niedziela, 24 lutego 2013

dzieciaki z Tbilisi robią foty

Dom dla bezdomnych dzieciaków w Tbilisi to wyjątkowo ponure miejsce. Wiele okien ma nadbite szyny, podłoga się lepi, tynk opada ze ścian. Prawdę mówiąc przypomina to ruderę oddaną do rozbiórki. Dzieciaki śpią po pięcioro w pokojach i często jedynie łóżko należy tylko do nich.  O dziwo jest tu aż 10 pianin, na ktorych bardzo ładnie grają!
Wszyscy entuzjastycznie wchodzą w zajęcia. Nigdy nie słyszeliśmy tak kreatywnych i inspirujących pomysłów w zabawie na wiele zastosowań jednego przedmiotu. Totalnie zafiksowali się na balonie z wodą,  na płachcie pedagogicznej zapanowała ekstaza a kiedy w jednej z zabaw udawałam Babę Jagę, uczynny Beka przyniósł mi miotłę (którą jak się okazało zwinął sprzątaczce). 
Ich poczucie własnej wartości, traktowanie swojego ciała,  granice, poziom agresji - z tym jest ogromny problem. Przeszli piekło życia na ulicy a teraz są w miejscu, w którym mają ciepło, sucho i dostają jeść ale nie ma opieki. By zaszła zmiana potrzeba nie pięciu dni a przynajmniej roku przemyślanych działań. Na szczęście jest tu fantastyczny wolontariusz z Niemiec- 18 letni Tobias, z którym wspólnie opracowywujemy plan długofalowej pracy. Póki co czeka nas ozdabianie koszulek i pokaz mody, by dzieciaki miały coś tylko swojego i każde przez chwilę było w centrum uwagi. Poza tym dużo aktywności z ciałem i kształtujących poczucie własności. Ostatnio uczestnicy, za pomocą aparatu mieli okazję pokazać jak wygląda otaczająca je rzeczywistość. Małą próbkę przedstawiamy na blogu:



 a po więcej zapraszamy TU

2 komentarze: