we własnym cyrku. Do początku XX wieku po całej Europie krążyło wielu wędrownych treserów niedźwiedzi, którzy uczyli zwierzęta wykonywania rozmaitych sztuczek. Spośród tradycyjnych romskich usług rozrywkowych najlepiej ma się muzyka. Można ją usłyszeć na weselach, płytach, festiwalach. Nikt nie kwestionuje jej wpływu na inne gatunki muzyczne i często jest kontrargumentem dla stereotypu bezproduktywności Romów: “No Cyganie są jacy są ale muzykę to mają ładną. Ore ore, szabadabada amore...” 
  • Wróżbiarstwo- uprawiane wyłącznie przez kobiety, dziś mniej popularne na ulicy raczej w prywatnych gabinetach gdzie wróżka Emanuela czy Izaura przepowie nam naszą przyszłość. Kiedyś wykorzystywano bardziej oryinalne akcesoria np. "diabełki" czy woskowe"trupki". Dziś popularniejsze jest wróżenie z ręki, fusów lub specjalnych kart zwanych “cygańskimi”. 
Ich pochodzenie do dziś nie jest jasne. Prawdopodobnie ich korzeni należy poszukiwać w Chinach, Persji, albo w Egipcie i Indiach. Zostały popularyzowane w XIX wieku przez Romów i od początku służyły do opisywania przyszłego losu. Składają się z 36 kart i jednej białej. Przedstawiają ważne rozmaite sceny, ważne wydarzenia oraz silne emocje – miłość, strach, tęsknotę.Nie posiadają kolejności numerycznej i nie mają oznaczeń w postaci znaków umownych. Każda karta posiada natomiast swą własną nazwę. 

Poza powyższymi kategoriami niektóre grupy Romów jako tradycyjne zajęcie traktują również najemną pracę na roli oraz żebractwo. 
Z zajęciami związanymi z uprawą ziemi jest jak już wspominałam sprawa bardzo niejednoznaczna. Przez stulecia były dostępne jedynie dla osiadłych Romów z terenu Bałkanów, Kotliny Panońskiej i łuku Karpat. Trzeba pamiętać, że w kulturze Indii oraz Bliskiego Wschodu ogólnie niżej ocenia się profesje związane z rolnictwem, jako ponoć nie wymagające wysiłku umysłowego (nie to co handel czy sztuka). Uprawa roli z definicji wymaga częstego kontaktu z ziemią, która w hinduizmie kojarzona jest z nieczystością. Kolejna sprawa, że Romowie na ogół nie posiadali własnych ziemi, więc zmuszeni byli do wynajmowania się tym, którzy ją mieli, co stawiało ich niżej od właścicieli. 
Podobnie niejednoznaczna jest kwestia żebractwa. Niektóre grupy uważają ją za profesję kalającą, inne zaś traktują jako pełnoprawne zajęcie (wykonywane w większości przez kobiety). 



