Robi się coraz zimniej, więc przypomniała mi się rosyjska bajka o Śniegureczce. Prawdopodobnie mówi ona o lęku przed odejściem dzieci z domu. Smutna jak smutne bywają tylko rosyjskie bajki. Pięknie ilustracje zrobiły dzieci, na warsztatach w Swobodzie Raszkowskiej w Naddniestrzu.
Żyli sobie kiedyś, w niewielkiej wioseczce w Rosji, chłop i baba. Kochali się bardzo i prawie niczego im do szczęścia nie brakowało. Mieli krówkę, która dawała tłuściutkie mleko, kota co się rano łasił i kawałek urodzajnej ziemi. Czemu, więc piszę ''prawie szczęśliwi''? Ano była jedna sprawa, która zasiała smutek na dnie oczu staruszki i przygarbiła plecy dziadka- nie doczekali się dzieci. Po latach nie rozmawiali już o tym ale cichutka tęsknota ciągle zamieszkiwała ich serca.
Pewnego ranka, baba zaraz po przebudzeniu wyjrzała przez okno i zobaczyła, że cały świat jest biały. Spadł śnieg! Tylko kożuch zarzuciła na koszulinę a walonki na nogi, wypadła na dwór. Nie bacząc na mróz szczypiący w policzki zaczęła odśnieżanie zagrody. Tymczasem zbudził się dziad i gdy zobaczył żonę uwijającą się na podwórzu, postanowił zrobić jej psikusa. Cichutko wymknął się z chaty i rzucił w babę śnieżną kulką.
- Hahahaha! Toś ty taki kawalarz? Wiesz, mam pomysł. Ulepmy bałwana a jeszcze lepiej śnieżną panienkę!- Dziadkowi spodobał się ten pomysł, więc już po chwili oboje uwijali się aż biały puch skrzypiał. Śniadania jeszcze nie zjedli ale nie przejeli się burczeniem w brzuchach- tu śnieżna panienka powstaje! Postura ze śniegu, warkocz z wiązki słomy, czerwona wstążka na usta... Jeszcze sopel w dłoń- niczym róża i można podziwiać dzieło.
- Jaka śliczna...- wzruszyła się staruszka i łza spłynęła jej po policzku. Co się dzieje? Po policzkach śnieżnej dziewuszki też pociekła łza. Staruszkowie usłyszeli ciche westchnięcie. Spojrzeli na siebie zdezorientowani a dziewczynka uśmiechnęła się miło:
- Jestem Śniegureczka!
Cóż to była za cudowna dziewczynka! Na oko miała ze trzynaście lat ale dziwiła się wszystkiemu jak niemowlę a mądrości miała przy tym jak stulatka. Taka była radosna, niewinna i pracowita, że wszyscy od razu ją pokochali. Dzieciaki z sąsiedztwa przychodziły się z nią bawić. Dorośli prosili by śpiewała kiedy pracują, bo wtedy czas szybciej leci. A dziad z babą nie mogli się nadziwić, że kiedyś nie mieli takiej cudnej córeczki.
- Musiało być nam wtedy bardzo smutno- dumała babka- Ale wiesz, ja wcale nie pamiętam czasów bez Śniegureczki...- Cóż zostało dziadowi jak tylko przytakiwać żonie?
Ale po srogiej zimie przyszła wiosna i babinka zauważyła, że coś dziwnego dzieje się z jej ulubienicą. Przycichła, pobladła. Coraz rzadziej słychać było jej słodki śpiew, mniej chętnie
wychodziła. Czasem nawet płakała sobie cichutko w kąciku.
- Co ci jest?- pytali staruszkowie dziewczynkę ale ta tylko uśmiechała się smutno.
- A nic, wolę z wami posiedzieć...
Przyszedł wreszcie dzień świętego Jana. Na łące wiejska dzieciarnia urządziła obchody. Wianki, tańce, ognisko.
- Śniegureczko, nie może cię zabraknąć!- przekonywali niewiastkę koledzy.
- Idź z nimi, rozerwij się trochę. Może wróci ci uśmiech- zachęcał dziadek.
Dziewczynka rada nie rada, poszła na zabawę. Na miejscu faktycznie było miło- pachniały leśne zioła, ognisko puszczało blask a nad rzeką zauważyć można było świetliki. Śniegureczka pysznie się bawiła. Potem przyszła pora na skoki przez ognisko.
-Dalej, dalej Śniegureczko!- dopingowały dzieci.
Rozpędziła się dziewczynka, podwinęła spódnicę i... Zaszumiał las, coś jęknęło żałośnie- ale to nie Śniegóreczka. Nikt jej bowiem więcej nie widział. Dziad z babą długo jeszcze chodzili po lesie i nawoływali dziewczynki ale na próżno.
- Jaka śliczna...- wzruszyła się staruszka i łza spłynęła jej po policzku. Co się dzieje? Po policzkach śnieżnej dziewuszki też pociekła łza. Staruszkowie usłyszeli ciche westchnięcie. Spojrzeli na siebie zdezorientowani a dziewczynka uśmiechnęła się miło:
- Jestem Śniegureczka!
Cóż to była za cudowna dziewczynka! Na oko miała ze trzynaście lat ale dziwiła się wszystkiemu jak niemowlę a mądrości miała przy tym jak stulatka. Taka była radosna, niewinna i pracowita, że wszyscy od razu ją pokochali. Dzieciaki z sąsiedztwa przychodziły się z nią bawić. Dorośli prosili by śpiewała kiedy pracują, bo wtedy czas szybciej leci. A dziad z babą nie mogli się nadziwić, że kiedyś nie mieli takiej cudnej córeczki.
- Musiało być nam wtedy bardzo smutno- dumała babka- Ale wiesz, ja wcale nie pamiętam czasów bez Śniegureczki...- Cóż zostało dziadowi jak tylko przytakiwać żonie?
Ale po srogiej zimie przyszła wiosna i babinka zauważyła, że coś dziwnego dzieje się z jej ulubienicą. Przycichła, pobladła. Coraz rzadziej słychać było jej słodki śpiew, mniej chętnie
wychodziła. Czasem nawet płakała sobie cichutko w kąciku.
- Co ci jest?- pytali staruszkowie dziewczynkę ale ta tylko uśmiechała się smutno.
- A nic, wolę z wami posiedzieć...
Przyszedł wreszcie dzień świętego Jana. Na łące wiejska dzieciarnia urządziła obchody. Wianki, tańce, ognisko.
- Śniegureczko, nie może cię zabraknąć!- przekonywali niewiastkę koledzy.
- Idź z nimi, rozerwij się trochę. Może wróci ci uśmiech- zachęcał dziadek.
Dziewczynka rada nie rada, poszła na zabawę. Na miejscu faktycznie było miło- pachniały leśne zioła, ognisko puszczało blask a nad rzeką zauważyć można było świetliki. Śniegureczka pysznie się bawiła. Potem przyszła pora na skoki przez ognisko.
-Dalej, dalej Śniegureczko!- dopingowały dzieci.
Rozpędziła się dziewczynka, podwinęła spódnicę i... Zaszumiał las, coś jęknęło żałośnie- ale to nie Śniegóreczka. Nikt jej bowiem więcej nie widział. Dziad z babą długo jeszcze chodzili po lesie i nawoływali dziewczynki ale na próżno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz