Mieliśmy pojechać na ekologiczny festiwal w Rosa Montana ale kiedy już dojeżdżaliśmy... Tak piękne widoki były za oknem, że po prostu wysiedliśmy. I znaleźliśmy się w Campeni. "Hop, hop dzieci!" chodziliśmy jak te głupki po naszym nowym miasteczku aż natchnęło nas by pójść do cerkwi. "Cyganie? Mamy 6 000 romskich parafian a takie warsztaty są tu bardzo potrzebne"- powiedział batiuszka. Co za miły batiuszka! Zadzwonił po romskiego bossa i znaleźliśmy się wśród całkiem nowej i baaaaaaaaardzo miłej grupy. Na razie się po prostu zapoznajemy a w przyszłych latach chcemy wracać z nowymi projektami, tak jak do Sorok. Takie jest ogólnie założenie tego wyjazdu. Znaleźć nowe osady, robić w nich długotrwałą pracę, poznać specyfikę rozmaitych grup a potem te doświadczenia przenieść na grunt Polski.
fot. Iwo Kondefer
fot. Monika Matusiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz