Pan Wasilij podzielił się z nami bajką z dzieciństwa:
Żyli sobie kiedyś, w chatkach naprzeciwko siebie, dziadek i babcia. U babci była kurka a u dziadka kogut. Kurka codziennie znosiła jajka. Kogut nic nie znosił. Babcia nie częstowała sąsiada jajkami tylko się mu dziwiła:
-Po co trzymasz tego koguta, żaden z niego pożytek.
Wreszcie dziadek się zdenerwował i wyrzucił ptaka ze swojego podwórka. Biedny kogucik, idzie polem i łzy mu lecą jak grochy. Nagle patrzy... Leży sakiewka a w niej złote dukaty. Szczęśliwy, złapał znalezisko w dziób i już miał wracać do dziadka, ale drogą przejeżdżał baron. Zobaczył kogucika z sakiewka w dziobie i kazał słudze przynieść ją sobie. Sługa wyrwał skarb z dzióbka, na kogucika nawet nie popatrzyli tylko jadą dalej. Jedzie, jedzie baron, i nagle słyszy, jakieś wołanie. Odwraca się a to kogucik biegnie za karetą i drze się w wniebogłosy:
"kukurygu! bojer mar dac punguca kudoj bań" - (kukuryku! baronie oddawaj mi moja sakiewkę z pieniędzmi)
Zdenerwował się baron, chwycił ptaszysko i wrzucił do stawu. Ale nie z kogucikiem takie numery. Dzióbek otworzył szeroko, szeroko i gul gul gul, wypił cały staw. I dalej bieży za złodziejem.
"kukurygu! bojer mar dac punguca kudoj bań"
Bardzo się baron zdziwił i zdenerwował gdy znowu usłyszał znajome krzyki. Przystanął i jak nie wrzuci kogucika do pieca -akurat przejeżdżali obok piekarni. Ale na kogucika nie ma mocnych, zresztą sam baron tu dopomógł. Bo kogucik miał mnóstwo wody w brzuchu. Jak nie otworzy dzióbka, jak nie ugasi ognia... I już można dalej za baronem pognać.
"kukurygu! bojer mar dac punguca kudoj bań"
No naprawdę grało to już baronowi na nerwach. Zirytowany rzucił kogucika na pastwisko, miedzy byki i krowy, owce i barany... Myślał że go tam zdepczą Ale, czy jeszcze tego nie pojęliście? Nie należy z kogucikiem zadzierać, bo jak ten nie zacznie połykać pasącą się zwierzynę; i byki, i owce, i krowy, i barany...
Połknął wszystkie co do ostatka i za baronem bieży, i drze się, jakby się paliło;
kukurygu! bojer mar dac punguca kudoj bań
Nagle zderzył się z wrotami baronowych włości, bo baron dojechał do swego pałacu. Ale nic to, stanął kogucik pod oknem i pieje;
kukurygu! bojer mar dac punguca kudoj bań
Baron wychylił się z okna, patrzy z podziwem na ptaka... No co za stworzenie, jakie toto żywotne! A masz, sakiewkę co mi tam, pomyślał i rzucił ją kogucikowi. Ten tylko na to czekał. Chwycił zdobycz w dzióbek i bieży do dziadka. Wpadł przed swoje domostwo, a staruszek jak zobaczył ptaszka z takim skarbem, szeroko otworzył mu bramę. A wtedy kogucik jak nie otworzy dzioba, i jak nie zaczną się z niego wydobywać te wszystkie byki, krowy, owce, barany...
Dobrze zaczęło się wieść dziadkowi. Zastanowiło to babcię. Przyszła do dziadka i pyta: skąd u ciebie takie bogactwa? - Bij, swoja kurkę, tez ci takie zniesie. Babcia usłuchała sąsiada. Biła , biła, aż ubiła i ostała się nawet bez jajek. Nie warto być skąpym kochane dzieci. Zwłaszcza wobec sąsiadów.
A tu pan Wasilij opowiada po mołdawsku bajkę o dziecku i kocie:
Mama poszła do pracy i zostawiła synkowi miskę z mlekiem. Kazała jednak patrzeć na kota, ktory jest tak sprytny, że może sam wszystko wypić. Chłopiec nie uważał, kot zaczął pić mleko, wiec mały rzucił w niego miotłą. Miska się rozbiła, mleko rozlało. Wraca mama i krzyczy na chłopca: nie dość, że jesteś głodny to miska się stłukła a kot i tak się napił. Bajka jak bajka, ale opowiadacz... Miałyśmy wrażenie, że na kilka chwil znowu miał 8 lat.
Poza opowiadaniem bajek pan Wasilij robi wino:
i salo:
Zaraz do niego idziemy po kolejne przepisy i kolejne bajki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz