Za nami wizyta w szkole waldorfskiej w Kijowie. Niestety rozchorowałyśmy się i miast przeprowadzać warsztaty z dziatkami zaległam w łóżku, hrychajac, siąkając nosem i popijając hektolitry herbaty. Mam jednak plan by odwiedzać waldorfskie szkoły, przedszkola i ośrodki we wszystkich krajach, które mamy na trasie. O szkołach waldorfskich na świecie, także tych, które mamy zamiar odwiedzić, przeczytacie tu: szkoly waldorfskie
Sama jestem absolwentką takiej szkoły w Warszawie i jest to jeden z najbliższych mi nurtów pedagogiki. Ponieważ internet roi się od artykułów głoszących, że w szkolach waldorfskich dzieci uczone są okultyzmu, a ćwiczony tam rodzaj tańca -eurytmia, to pląsy z szatanem, kilka słów o pedagogice waldorfskiej (zdjęcia zrobiłam w szkole w Kijowie) :
Nazwa "waldorfska" pochodzi od fabryki cygar Waldorf- Astoria, w której w 1919roku powstała pierwsza szkoła, ale twórcą tego nurtu nie był żaden Waldorf tylko austriacki filozof Rudolf Steiner. Był to prawdziwy człowiek renesansu- poza pedagogiką i nurtem filozoficznym zwanym antropozofia (przez, którą szkołom waldorfskim zarzuca się sekciarstwo i indoktrynację- że jest to bzdura niech świadczy fakt, że mimo, że jestem absolwentką, musiałam przegrzebać internet aby się dowiedzieć " czym jest u licha antropozofia?!") stworzył rodzaj tańca (eurytmię) , nurt w architekturze i medycynie a nawet ogrodnictwie.
Jego poszukiwania pedagogiczne rozpoczęły się gdy po ukończeniu studiów z przyjął posadę domowego nauczyciela chłopca z wodogłowiem. Dzięki nowatorskim metodom, w rozwoju chłopca zaszła tak radykalna poprawa, że po dwóch latach został przyjęty do normalnej szkoły. Później zdał maturę i został lekarzem. Kolejnym punktem zwrotnym dla powstania pedagogiki waldorfskiej był moment, gdy dyrektor wspomnianej fabryki cygar poprosił Steinera o poprowadzenie szkoły dla dzieci jego pracowników.
Tworząc swoją metodę wychowania Steiner wyszedł z założenia, że rozwój człowieka nie przebiega w sposób liniowy, lecz dokonuje się skokowo, poprzez metamorfozy. Zabiera to bardzo dużo energii i wymaga wysiłku. Zadaniem pedagoga nie jest przyśpieszanie rozwoju, ale wspieranie i korzystanie z tego, co pojawia się danym momencie. To nie dziecko ma się dostosować do naszego myślenia, ale my musimy postarać się zrozumieć myślenie dziecka i dostosować do niego sposób postępowania.
Według Steinera w okresie pierwszych siedmiu lat dla dziecka najważniejsze jest kształtowanie i opanowanie własnego ciała. Dziecko przychodzi na świat z odczuciem , że rzeczywistosc jest dobra. Nie powinniśmy tego zbyt wcześnie zaburzać. Przeciwnie, naszą rolą jest wzmacnianie dziecka, dając poczucie bezpieczeństwa.
W drugim siedmioleciu dziecko rozwija pamięć i wyobraźnię oraz umiejętność myślenia. Czyni to przy wsparciu nauczyciela, który "wprowadza je w świat"- pokazuje tajemnice przyrody, uczy zadziwienia nim i budzi zainteresowanie zjawiskami.
Ważne jest unikanie zbyt mocnego angażowania intelektu w procesie wczesnej edukacji. Wychodzi się tu z założenia, że dzieci uczą się „całym ciałem”, a nie tylko głową. Gdy w naukę zaangażowany jest cały organizm, dziecko rozwija się równomiernie i harmonijnie. Bardzo dużą wagę przywiązuje się do ekspresji artystycznej; na równi z innymi lekcjami traktowana i obowiązkowa jest nauka gry na flecie, prace ręczne, rzeźba w drewnie, eurytmia a nawet nauka tańców ludowych.
Ważną rolę w procesie nauczania pełni rytm. Rytmiczny jest przebieg lekcji, dnia, tygodnia i roku. Każdy dzień ma podobny rozkład. Najpierw lekcja główna, która obejmuje dwie pierwsze godziny poranne. Wychowawca przedstawia i realizuje w trakcie nich poszczególne tematy w formie trzy - lub cztero - tygodniowych cykli przedmiotowych. Dzięki temu uczniowie mają możliwość szerokiego poznania i intensywnego zgłębienia omawianego tematu oraz dość czasu, na przejście przez kolejne fazy procesu uczenia się- od obserwacji do zrozumienia, od ćwiczenia do opanowania treści.
Po lekcji głównej następują45-minutowe lekcje przedmiotów wymagających ciągłego ćwiczenia; dwa języki obce, muzyka, plastyka, prace ręczne, gimnastyka, eurytmia, religia, matematyka i inne. Ta powtarzalność a także obchodzenie świąt, rytmicznie powtarzające się zabawy i zajęcia artystyczne każdego dnia tygodnia, rytuały na początek i zakończenie lekcji- dają dziecku poczucie przewidywalności a dzięki temu bezpieczeństwo. Dopełniają je zadbane i estetyczne otoczenie i proste i piękne zabawki. Dominuje pastelowa kolorystyka. Wiele zabawek jest dziełem rąk rodziców, nauczycielek i samych dzieci. Wszystkie wykonane są z naturalnych materiałów. Równie istotne jak skrzaty z filcu są szyszki, kasztany i kamienie.
To tak w bardzo dużym skrócie i pobieżnie. Więcej informacji można znaleźć na;
egodziecka czy dzieci sa wazne.
A tak wygląda wspominana przeze mnie eurytmia:
Wygląda tak niewinnie, a internecie można znaleźć o niej prawdziwe okultystyczne rewelacje (nawet na stronie Frondy). Patrząc z czysto naukowego punktu widzenia eurytmia to sztuka poruszania się do muzyki. Usprawnia koordynację i precyzyjność ruchów. W czasach gdy 1/3 dzieci ma zdiagnozowaną dyspraksję, druga 1/3 ADHD a trzecia czeka na diagnozę, takie ćwiczenia, do tego w przyjemnej atmosferze i nie kojarzące się z rehabilitacja tylko tańcem, są moim zdaniem na wagę złota.