sobota, 7 września 2019

Ograniczona dziewczyna

Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa

Wróciliśmy po ponad rocznej nieobecności (najpierw była edukacja w górach, potem tworzenie mini komuny w domu pod Warszawą, wybudowanym przez mojego pradziadka, wreszcie wakacyjne woyaże) do naszego maleńkiego mieszkanka na Żoliborzu. Wszędzie było tak pięknie, tyle przestrzeni a to mieszkano malutkie jak chusteczka do nosa.

 "Mieszkanko mamy malutkie jak chusteczka do nosa"

Znam wielu ludzi, którzy żyją w znacznie skromniejszych warunkach - z wyboru lub przymusu, więc jestem za nie bardzo wdzięczna. Przez czas, który nas nie było użyczałam mieszkanko różnym osobom w potrzebie m.in pani uchodźczyni z Gabonu i panu z Czeczenii. Zatem mimo, że niewielkie jest użyteczne. Nie mniej jednak zaczęłam się zstanawiać czy mój minimalizm i hierarchia wartości są dobre dzieci.
Tymczasem Roszek... Obudził się rano i stwierdził: "Planowałem przez sen jakie piękne tu będziemy mieć życie. Będziemy chodzić do biblioteki i na bazarki. A najlepsze będzie wieczorem..." Zamieniam się w słuch a Rosio kontynuuje: "Będziemy robić spacery z miską pełną śmierdzących odpadków do kompostownika!".




Obawa 
Przywołałam ostatnio powyższą anegdotkę w rozmowie o rodzicielskich wyborach. O tym jakie są trudne. 
Z jednej strony uważam, że wszyscy powinniśmy bić na alarm, przejść na weganizm i ograniczyć konsumpcję aby uniknąć katastrofy. Ależ mi się marzy taka globalna, mentalna rewolucja! Mam szacunek do tego, że jesteśmy różni i nie wszyscy chcą się ograniczać. Rozumiem to. Ale i tak mi się marzy.
A jednak, gdzieś z tyłu głowy mam poczucie winy, obawę, że obierając taką ścieżkę zrobię krzywdę moim dzieciom. 
Bo mimo, że moi bliscy podzielają te wartości odbyłam iks rozmów pod tytułem "kiedy się  wreszcie ustatkujesz". 

Bo sama wychowałam się w starym (nieco ruinowatym domu), który wyróżniał się na całym osiedlu - głownie przez wielki zapuszczony ogród z batyskafem (tatko dostał go za jakieś nurkowe zlecenie). Z każdego kąta wychodziły tony książek, bałagan i mnóstwo miłości (niekoniecznie w tej kolejności).


Dzisiaj jestem moim rodzicom bardzo wdzięczna za wszystko co mi przekazali. Ale pamiętam, że jako dziecko często chciałam byśmy byli bardziej normalni. By moja mama chodziła w żakiecie a nie w czerwonych sztruksach. Byśmy jedli na śniadanie ser z żółtym serem a nie soczewicę. Marzyłam o firmowych ciuchach z Endo i lalce z minką (taki tam dziwny twór lat 90). 

Nie chcę by Roszek przeżywał te same trudne emocje.

Duma
Ale Roszek jest inny. Wiadomka, bo jest Roszkiem. I (co za ulga!) nie odziedziczył mojego przejmowania się zdaniem innych ludzi. Wymyślił, że chce do siódmego roku życia nosić długie włosy - potem mamy mu zrobić postrzyżyny. I mimo, że ciągle jest brany za dziewczynkę (co go denerwuje) i zdarzyło się, że ktoś mu z tego powodu dokuczał (co go smuci), twardo stoi przy decyzji o zapuszczaniu. "Chodź, obetniemy tak bardziej chłopacko" - radziłam gdy łamało mi się serce, bo ktoś coś powiedział czy się zaśmiał. "To jest ich problem, że się śmieją" - odpowiada mój mądry synek. Jestem z niego bardzo dumna. 



Gra
Wracając do meritum - ja to oszczędzanie, 
kombinowanie aby nie nakręcać konsumpcji, 
wymianę 
i (próby bycia) zero waste  
bardzo, bardzo lubię. 
Nie chodzi tylko o ekologię czy kwestie etyczne. 
To prawda - przeraża mnie ilość rzeczy lądujących na wysypiskach. Zasmuca sytuacja szwaczek produkujących ubrania trafiające do sieciówek. To przez chciwość płoną lasy w Amazonii. To z pazerności jest zadawana większość gwałtów na naturze. Ale nie tylko o wrażliwe serduszko tutaj chodzi ;) 
Traktuję oszczędzanie trochę jak grę. Nic tak nie rozwija kreatywności jak potrzeba. 
Cały ruch związany z oszczędzaniem (jadłodzielnie, wymianki, pożyczanie sobie) zacieśnia więzi społeczne. A tkanie ich, to główny sens mojego życia. 
Często wynikają z tego podejścia różne miłe sytuacje. Ostatnio postanowiłam sobie, że nie wydam ani grosika przez cały tydzień. W sobotę szliśmy wrzucić ubrania do kontenera PCK. Po drodze okazało się, że pod ratuszem naszej dzielnicy odbywa się wyprzedaż sąsiedzka. Roch wymarzył sobie jakąś zabawkę ale przecież postanowiłam, że nie sięgnę do portmonetki jeszcze przez dwa dni... "Mam pomysł!" - wykrzyknęło moje obrotne dziecię - "Sprzedajmy ubrania, które mieliśmy oddać". 



Po chwili nasz sąsiad z chodnika musiał odwieźć gdzieś swoje dziecko i przekazał nam swój kram. A my staliśmy się potentatami! Zarobiliśmy tyle, że i R. i Iduszka wrócili z nową zabawką a jeszcze starczyło na odwiedziny w cukierni.

Bogactwo
Poza tym luksus to sprawa bardzo względna. Dla mnie najważniejszą rzeczą jaką mogą mi dać pieniądze są możliwości. 
Mogę zarabiać na mojej pasji i równolegle realizować projekty niekomercyjne. 
Mogę być z moimi dziećmi non stop, póki nie ukończą trzeciego roku życia (czasem przeklinam ów luksus). 
Mogę poświęcić całe wakacje na wspinanie się z nimi po drzewach i robienie łódeczek z kory
Mogę podróżować. 
Nie dla wszystkich pasja, czas czy podróże to priorytety - mamy różne potrzeby. Ale warto pamiętać, że wiele osób po prostu nie ma wyboru. Bo np. harują całe dnie w fabryce a z ich pensji żyje cała rodzina.
Poza tym myślę, że największym bogactwem jest przyroda. Jeśli dalej będzie dziać się tak jak się dzieje, to woda, cień czy czyste powietrze będą tylko dla wybranych. Niekoniecznie tych, którzy teraz mają pieniądze.




Już w ogóle nie kupuję




Ubrań.
O tym skąd je pozyskuję pisałam TU). Czasem robię odstępstwo od zasady, na rzecz wełnianych skarpet czy spódnicy z zasłony, które starsze panie sprzedają wprost z chodnika

Zabawek dla moich dzieci 
Wolę je sama zrobić, wspólnie z nimi znaleźć - muszle, kasztany, konar o ciekawym kształcie... Ale prawda jest taka, że i tak dostają tony najróżniejszych gramotów od tabuna ciotek i wujków.

Herbaty 
Dzieje się tak odkąd zaczęła zbierać i suszyć zioła. Na razie przetrwałam tak całe lato i mam jeszcze sporo zapasów. Zobaczymy czy wystarczy na zimę.

Mięsa i nabiału
Choć wciąż zdarza mi się jeść mięso kiedy ktoś mnie poczęstuje (bycie wege u Romów z Mołdawii jest bardzo, bardzo trudne. Pozatym nie znacie mojej babci).

Szamponu
Odkąd się dowiedziałam, że świetnie sprawdza się do mycia włosów mąka żytnia,  a tak jest lepiej dla środowiska i urody. 

Produktów, które zawierają olej palmowy lub są testowane na zwierzętach, większości produktów w plastiku
Czasem wychodzę ze sklepu z pustymi rękami. I z tym plastikiem jest na prawdę bardzo, bardzo trudno.

Proszku ni płynu do prania
Bo równie dobrze mogę użyć sody i eterycznego olejku, a tak jest lepiej dla środowiska. 

Wody w butelce
Bo lubię smak kranówki.

Awokado, mleka sojowego, kawy
I kilku innych produktów, które musiały przybyć z bardzo daleka i których produkcja jest szkodliwa. Jem te produkty (zwłaszcza awokado) w ogromnych ilościach bo wystarczy by były lekko obtłuczone a niestety trafiają na śmietnik (skąd je ratuję). Poza tym rosną na eko farmach, na których często bywam.

Produktów Nestle, CocaColi, Pepsi
Bo uważam, że to wspieranie ludzi, którzy mają krew na rękach.

Sprzętów elektronicznych
Latami doskonale służyła mi komórka wielkości cegły. Ostatnio dostałam od kumpla smartfona po zmarłym tacie. Skoro by się miał marnować to chętnie przyjmę. Wciąż jednak nie wiem o co tyle hałasu. Fakt, że robi niezłe foty.

Żarówek
Czytanie przy świecach jest ekstra! 
Hehehe taki żarcik.

Wciąż potrafię wydać fortunę na 




Książki
Strasznie mnie martwi sytuacja księgarzy i wydawnictw w Polsce, więc kupuję książki na potęgę (równie dobrze mogłabym wypożyczyć ale wtedy nie wsparłabym książkowego biznesu). Ukochane trzymam a większość puszczam w świat. 

Bilety do kina
Bo kino jest trochę jak świątynia.

Podróże
Mam z tego powodu poczucie winy. Staram się ograniczyć do dwóch lotów na trzy lata. 

Jedzenie
Uważam, że jedzenie ma totalnie nieadekwatną cenę do produkcji. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że spokojnie mogę sporo wydać aby kasa trafiła do rolników czy sadowników, którzy dają uczciwy produkt. 
Chociaż...
Lubię freegańskie łowy.
Lubię sama zdobyć coś w lesie. 

I to by było na tyle moi złoci. Nie zabierajcie mi proszę po tym wpisie praw rodzicielskich!

1 komentarz:

  1. Jestem pod wrażeniem, też bym tak chciała ale nie potrafię .

    OdpowiedzUsuń