niedziela, 17 marca 2013

Kaukaz dream

Czyli marzenia z Gruzji i Armenii

Mamuka (Gruzja)



Chciałbym być szczęśliwym. To dużo znaczy. Nie wiem od czego zacząć. Mieć zdrową rodzinę, miłość, zadowolone z życia dzieci. Dużo przyjaciół. To co na ulicy też jest ważne. Bo jak na ulicy mogą ci zrobić krzywdę to sama miłość nie wystarczy. Dla mnie najważniejszy jest pokój. Teraz nam się zmieniła sytuacja polityczna i się zastanawiamy co będzie. Dawniej auta zostawialiśmy na płatnym parkingu a teraz Saakaszwili zrobił dobre prawo przeciwko kryminalistom i ludzie mogą zostawiać samochody tam gdzie chcą. Ja wysyłam wieczorem córkę po gazetę i się nie boję bo jest bezpiecznie. U nas był wojenny światopogląd. Wojna była najważniejsza w życiu człowieka. Ludzie myśleli, że jak kradną, gwałcą, zabijają to robią dobrze, bo takie są prawa wojny. Saakaszwili wytoczył wojnę takiemu myśleniu, wytoczył wojnę mafii- "nie będzie żadnej tolerancji", to było jego hasło. Że kontrowersyjne hasło, i wam znajome? No wszyscy tu wiedzą, że to o kryminalistów chodzi. Zresztą bezpieczeństwo jest ważniejsze niż tolerancja. Nie ma znaczenia co ty zrobił nie tak, ukradłeś chleb czy milion. Każdy idzie do więzienia i to przynosi skutek - Gruzja stała się najbezpieczniejszą stroną Kaukazu. Ale jeśli chcesz wymagać to trzeba dać możliwość życia, powinno się dawać i przestrogę i perspektywy. No i u nas teraz te perspektywy są. Bo jak jest bezpiecznie to przyjeżdżają turyści. Dzieci w szkole uczą się języków i komputera. A najlepsza jest ta sprawiedliwość, która teraz zapanowała. Podam przykład- ja pracuję w biurze premiera, raz jadąc samochodem złapałem mandat. Kazali mi zapłacić 200 lari, choć wiedzieli gdzie ja pracuję. I nic się nie bali! Powiedziałem im: "Zuch! patrol się nie powinien nikogo bać. To jego się powinni bać."


Irina, 72 lata (Armenia)


Dziecko a o czym ja mogę marzyć? Cieszę się z tego co mam bo fakt, że ja żyję to jest cud. Każdy Ormianin powinien o tym pamiętać. Nas planowano wyniszczyć. Turcy chcieli żeby mój naród zniknął z powierzchni ziemi. Więc to, że moja matka i mój tatuś uniknęli śmierci to jest cud. Bóg wie ilu nie chodzi teraz po ziemi bo wyniszczono ich rodzinę. Rodzina to jest w ogóle najważniejsza sprawa. Bo z rodziny jest naród, bo rodzina jest sensem życia. Czy marzę aby moim bliskim było dobrze? Ja się o to codziennie modlę i tylko o tym myślę. Co niedziela tu przychodzę i sprzedaję kapcie, skarpety...Sama je robię na drutach. Tu mam fotografie. Obejrzyj sobie dziecko, może coś kupisz. No ja tego nie robię dla siebie, tylko żeby moim dzieciom dołożyć bo teraz są takie czasy, że jak nie kradniesz to umrzesz z głodu. A ja moje dzieci nauczyłam prawdomówności, życzliwości dla każdego. To co kupisz coś? A jeszcze wracając do moich modlitw to kiedyś bardzo chciałam się uczyć. Ale przeszła młodość, u nas była taka bieda, że ledwo było za co jeść, to nikt o nauce nie myślał. I jak już mówiłam- ja nie narzekam. I dzieciom i wnukom też to powtarzam: "Nie narzekajcie bo mogło was nie być. Jesteście Ormianami. A uczyć się musicie bo jak nie będziemy inwestować w nasze głowy to już całkiem świat o Armenii zapomni i nigdy nie dostaniemy choćby przeprosin za tą rzeź podczas której wszyscy mogliśmy zginąć". To co może jednak coś kupisz?

Laura, 61 lat (Armenia)


Ludzie mówią mi, że wyglądam młodo a to dlatego, że staram się nie mieć złych emocji. To jest trudne ale się da. Kiedy spotykasz złego człowieka trzeba go minąć i iść dalej. Niektórzy ludzie są piękni ale patrzysz im w oczy a one takie mętne... To znaczy, że dusza nieodkryta. Patrzę w wasze oczy i one błyszczą. Wiem, że wasze dusze są dobre. Ja was, tam na bazarze usłyszałam i moja dusza zaczęła się radować. Ale to było z obu stron, bo wy też chcieliście kontaktu. No a mój mąż nie chciał tego kontaktu. Nie było porozumienia. I moje największe marzenie, o pięknej miłości nie spełniło się. On mnie nie doceniał i ja się czułam bardzo źle. Ale mam dzieci, mam moją wiarę w Boga. Miałam w życiu bardzo dużo sukcesów i ja myślę, że to wszystko od Boga a to dlatego, że ja nikomu nie zazdroszczę. Ani magnatowi ani prezydentowi... Moim priorytetem jest mądrość. 



Emzur, 51 lat (Gruzja)

Chciałbym maleńki domek, ożenić się (nie raz a kilka razy) i mieć jeszcze dzieci. Dla twojego mogę być chrzestnym, zostawię telefon. Co bym robił jako chrzestny? No jak to co, w wierze chrześcijańskiej wychowywał. Ja kiedyś miałem normalne życie, całkiem normalne. Stawiałem kraniki z wodą, od 18-stego roku życia miałem żonę. W domu żyłem. A potem żona sobie poszła, a ja zostałem na bruku. I teraz śpię na ławkach. To też jest życie. Rozmyślam, obserwuję ptaki, Biblię czytam. Byłbym dobrym chrzestnym. 










Haykuhi, 20 lat (Armenia)


Chciałabym być wielką śpiewaczką. Ale tylko dla przyjaciół. Żeby sprawiać im radość moim śpiewem i się w tym doskonalić. Bo tak zawodowo to zamierzam założyć biuro turystyki ekologicznej w Armenii. Chcę, żeby było eko bo śpiąc w pięciogwiazdkowych hotelach nie widzisz prawdziwego życia a mieszkając u ludzi tak. Tutaj turystyka jest popularna ale tylko w Erywaniu. A ja bym chciała to rozszerzyć na inne regiony, na cały kraj. Studiuję komunikację międzynarodową na wydziale językowym i w tym momencie pracuję w ratuszu, w wydziale turystyki, więc można rzec, że wszystko idzie w dobrym kierunku.




Roza, 38 lat (Gruzja)


U każdego jest jedno marzenie- znaleźć miłość, urodzić dziecko a kto chodzi w góry (bo ja chodzę) to ma jeszcze- żeby dziecko z nim chodziło. Jestem psycholożką, pracuję w domu dziecka, dla dzieci z ulicy. To jest bardzo ciężka praca. Bo takie dziecko to trzeba przekonać aby ono chciało mieszkać pod dachem a dopiero potem zająć się psychologiczną pracą. Ale uwielbiam to! Dojeżdżam 40 minut z położonego pod miastem Rustawi do Tbilisi. W Rustawi mam mieszkanie, które kupiłam za pieniądze z projektów Norweskich, byłam koordynatorką w obozach dla uchodźców z Czeczeni. To była ciężka praca ale wielka satysfakcja. I bardzo dobre pieniądze. Teraz też jest satysfakcja ale pieniędzy nie ma i jestem trochę zmęczona. Jak tylko mam możliwość to idę w góry. Gruzja jest bardzo piękna. A tak na na co dzień to mi trochę samotnie. Mam to swoje mieszkanie i mi mój przyjaciel powiedział, że to takie moje więzienie. I miał rację.


Aleksander, 67 lat (Gruzja)


Przez 13 lat byłem w więzieniu za współudział w morderstwie. Dostałem paraliżu i oślepłem. Jedyne o czym marzę to dostać 300 lari na operację. Jest diagnoza, że mógłbym widzieć. Ale teraz kto pomoże bezdomnemu kalece? Tutaj oni mi pomagają. My jesteśmy jak rodzina. Nie chcę myśleć co będzie jak nas stąd wyrzucą. Ale wiem, że mnie nie zostawią. Jak wyszedłem z odsiadki (przedwcześnie bo oślepłem) to wszyscy się ode mnie odwrócili. To co zrobiłem... To była zemsta na bardzo złym człowieku. Zrobił krzywdę naszej siostrze, to i my mu zrobiliśmy krzywdę. Jestem z tego dumny. Człowiek musi dbać o rodzinę. Napisz, wyraźnie, że chciałbym 300 lari na operację. Lekarze mówią, że mnie mogą wyleczyć.





Mariam, 24 i Anrik, 22 (Armenia)
Chcemy mieć hotel, bardzo duży hotel. Żeby miał pięć gwiazdek i żebyśmy tak mieszkały. A w nim studio tańca bo jesteśmy tancerkami. Uczymy dzieci tańczyć Zumbę, pilates i Belly Dance. Jak wróciłyśmy do Armenii to się zapisałyśmy do szkoły tańca i się okazało, że mamy dryg. Jak ja miałam 7 lat a Anrik 5 to pojechałyśmy do Polski i wróciłyśmy po pięciu latach. No ale wracając do tych marzeń to chcemy bardzo duże studio, żeby dzieci w nim tańczyły. Dorośli też oczywiście mogą. Te marzenia o hotelu to się wzięły stąd, że bywałyśmy w Mariocie -bo tam były imprezy- i tak sobie myślałyśmy, ach mieszkać w takim wielkim domu (ale nic nie robić, nie musieć sprzątać, no bo przecież właścicielki nie sprzątają). Teraz mamy mały dom. Ale już niedługo wieeelki hotel. Najlepiej w Kanadzie. Że w Kanadzie jest zimno? Oj to nie w Kanadzie! W Australii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz