niedziela, 18 stycznia 2015

Hola ¿ que tal y porque bien?

Za nami dwie doby w Meksyku Meksyku czyli stolicy i bardzo nam tu dobrze. Tak, tak ja wiem, że korupcja, przemoc i kartele narkotykowe... No muszę tak napisać aby (przynajmniej w swoich oczach) nie wyjść na naiwną trzpiotkę. Mimo tej wiedzy jestem jednak trochę bezkrytyczna, bo przez te dwa dni już wiele mnie tu zauroczyło. 
Począwszy od tego, że na budynkach nie ma reklam (Warszawa przez te bilbordy wydaje się strasznie agresywna)

skończywszy na tym, że w parkach od niechcenia grają sobie panowie i to grają tak



(kiedy wrzuciłam muzykom kilka pesos, ten po prawej nonszalancko stwierdził "Och tyle to za dużo moja droga. Za tyle to możesz już kupić moje serce".)

To miłe, że zza każdego węgła może wyskoczyć clown



albo magik


fot. Natalia Nguyen 

(pan Eduardo mówi, że w domu nie szanują jego fachu ale on najbardziej na świecie kocha wolność i będzie to robił aż do śmierci).

 Jest tu najfajniejsze muzeum antropologiczne jakie widziałam w życiu


fot. Natalia Nguyen

i tyle innych muzeów: Światła, Pamięci i tolerancji, Diego Riviery... 

A w parku nie clowni, nie magicy tylko piękne Meksykanki, które odpowiadają uśmiechem na uśmiechy małego Roszka


Pięknych panów nie brak też!


 W ogóle, trudno by nie zauroczył fakt, że wszyscy się uśmiechają, chcą się poznać, dowiedzieć skąd jesteśmy. Dziś nawet udzieliłam wywiadu do gazetki szkolnej
fot. Ania Jesinowicz

Ach, i to, że dzieci są tu traktowane jak skarb ale nikt (jak dotąd) nie szczypie mojego synka w policzki

I bardzo, bardzo podobają się nam hamaki!


 No, więc krótko mówiąc, póki co łatwo Cię lubić, państwo Meksyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz