środa, 17 października 2012

Rebiatiszki z Naddniestrza -a dokładnie z Bender

 fot. Kasia Biel
Jesteśmy w Naddniestrzu, bardzo tajemniczej republice separatystycznej na terenie Mołdawii. Sam region jest tak fascynujący, że chciałoby się o nim pisać i pisać. Ale wcześniej trzeba sie naczytać (i narozmawiać też). Puki co o tym co mi najbliższe, czyli o warsztatach w przedszkolu. Żeby je przeprowadzić musiałyśmy się zameldować kierowniczce resortu wykształcenia w Banderach. Koniec końców przyjęła nas jej zastępczyni. Najpierw wszyscy zachowywali się tak jakby nam robili łaskę (dziękuje dobrodziejko, po stokroć dziękuję, że mogę u Was troszkę porabotac), nieufność,  utrudnienia a na koniec wielki hollywoodzki uśmiech i machniecie ręką na wszystkie formalności Taka specyfika. Przedszkole jednak fantastyczne a dzieciaki grzeczne niczym ze snu kuratora.
Na początek zrobiłyśmy warsztaty o radości. Były tańce;

i robienie latawców z wizerunkami radości;

Jutro smutek. Pójdziemy z latawcami na dwór i będziemy się zastanawiać co robić jak odlatuje radość. Same chętnie zbierzemy nowe pomysły. Z resztą czasem radość może sobie polatać, bo uzasadniony smutek też jest potrzebny. 

Podebatujemy o tym jak wygląda żal, tęsknota, melancholia i uwiecznimy je na kolażach z liści. Uwielbiam jesień za fakt, że materiały do zajęć leżą wówczas dosłownie na ulicy. 

W piątek czeka nas robienie rozwścieczonej menażerii z zapałek, żołędzi i kasztanów !!! :)

3 komentarze:

  1. Wszystko wygląda bardzo fajnie :) Co dzieci prezentują na przedostatnim zdjęciu? jakieś miotły? duchy? latawce?

    OdpowiedzUsuń
  2. to są latawce z wizerunkami radości. jutro będziemy je kolorować a potem puszczać na dworze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Puki co pracujemy nad radością. Pojutrze pora na zajęcia o złości i strachu:)

    OdpowiedzUsuń