  • W co wierzysz Cyganie? W co każesz panie. 
Mówi dość rasistowskie przysłowie (przepraszam, że je cytuję) ale jest w nim odrobina prawdy. Romowie nie są związani z żadną wspólną tradycją ani doktryną religijną. Romanipen, wywodzi się co prawda z kultury hinduistycznej ale wiele jej elementów zostało zaczerpniętych z wierzeń innych narodów, z którymi Romowie mieli styczność podczas swej wędrówki. Ponieważ większość krajów na których przebywali Romowie wymagała od nich identyfikacji z dominującą religią, naród przyjmował rozmaite doktryny by potem zmienić je na obowiązujące w kolejnym państwie. Asymilacja religijna była warunkiem przetrwania i uniknięcia prześladowań na tle wyznaniowym. Dziś większość Romów zamieszkałych w krajach muzułmańskich jest wyznawcami islamu, zaś w chrześcijańskich –chrześcijaństwa. Niekiedy pod wpływem relacji z grupami wyznającymi religie mniejszościowe, Romowie przystępowali do ich wspólnot. Można więc spotkać np. Romów wyznawców judaizmu czy świadków Jechowy. Bywa również i tak, że przybywając do kraju laickiego lub cieszącego się tolerancją religijną, Romowie pozostawali przy wyznaniu, które praktykowali w poprzednim miejscu zamieszkania. Stąd np. większość polskich Kełderaszy jest do dziś wiernymi Kościoła Prawosławnego, ponieważ prawosławie było dominującą wiarą terenów Rumunii, z których ta grupa przybyła w XIX wieku. Poza konkretną deklaracją po stronie danego wyznania religijność romska często ulegała wpływom lokalnych wzorów kulturowych, które nigdy nie są homogeniczne. Dlatego np. na obszarach styku kultur, jakim są Bałkany, Romowie, podobnie jak inne grupy etniczne, niezależnie od oficjalnego wyznania posiadają bogatą obrzędowość sięgającą korzeniami zarówno islamu, jak i chrześcijaństwa, zaś w krajach, w których negowano wiarę (np. w byłym ZSRR) kultura duchowa Romów jest w równym stopniu zeświecczona, jak wśród innych członków społeczeństwa. 
Zakładnie jednak, że Romowie po prostu przyjmują religię państwa, na terenie którego mieszkają jest dużym uproszczeniem. Kolejnym, choć bliższym prawdy będzie stwierdzenie, że religia Romów to żywy miks wiary panującej w otoczeniu,wierzeń indyjskich, pogańskich oraz własnych tradycji. Mogą być np. praktykującymi katolikami i recytować w stosownych ku temu chwilach zaklęcia, wierzyć we wróżby i klątwy oraz odprawiać uroki. Niektóre grupy zachowały legendy o bóstwach hinduistycznych: Brahmie , Indra, Vishnu, Agni, Lakhsmi, Prithvi , którą czasem czule nazywają Mattą lub Mautią (matką). Żywa jest wiara w demony i złe duchy. Mają też własny, specyficzny pogląd na to co się dzieje z duszą zmarłego po śmierci, co opisałam TU
Romską patronką jest Czarna Sara - Kali Sara, zwaną też Czarną Madonną. Co rok, w maju tysiące Romów z całej Europy przybywa do Les Saintes Maries de la Mer w Francji , aby uczestniczyć w ceremonii adoracji „świętej Sary”. 
Wśród chrześcijańskich świętych znajdziemy Roma. Jest nim bł. Zefiryn, który w lipcu 1936 roku, w czasie wojny domowej w Hiszpanii stanął w obronie kapłana, maltretowanego w Barbastro przez republikańskich żołnierzy. Został wtedy aresztowany, z obietnicą uwolnienia, jeśli sprofanuje różaniec. Ponieważ odmówił, został miesiąc później rozstrzelany. Papież Jan Paweł II 4 maja 1997 roku dokonał beatyfikacji Zefiryna. Do Rzymu, gdzie odbywała się uroczystość przybyło wówczas kilkadziesiąt tysięcy Romów z całego świata. 
Obecnie jak ujawnił to w wywiadzie dla “L'Osservatore Romano” arcybiskup Antonio Maria Vegliò, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących w Kościele katolickim jest około stu duchownych – kapłanów, diakonów, zakonników i zakonnic pochodzenia romskiego. 



  • Jakiego wyznania są Romowie w Polsce? 
Romowie w Polsce to w zdecydowanej większości wyznawcy Kościoła Rzymskokatolickiego, oraz (w mniejszym procencie) wyznawcy prawosławia (wspomniani Kałderasze), członkowie Kościoła Zielonoświątkowców i Związku Świadków Jehowy. 
Wspominając o związku Romów z kościołem w Polsce nie można zapomnieć o księdzu Edwardzie Wesołku byłym krajowym duszpasterzem Cyganów. Ksiądz Wesołek z Romami zetknął się po raz pierwszy jeszcze przed wstąpieniem do zakonu Jezuitów (który później, po zakończeniu pełnienia funkcji duszpasterza Romów opuścił, zaniepokojony odsuwaniem się księży od tradycyjnych form religijnych i przeszedł do pozostającego w stanie schizmy  Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X .). Później, w nowicjacie, przygotowywał grupy dzieci cygańskich do Pierwszej Komunii. Po tych pierwszych doświadczeniach, już jako kapłan zobaczył w ewangelizowaniu Romów swoją misję. Jego działalność wpłynęła na decyzję Episkopatu, który w 1978 roku utworzył stanowisko krajowego duszpasterza Cyganów i zaakceptował kandydaturę księdza Edwarda na tę funkcję. Za jego sprawą wśród Romów popularna stała się idea pielgrzymek do sanktuariów maryjnych, zwłaszcza na Jasną Górę.W 1981 roku 8 grudnia udało mu się tam zgromadzić przedstawicieli wszystkich romskich grup z Polski. W ten sposób przyczynił się do ponadszczepowej integracji polskich Romów a sam dzień 8 grudnia stał się datą corocznych romskich pielgrzymek. Zapoczątkował także wydawanie pierwszego pisma dla Romów ( które jest poświęcone głównie tematyce religijnej "Deweł Sarengro Dad" czyli"Bóg Ojciec Wszystkich”). Jego zaangażowanie objawiało się też w tym, że nauczył się języka Romów, wygłaszał w nim kazania i udzielał ślubów w Bydgoszczy. Podobno miał w planach przetłumaczenie na język cygański tekstu mszy świętej. Zdobył te teksty w innych narzeczach Romów, ale z powodu trudności ze znalezieniem odpowiedniego słownictwa, w końcu zrezygnował. Dziś uważa, że językiem liturgii powinna być łacina. 
Inną ważną postacią dla polskich Romów jest ks. Stanisław Opocki, który w roku 1986 zainicjował trwającą do dziś tradycję cygańskich pielgrzymek do sanktuarium w Limanowej, w której uczestniczą także Romowie z Słowacji.



  • Co gra Cyganom w sercu? 
Muzyka Romów jest bardzo zróżnicowana, tak samo jak sami muzycy:



W przeszłości Romowie grając starali się dopasować do otoczenia i posługiwali się instrumentami dostępnymi w kulturze, w której przebywali. Można jednak wyróżnić pewne charakterystyczne dla ich muzyki cechy. Są to skale z typowym interwałem zwiększonej sekundy oraz charakterystyczny styl wykonawczy (improwizacja, silna ekspresja, ozdabianie melodii ornamentami, rubato, zmiany w tempie, rytmie i dynamice wykonywanego utworu). 
Muzyka najsilniej, z rozmaitych elementów składających się na romską kulturę, zasiliła folklor innych narodów. Nie wielu rozsmakowało się w typowych cygańskich daniach, mało osób zna bajki z taborów ale wpływ na muzykę jest niepodważalny... To Romom Rosjanie zawdzięczają romans solowy z towarzyszeniem gitary, Hiszpanie flamenco a Węgrzy orkiestry smyczkowe. Franciszek Liszt głosił nawet, że stworzyli oni całą węgierską muzykę. Oczywiście trudno przyjąć to jako niepodważalną prawdę, ale w odbiorze szerokiej publiczności to właśnie najlepsi muzycy cygańscy przechowywali muzykę narodową i byli jednocześnie jej wykonawcami. 
Wielu autorów oper i operetek czerpało wątki z kultury romskiej. Bez Romów nie byłoby Carmen G. Bizeta, czy Trubadura G. Verdiego. 



  • “(...)Panie, gdzie jest moja spódnica, ta czerwona i biała,
ze wszystkich kwiatów świata? (...)”

(zdjęcie pochodzi ze strony  Związku Literatów Polskich)

