Przyjechaliśmy do Berlina by zobaczyć jak wspólnie z uchodźcami działa tu Hania z Illegal Friends. Tymczasem od razu trafiliśmy na koncert zespołu Illegal Boys:
A tak swoją drogą - całkiem na marginesie- to chyba nigdy nie pojmę jak to działa: z dwóch minusów powstaje plus. Ja i Grzesiek to dwaj antyimprezowi nudziarze (nie szczycę się tym, taka smutna prawda) a Roszek doskonale czuje się wszędzie: na raucie w ambasadzie, na kurdyjskim weselu i na balandze na berlińskim squocie...
Do Berlina przyjechaliśmy jednak nie dla dobrej muzy ale by zobaczyć jak nasi zachodni sąsiedzi radzą sobie z gośćmi, których wielu Polaków boi się panicznie.
No i serce rośnie bo to się tam dzieje to zasługuje nie na wpisik na blogu a książkę.
W mediach zazwyczaj pisze się o uchodźcach ukazując ich na dwa sposoby: jako roszczeniowych albo biednych. Jeśli nie wierzycie, że sami mogą coś wnieść poznajcie pana Alexandra Assali. Jako były syryjski uchodźca, spłaca "dług" Niemcom za otrzymany azyl rozdając darmowe jedzenie bezdomnym:
Teraz, z okazji Świąt Hania zaprosiła do swojego rodzinnego Krakowa ośmiu zaprzyjaźnionych uchodźców z Syrii i Somalii. Zapewni im miejsce przy wigilijnym stole ale potrzebuje finansowego wsparcia, by wydarzenie doszło do skutku i to w godnej i pięknej formie. Ich przyjazd można wesprzeć TUTAJ a Hania rozsądnie pyta - Co Kraków będzie z tego miał?
A tak swoją drogą - całkiem na marginesie- to chyba nigdy nie pojmę jak to działa: z dwóch minusów powstaje plus. Ja i Grzesiek to dwaj antyimprezowi nudziarze (nie szczycę się tym, taka smutna prawda) a Roszek doskonale czuje się wszędzie: na raucie w ambasadzie, na kurdyjskim weselu i na balandze na berlińskim squocie...
Do Berlina przyjechaliśmy jednak nie dla dobrej muzy ale by zobaczyć jak nasi zachodni sąsiedzi radzą sobie z gośćmi, których wielu Polaków boi się panicznie.
No i serce rośnie bo to się tam dzieje to zasługuje nie na wpisik na blogu a książkę.
- Przed domem Marysi, u której mieszkaliśmy z balkonu zwisa wielki napis:
W całym mieście organizowane jest kilkaset zbiórek. Zachwyca organizacja - wszystko monitorowane jest w internecie, można wyszukać akcję organizowaną najbliżej nas i zobaczyć jakie są aktualne potrzeby. Wszystko jest na bieżąco uaktualniane np. "pięć par cążków, trzynaście swetrów, dziesięć par męskich butów...". Pojechaliśmy zawieść "pięć par butów" i znowu musiałam przetrzeć oczy. Aż trudno uwierzyć jak sprawnie można robić takie rzeczy. Bardzo fajną zbiórkę rzeczy z Polski- nie tylko śpiworów i ubrań ale i miłych wiadomości - organizuje na miejscu Ania Alboth. Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej akcji to koniecznie poczytajcie TU (i się przyłączcie!).
Zbiórki są niezbędne ale tym co ciekawi mnie najbardziej w kontekście najróżniejszych problemów, to nowe pomysły jak je rozwiązać. Oraz patenty na to jak wykorzystać potencjał osób, które doświadczają kryzysu. Przecież uchodźcy to nie tylko problem. To przede wszystkim ludzie - chętni do pracy, z bogactwem w głowie. Berlin chyba to czuje bo na wspaniałym festiwalu uchodźców, na którym mieliśmy szczęście się pojawić (jeszcze o nim napiszę, bo warto!) był punkt, w którym przyjezdnych wprost pytano: "Co chcesz wnieść do niemieckiego społeczeństwa?". Odpowiedzi trzeba było zapisać na kartce, uwiecznić za pomocą polaroida i zdjęcie przypiąć do siatki z pomysłami.
W mediach zazwyczaj pisze się o uchodźcach ukazując ich na dwa sposoby: jako roszczeniowych albo biednych. Jeśli nie wierzycie, że sami mogą coś wnieść poznajcie pana Alexandra Assali. Jako były syryjski uchodźca, spłaca "dług" Niemcom za otrzymany azyl rozdając darmowe jedzenie bezdomnym:
(fotę wzięłam STĄD)
fotę wzięłam z profilu projektu
Ano 23.XI otwarte spotkanie w kawiarni. A co za tym idzie możliwość
porozmawiania z ludźmi, których mnóstwo osób się boi- bo nie zna. Przy okazji pokaz slajdów ze zbombardowanych miast w Syrii i
obozu dla uchodźców w Jordanii, rysunkowa satyra na reżim
Assada i islamskich ekstremistów autorstwa Syryjskiego Kurda Giwana
Mose oraz zdjęcia z berlińskich schronisk. Ponadto mnóstwo historii. A w pierwszy dzień świąt Hania i jej goście nakręcą pierwszy w Polsce kulinarny program
telewizyjny z gwiazdą Syryjskiej TV Mallake
Jazmati.
Świetna babka z tej Hani i już się cieszymy na wspólne działania. Bo będziemy odwiedzać Berlin częściej. Chcemy rozruszać na niemieckiej ziemi Historie Kuchenne. Bo te cuda, które widzieliśmy
dotyczą ponoć tylko Berlina a w innych niemieckich miastach już
nie jest tak różowo. Poza tym w szkole, do której chodzi córeczka Marysi, która nas gościła dzieciaki zrobią upominki dla małych uchodźców. Musimy więc na wiosnę przywieźć im podarunki, które uchodźcy zrobią dla nich. W ogóle tp fantastyczna jest ta podstawówka. Zwykła rejonowa szkoła imienia Rosy Parks- słynnej działaczki praw człowieka, która pewnego sądnego dnia stwierdziła, że nie będzie się stosować do zasad segregacji rasowej w autobusie.
Szkoła ma hymn, w którym padają słowa " życie jest autobus, który jedzie w nie wiadomo jakim kierunku. Dla wszystkich znajdzie się miejsce, najwyżej się ściśniemy". Zresztą posłuchajcie sami:
A TUTAJ trochę o zacnych akcjach również w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz