Nasze POsiłki MOcy mają już dwa lata.
Roszpunki dwie
Wszystko zaczęło się od mojej przyjaciółki Kasi Kukli, której aktywne życie nagle, naglusieńko przerwała choroba mamy Eli. SLA czyli Stwardnienie Zanikowe Boczne sprawiło, że została niemal z dnia na dzień przykuta do łóżka. Od pewnego momentu jedynym sposobem na komunikację było śledzenie ruchów jej oczu. Dzięki aparaturze mogła oddychać. Mieszkanie na 8 piętrze stało się jej wieżą bez wyjścia, dlatego w myślach nazywałam ją Roszpunką. A wraz z mamą w wieży utknęła (na cztery lata, aż do śmierci Eli) i Kasia.
Cud bez cudu
Ale to nie jest historia o smutku i beznadziei, mimo, że nie doszło do cudownego uzdrowienia. Kasia potrafiła w tym wszystkim znaleźć radość i szczęście, zapraszała do swojej wieży cały świat: przyjaciół, wolontariuszy z portalu workaway i muzyków, by umilali mamie czas koncertami. Każdy kto zawitał do tych dwóch Roszpunek, wracał poruszony i jakoś, o dziwo wzmocniony czy nawet zainspirowany. Tak jak np. ja, do stworzenia POsiłków MOcy.
Ale od początku.
Ach, przynieś mi koperku!
Kasia często prosiła bym odwiedzając ją, przyniosła coś świeżego, chrupiącego, z witaminami np. truskawki czy fasolkę. Bo z opieki społecznej dostawała głownie suche rzeczy jak makaron. Mieszkanko tuż obok bazaru, gdzie warzywa i owoce nuciły Balladę Jarzynową ale Kasia zajęta była odsysaniem mamy i oklepywaniem, tak, że niemożliwe było wyjście nawet do zsypu śmieci. Nie da się w takich okolicznościach spokojnie wybierać rzodkiewki. Niestety.
Od łubianki truskawek do... wielu łubianek
Napisałam ogłoszenie na FB, ze słodkim zdjęciem Iduszki objadającej się uratowanym jadłem
Założyłam grupę, by łatwiej było wszystko koordynować. Wkrótce pojawili się wolontariusze chętni na rozwożenie warzyw jak i odbiorcy czyli osoby unieruchomione w domu czy wreszcie coraz liczniejsi dostawcy, np. kochana Piekarnia Piwońskich.
A potem przyłączył się jeszcze Kraków i Poznań i obecnie i w tych miastach uratowane produkty trafiają do tych, którzy nie mogą opuścić swojego mieszkania.
Obecnie POsiłki są jedną z form pomocy naszego stowarzyszenia Mudita, które niesie wielowymiarowe wsparcie bliskim osób z niepełnosprawnością.
Jesteśmy w programie Inkubatora Społecznego Fundacji Stocznia, co oznacza, że będziemy rozwijać projekt. M.in ruszymy z podcastami na podstawie historii naszych odbiorców, przeszkolimy wolontariuszy z wszystkiego czego się da i stworzymy manual zakładania grup POsiłków dla innych miast. Docelowo chcielibyśmy współpracować z samorządami. Bo wiecie...
To jest trochę żenada
- Że rocznie wyrzuca się tyle jedzenia, że mogłoby zapełnić 6 pałaców kultury
- Że w dobie wysyłania ludzi na Marsa, wciąż są osoby, które nie mogą wyjść choć na 5 minut z domu, bo: brak opieki do bliskiego, bariery architektoniczne etc.
Chwilę po tym jak wymyśliłam POsiłki zorganizowano akcję podczas której na pewnym bazarze kupcy wystawiali warzywa, których już nie chcieli. Pojechałam tam po wkładkę do moich paczek ale nie wiele zdobyłam bo, przybyło mnóóóóstwo ludzi (jak to zazwyczaj bywa przy darmowym jadle). Na fejsbuczku rozgorzała dyskusja na bałaganu, który ów tłum zostawił. Jak tłum, to wiadomo i przepychanki. Czasem ktoś wsadzi komuś łokieć w oko. Jakież było moje zdziwienie (oj nocy to ja wtedy nie przespałam) gdy w komentarzu ktoś podał, że to mafia od POsiłków MOcy. A potem było już tylko lepiej - że byliśmy z maczetami, przegoniliśmy staruszkę, moi przodkowie nie służyli w Powstaniu a ja chcę wznowić w Polsce komunizm. Do założonej przeze mnie grupy nagle przybyło kilkaset osób (niestety nie wolontariuszy a chętnych mi wirtualnie wyrwać skalp). Jakoś to przetrwałam a, że dalej działamy, to wiecie.
Boże Narodzenie co środę
Imba nam nie zaszkodziła a może nawet pomogła, bo wkrótce zgłosił się duży eko bazar do wsparcia akcji i mogliśmy ruszyć z pomocą dla kilkunastu osób. Sporządziłam ankietę, by paczki były jak najbardziej zindywidualizowane - z uwzględnieniem diet, alergii, ilości osób w rodzinie. Początkowo odbiory paczek odbywały się u mnie w mieszkanku. Roszek powiedział mi kiedyś, że ma poczucie, że "Boże Narodzenie jest u nas co środę". Faktycznie, tego dnia na naszych 27 metrach rozpychały się skrzynki z marchewką, stosiki słoików z ćwikłą i kosze chleba. Ciągle ktoś wpadał, wypadał, wnosił nową energię. W czasie pandemii rozdysponowanie paczek wzięła na siebie wspaniała Julka Szmidt, która mogła korzystać ze swojego ogrodu, a obecnie wszystko odbywa się w Miejscu Aktywności Lokalnej na Żoliborzu. Mamy pomysł, by zrobić POsiłki w każdym MALu.
Zostań rycerzem z kalarepką!
Szukamy wolontariuszy, którzy chcą wejść w działania POsiłki MOcy - WARSZAWA.
Raz w tygodniu (w środy) odbieramy jedzenie (głównie warzywa, owoce oraz pieczywo) z bazarów i piekarni i wolontariusz zawozi je do Miejsce Aktywności Lokalnej na Żoliborzu gdzie pod wodzą wspaniałej Anuszy Gawor tworzone są z niego paczki dla odbiorców i wolontariuszy. Taką paczuszkę należy zawieść przydzielonej osobie a następnie dać się zaprosić na herbatę (jeśli takie zaproszenie padnie), zapytać o samopoczucie, wysłuchać.
Prócz rozwożenia paczek planujemy tworzenie podcastów z naszymi odbiorcami.
Oczekujemy
- Dyspozycyjności, by raz w tygodniu (w środy) zawieźć paczkę do przydzielonego odbiorcy (najlepiej blisko miejsca zamieszkania wolontariusza)
- Chęci do rozmowy, pomocy, usłyszenia historii odbiorcy
- Otwartości na współtworzenie social mediów projektu
Gwarantujemy:
- Szkolenia na temat niepełnosprawności, sposobów na ratowanie żywności oraz tworzenia podcastów
- Regularne paczki z żywnością dla wolontariuszy
- Możliwość uczestniczenia w realnej zmianie społecznej.
Zgłoszenia przyjmujemy na spa.dla.mam@gmail.com