Tak pyta Papusza. Papusza czyli po polsku laleczka, którą faktycznie trochę przypominała - drobna z błyszczącymi ciemnymi oczami i smutnym uśmiechem. Tylko skośna blizna na policzku psuła nieco obraz laleczki. Któż nie słyszał o romskiej poetce Papuszy? Ano niestety wielu nie słyszało, co mam nadzieję się niebawem zmieni (i pozytywnie wpłynie na odbiór Cyganów) pod wpływem najnowszego filmu Joanny i Krzysztofa Krauze “Papusza”. Ale puki nie było premiery wypowiem się ja! (nie to żeby już teraz nie było czego czytać i oglądać. Na końcu zamieściłam obszerną literaturę i spis filmów o poetce). Biografia Bronisławy Wajs (bo tak naprawdę miała na imię) fascynowało mnie od dawna, nawet chyba bardziej niż twórczość. W dużym skrócie- jak o każdym- można powiedzieć tak: urodziła się najprawdopodobniej w Lublinie w 1908 roku (choć nie jest znana dokładna data, i niektóre źródła podają rok 1909 lub 1910) zaś zmarła w 1987 Inowrocławiu. Podróżowała z taborem po Polsce (głównie po terenach Podola, Wołynia i w okolicy Wilna), ale dość dużą część życia spędziła w Gorzowie Wlkp. Miała dwóch mężów. Z pierwszym się rozstała (nie wiadomo czy to on ją porzucił z powodu niedoczekania się potomka czy też, jak podają inne źródła to ona odeszła bo okazał się “dzikusem i prymitywem”.) Potem została wydana za mąż za starszego o 26 lat harfiarza Dionizego Wajsa (który był bratem jej ojczyma i zagroził, że jeśli odmówi to zabije i ją i siebie). W okresie II wojny światowej ukrywała się wraz ze swoją grupą w lasach Ukrainy Zachodniej. Później wraz z innymi musiała się osiedlić ponieważ w Polsce zarządzono odgórny nakaz osiedlania Romów. Akcję tę nazwano „wychowawczym oddziaływaniem na ludność cygańską, w kierunku porzucenia przez nią koczowniczego trybu życia i przejścia na tory produktywnego życia osiadłego.” W konsekwencjach akcja doprowadziła do wynarodowienia, utraty tożsamości grupowej i etnicznej. Tęsknota za wędrówką była częstym motyw jej poezji. 
Była samoukiem, nigdy nie chodziła do szkoły. Sama nauczyła się czytać po polsku i pisać w języku romani (pisała używając polskich znaków, bo język Romów nie ma swojej formy pisemnej) co było wówczas rzadkością wśród romskich kobiet. O swojej nauce we wspomnieniach opowiadała tak: „Bardzo chciałam się uczyć czytać, ale rodzice nie dbali o mnie. Ojczym był pijak, w karty grał, matka nie miała pojęcia, co nauka i czy trzeba, czy nie, to dziecko uczyć. (...) Prosiłam dzieci, co chodzą do szkoły, żeby mi pokazały, jakie parę liter. (...) I tak się nauczyłam a b c d i tak dalej. Blisko mnie mieszkała Żydówka sklepikarka. Łapałam kury i jej dawałam, i ona nauczyła czytać. A potem czytałam dużo gazet i różne książki. (...)”. Pod koniec życia miała jednak powiedzieć :„Gdybym nie nauczyła się czytać, ja głupia, byłabym może szczęśliwa”. Nie tylko piśmienność ją wyróżniała. Papusza nie mogła mieć dzieci. Bezpłodność mężatki jest negatywnie odbierana przez Romów, podważa wartość takiej kobiety. Często, by jakoś przywrócić jej miejsce we wspólnocie, dokonuje się „wewnętrznej adopcji”: małżeństwo wielodzietne oddaje kolejnego noworodka bezdzietnej parze, która staje się dla niego nową rodziną. Tak Papusza stała się przybraną matką Tarzana (który na chrzcie otrzymał imię Władysław). 
Mimo wszystko Papusza była inna- piśmienna, bezpłodna i nad wyrost wrażliwa. 
Stała się sławna za sprawą przejmujących wierszy , które w 1947 roku odkrył (po tym jak przyłączył się do jej taboru) cyganolog i poeta Jerzy Ficowski. Śpiewała mu swoje teksty a on namwił ją do spisania ich i przetłumaczył na polski. W 1951 roku doszło do pierwszego opublikowania jej twórczości w "Nowej Kulturze". Pracami zachwycił się Julian Tuwim, z którym autorka potem bardzo się zaprzyjaźniła i korespondowała aż do jego śmierci (niestety w depresji spaliła prawie wszystkie listy). Poeta doprowadził do wydania tomiku. Na fali ogromnego zainteresowania przełożono je na niemiecki, angielski, francuski, hiszpański, szwedzki i włoski. Została laureatką prestiżowej Nagrody Ministra Kultury i Sztuki, od 1967 roku należała do Związku Literatów Polskich. W 1958 roku otrzymała Lubuską Nagrodę Kulturalną, w 1978 – Nagrodę Kulturalną „Nadodrza” i Nagrodę Gorzowską. 
Wraz ze sławą przyszedł niewyobrażalny dramat. Ficowski w 1986 roku napisał: "Miałem szczęście poznać Papuszę, uchodzę za jej “odkrywcę”. Papusza - miała nieszczęście poznać mnie. Bo to za moją sprawą, choć przecież wbrew moim intencjom, stała się jej wielka krzywda. Spadły na nią gromy potępienia, a jej imię w szerokich kręgach cygańszczyzny stało się niemal synonimem odstępstwa (...)". Po opublikowaniu wierszy Julian Tuwim przeprowadził wywiad z Jerzym Ficowskim. Wymowa tego wywiadu sprowadzała się do wykazania niedorzeczności tradycji romskich a Papusza była przedstawiana jako przykład, iż Romów należy asymilować dla ich własnego dobra. Następnie Jerzy Ficowski opublikował książkę "Cyganie polscy". Zamieścił tam eseje o wierzeniach i prawie moralnym oraz cygański słownik. Miało to smutne reperkusje dla wszystkich Romów, bo ubecja wykorzystywała go przy przeprowadzaniu akcji "Wielki postój", czyli przymusowego osiedlania nomadów i dla samej Papuszy. Język jest jedną z najbardziej strzeżonych romskich tajemnic, o czym mówi Romanipen. Papusza to językowe tabu złamała zapisując Ficowskiemu fonetycznie, po romsku swoje wiersze. Odbył się więc nad poetką sąd romski, podczas którego zarzucono jej , że zdradziła swojemu przyjacielowi plemienne tajemnice i odsłoniła niedostępny gadziom świat. Zastosowano “magerdy”, musiała opuścić wspólnotę choć grożono jej też śmiercią. Dla Roma, takie wykluczenie jest gorsze niż utrata życia, często faktycznie kończy się samobójstwem. Bo co ma zrobić człowiek, który nie należy już nigdzie? 
Na skutek tych przeżyć Papusza dostała załamania nerwowego i była leczona psychiatrycznie. Podczas ośmiu miesięcy leczenia zniszczyła napisane wiersze a potem praktycznie zamilkła. Ficowskiemu wytłumaczyła to tak: „Powiem to, co myślę, że nie powinnam pisać, ale skończyć raz na zawsze. Ale proszę wierzyć, że w sercu pisze się więcej niż wiersz czy list" 
Opublikowała tylko dwa tomiki (na które składa się około 40 wierszy): "Pieśni Papuszy" (1956) i "Pieśni mówione" (1973) i kilka tekstów napisanych prozą oraz pamiętnik, który w posiadaniu jej siostrzeńca Edwarda  Dębickiego, który podobno opracowuje go do druku (Redakcja nie będzie łatwa bo Papusza pisząc robiła potworne błędy. Może dlatego jest mi taka bliska) . Przez całe życie nie uważała się za poetkę, wątpiła w swoją wartość. Wolała zarabiać przepowiadając przyszłość, za co –puki nie została wykluczona i nie zachorowała- spotykała się w swoim środowisku z dużym uznaniem. W jednym z listów napisała: “(...)„Panu Tuwimowi napiszę prawdę, że jestem tylko wróżka, a nie poetka" – przekonywała. „Ja za słaba i nie mam głowy mądrej na poetkę. W ten sposób można: jaka Cyganka ciemna z lasu, takie i jej pieśni głupie jak i ona. No, trudno, ja się na poetkę nie prosiłam, a że wyście mnie wybrali, to trudno, zobaczymy, jak nie pomrzemy(...)”. Bała się stypendium z Ministerstwa Kultury, o które starał się dla niej Tuwim, mówiąc że nie potrafi pisać na zawołanie. Była podejrzliwa wobec honorariów, panicznie bała się darowizn. 
Kolejne 30 lat, po przegnaniu ze wspólnoty przeżyła w izolacji i skrajnej biedzie. Nie opuścili jej tylko syn i mąż Dionizy. Mieszkali w praktycznie nieumeblowanej ruderze. Nie licząc okresowego trzymiesięcznego stypendium, o które postarał się dla poetki Julian Tuwima oraz przyznanego jej później niewielkiego zasiłku, Papuszę pozostawiono samą sobie. Ciekawi mnie tu postać jej męża, który –mimo, że niektóre źródła podają, że nie byli udanym małżeństwem i , że Papusza, miała przez jakiś czas kochanka- stał przy swojej żonie w doli i niedoli, w biedzie i chorobie. Jest to bardzo ciekawa postać,pomijana w biografiach, jak to często bywa przy współmałżonku kogoś wybitnego. Starał się ratować ratować żonę przed sądem cygańskim a potem, próbował zapewnić leczenie, gdy podupadła na zdrowiu psychicznym. Zachowały się jego listy do Ficowskiego, w których czule opisuje Papuszę, szuka wsparcia i pomocy. Sama Papusza miała za złe Ficowskiemu, wydanie książki o romskich zwyczajach i w pewnym momencie zerwała z nim kontakt. Puki korespondowali serdecznie zwracała się do niego w listach i opisywała jako najlepszego przyjaciela. 

Pytanie, które zacytowałam pochodzi z wiersza Papuszy: 

GDZIE JEST MOJA SPÓDNICA
ZE WSZYSTKICH KWIATÓW ŚWIATA
(kaj sy miri podźi)
Panie, gdzie jest moja spódnica,
ta czerwona i biała,
ze wszystkich kwiatów świata?
Kto mi ją podarł na strzępy?
Gdzie ona jest, powiedzcie!
Mój Boże, taka śliczna była,
jakże mam ją zapomnieć? 

Moje białe, czerwone i zielony lasy,
moje czarne wieczory,
godziny północne
już nic nie pamiętają
i nie wiedzą wcale,
gdzie chłopka jakaś,
a może Cyganka,
chodzi w mojej spódnicy,
śmieje się i śpiewa! 

Panie, jak ja ją szyłam!
Jak ją układałam!
Daleko w górach, dolinach przystaję,
tu i tam się rozglądam:
gdzie jest moja spódnica
czerwona, biała, czarna,
ze wszystkich kwiatów świata? 

I zawołałam: – co się stało?
Chcecie gdzieś zgubić suknię moją?
Jest ona jeszcze,
choć już bardzo stara.
Dawno ją szyłam sobie,
aż raz z rąk mi wypadła,
kiedy sen mnie zmorzył.
Alem się obudziła i wróżę ci, panie,
że ją znajdę jeszcze. 
(1970)



  • Jacy są inni znani Romowie (lub osoby o romskich korzeniach)? 
Lista jest oczywiście niepełna:
Margita Reiznerová- autorka baśni
Kerope Petrovich Patkanov- naukowiec
József Holdosi - pisarz węgierski
Charlie Chaplin-aktor i reżyser
Karol Parno Gierliński- rzeźbiarz i prozaikEdward Dębicki- poeta i muzyk, autor muzyki filmowej i scenarzysta
Elvis Presley- któż nie zna Elvisa?
Juscelino Kubitschek- prezydent Brazylii
Mădălin Voicu- rumuński polityk
Ágnes Osztolykán- węgierska polityk
Nikolai Slichenko – aktor rosyjski
Dawid Kostecki- bokser
Pola Negri- aktorka
Edyta Górniak- piosenkarka
Jesús Navas - piłkarz
Mihaj Burano- muzyk

Tony Gatlif -reżyser 
Edward Majewski- malarz



  • Jak wygląda u Romów życie rodzinne? 
Poza uznawaniem zasad romanipen jedną z głównych wartości kultury romskiej są związki rodzinne. Bardzo uroczyście świętuje się więc wszelkie okazje, które dotyczą zmian w strukturze rodziny: przyjście na świat nowego członka, zaślubiny, śmierć. Do powszechnych świąt religijnych, jak np. Boże Narodzenie, podchodzi się ze znacznie mniejszą uwagą a podczas ich obchodzenia znaczenie ma przede wszystkim bycie razem a nie aspekt duchowy. 
Tradycyjna zbiorowość romska ma charakter patriarchalny i hierarchiczny. Ojciec jest głową rodziny i podlega przywódcy całego rodu, który jest z kolei zależny od nieformalnego zwierzchnika danej zbiorowości. Najważniejszym zadaniem głowy rodziny, rodu i zbiorowości jest czuwanie nad przestrzeganiem romanipen. Innym ważnym kryterium hierarchii jest wiek. Osobom starszym należy się bezwzględny szacunek. Trudno wyobrazić sobie Romów oddających rodziców do domu starców. Ludzie w podeszłym wieku są jak skarb- służą swoją mądrością i doświadczeniem. Poza tym Romowie bardzo obawiają zemsty zmarłych za niewybaczone za życia porachunki, więc lepiej nie zadzierać z tymi, których los powoli dobiega końca. 
Kobiety przez większą część życia, począwszy od pierwszej miesiączki a skończywszy na menopauzie, są uznawane za nieczyste. Nieczystość nasila się zwłaszcza w okresie porodu i po porodzie oraz wtedy, gdy mają miesiączkę. 
Praktykowane są dwa rodzaje zawierania małżeństw: za zgodą rodziców oraz wbrew ich woli, czyli „z porwania”. Niektóre grupy, np. Kałderasze praktykują niekiedy wykupowanie żon. 
Od małżonków, zwłaszcza od żony oczekuje się wierności. Brak dziewictwa u panny młodej niweluje ważność małżeństwa a od rodziców dziewczyny wymaga się wówczas zwrotu kosztów za wesele. Możliwe są rozwody udzielane zazwyczaj za zgodą wspólnoty. W romanipen kluczową rolę odgrywa lojalność rodzinna i grupowa, rozstrzyganie sporów na zewnątrz grupy byłoby naruszeniem tej lojalności. Rzadko więc bywa by ktoś skrzywdzony przez członków swej rodziny czy rodu zwrócił się o pomoc do władz z zewnątrz. 
Wychowanie w rodzinach cygańskich różni się od polskiego modelu. Dzieci często sprawiają wrażenie pozbawionych jakiejkolwiek kontroli. Wiele poznanych prze ze mnie małych Romów wstawało np. dopiero koło południa, bo do późna w nocy toczyło się życie rodzinne. Z drugiej strony już 8, 9 letnie maluchy (zwłaszcza dziewczynki), są bardziej niż to bywa w polskich rodzinach są włączane do obowiązków domowych (chodzi mi tu głównie o polskie rodziny żyjące w miastach bo na wsi bardziej przyjęte jest, że wszyscy mają domowe obowiązki). Opieka nad młodszym rodzeństwem, prasowanie, robienie sprawunków dla całej rodziny jest na porządku dziennym. Dzieciństwo znacznie szybciej się też kończy gdyż za osobę dojrzałą do małżeństwa uznaje się nastolatki po pierwszej miesiączce, nawet 12-to i 13-to letnie (choć obecnie ta granica przesuwa się w górę).


  • Zagadki
Im bardziej to obkrawasz, tym większe się staje (dziura)
Co wszystko żyjące na świecie czyni jednocześnie? (starzeje się)
Mam ja siostrzyczkę, która co noc płacze..." (świeca)
Dokąd prowadzi cygańska droga?(do lasu)




Po więcej informacji o Romach zapraszam tu:


Książki:
Machowska Magdalena Bronisława Wajs – Papusza. Między biografią a legendą Kraków 2011.
Bończuk Leszek, Papusza czyli Wolność tajemna, Gorzów 1996.
Ficowski Jerzy, Cyganie w Polsce. Dzieje i obyczaje, Warszawa 1989.
Ficowski Jerzy, Falorykta, [w:] Tegoż, Demony cudzego strachu. Wspominki cygańskie, Warszawa 1986.
Ficowski Jerzy, Cyganie na polskich drogach, Kraków–Wrocław 1986.
Kamińska Krystyna, Papusza, czyli wielka tajemnica, Gorzów Wielkopolski 1992.
Papusza, Lesie, ojcze mój, Warszawa 1990.
Papusza, Pieśni mówione, Łódź 1973.
Papusza, Pieśni Papuszy, Wrocław 1956.