Nasz obóz z teatrzykiem zaczął się dosłownie następnego dnia po powrocie Mołdawii. W nocy poprzedzającej inaugurację dowiedziałam się dość dramatycznych rzeczy odnośnie mojego życia osobistego, więc mocno zastanawiałam się czy w ogóle startować z tą całą Powsinogą. Ale słowo się rzekło, kijki na kukiełki wystrugane, zatem... Co robić kiedy życie osobiste staje na głowie? Gdy sufit okazuje się być podłogą? Mmm, jedź w dzicz robić muzical z wierszy Brzechwy. (To oczywiście tylko jedna z dróg. Taki tam sposobik od uralskich cauchów. Osobiście lepszego nie znam)
***
Tamtararam!!! Ruszyliśmy z tym koksem.
Zajechaliśmy (w mocno demokratycznym składzie, w sumie koło 20 osób) do poniemieckiej wsi zwanej Czubajowizną (podobno od grzyba czubajki), by wspólnie pracować nad teatrzykiem. Na tapetę wzięliśmy "Na straganie w dzień targowy" Jana Brzechwy. Wspólnie stworzyliśmy dość absurdalny muzical. Pomógł nam wspaniały reżyser Krzyś Żurowski. I powiem Wam, że to był jeden z najmilszych wyjazdów w moim życiu. I mam zamiar szwendać się po polskich świat z takimi pomysłami (i tak wspaniałą trupą!) co roku.
A kto z nami nie był niech żałuje. I niech przyłączy się za rok!
Już po powrocie na forum gminy, w której działaliśmy przeczytałam najmilszą recenzję naszego teatrzyku: "Skupione były niesamowicie. To było spotkanie z inną rzeczywistością. Zabawa na podwórku z bajką , muzyką i bez telewizora."
Co jeszcze było pięknego poza samym teatrzykiem? (Wciąż nie mogę się doprosić o zdjęcia z premiery). Ano...
Samodzielność dzieci:
Ogniska:
Wspólne jedzenie:
Rzeka:
Bańki mydlane (Wielkie dzięki Sztuko Tworzenia za ubankowienie i rozmowy) :
Ogromne dzięki dla 75 Środowisko Warszawskich Drużyn Harcerskich za miejscówkę!!!!
***
Tamtararam!!! Ruszyliśmy z tym koksem.
Zajechaliśmy (w mocno demokratycznym składzie, w sumie koło 20 osób) do poniemieckiej wsi zwanej Czubajowizną (podobno od grzyba czubajki), by wspólnie pracować nad teatrzykiem. Na tapetę wzięliśmy "Na straganie w dzień targowy" Jana Brzechwy. Wspólnie stworzyliśmy dość absurdalny muzical. Pomógł nam wspaniały reżyser Krzyś Żurowski. I powiem Wam, że to był jeden z najmilszych wyjazdów w moim życiu. I mam zamiar szwendać się po polskich świat z takimi pomysłami (i tak wspaniałą trupą!) co roku.
A kto z nami nie był niech żałuje. I niech przyłączy się za rok!
Już po powrocie na forum gminy, w której działaliśmy przeczytałam najmilszą recenzję naszego teatrzyku: "Skupione były niesamowicie. To było spotkanie z inną rzeczywistością. Zabawa na podwórku z bajką , muzyką i bez telewizora."
Ogniska:
Wspólne jedzenie:
Rzeka:
Bańki mydlane (Wielkie dzięki Sztuko Tworzenia za ubankowienie i rozmowy) :