STRACH
„O paprotce, która bała się ciemności”
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w miejscu, o którym nikt nie
słyszał, istniała kraina wiewiórek. Pewnego pięknego dnia, w jednym z domów w
krainie, przyszła na świat malutka wiewiórka o imieniu Ruda. Lubiła ona bawić
się z innymi maluchami z wioski, ale najchętniej słuchała różnych opowieści
starego dziadka wiewiórki. Kiedy pewnego dnia słońce chyliło się ku zachodowi i
powoli zaczął zapadać zmrok, dziadek opowiedział Rudej historię, która przed
wielu laty wydarzyła się w wiewiórczej rodzinie. A było to tak:
Kiedy dziadek wiewiórka
i babcia wiewiórka byli jeszcze młodzi, przed ich domem roztaczał się piękny
ogród, którego zazdrościli im wszyscy mieszkańcy wioski. Było tutaj tak wiele
kolorowych kwiatów, że ich widok we wszystkich wzbudzał zachwyt. Mówiono nawet,
że to miejsce jest magiczne i wyjątkowe. Słyszano bowiem kiedyś, że jedna z
wiewiórek widziała jak rośliny tego ogrodu rozmawiały ze sobą. Pobiegła wtedy
szybko do dziadka wiewiórki i opowiedziała jakiego wydarzenia była świadkiem.
Dziadek zatrzymał się na
chwilę, aby sobie wszystko przypomnieć, po czym uśmiechnął się sam do siebie,
spojrzał na zaciekawione oczy wnuczki i z radością przytulił ją do siebie.
- Co to było, dziadku?!- krzyknęła podekscytowana Ruda- co się wydarzyło w
naszym ogrodzie?!
- Haha- serdecznie roześmiał się dziadek i ucałował ją w policzek, po czym
zaczął mówić dalej- był bardzo upalny, słoneczny dzień. Mała wiewiórka przyszła
do nas w odwiedziny i pobiegła pobawić się w ogrodzie. Wtedy usłyszała jak
nasze piękne kwiaty śmieją się i śpiewają. Podobno wyglądały na bardzo
szczęśliwe. Wszystkie wystawiały swoje liście ku słońcu i potrząsały nimi,
jakby chciały tańczyć. W pewnej odległości od kolorowych róż, przepięknych
tulipanów i astrów, rosły piękne, duże paprocie. One nie wygrzewały się w
słońcu, bo przysłaniało je wielkie drzewo. Rosły więc w miejscu ciemnym, ale
nie wyglądały tak, jakby brakowało im czegoś do szczęścia. Tak więc wszystkie
rośliny radośnie nuciły znane melodie i śmiały się w niebogłosy całymi dniami.
Jednak w pewnej chwili roztańczone tulipany ujrzały między sobą płaczącą
paprotkę. Zatroskane zapytały dlaczego jest nieszczęśliwa.
- Bo w słońcu jest mi za gorąco- odparła smutno- poza tym jestem brzydka, mam
takie zwiędłe liście...
- Dlaczego więc nie przejdziesz do cienia?- zapytała czerwona róża- tam rosną
też inne paprocie, to twoja rodzina.
- Nie mogę!- mała paprotka wybuchnęła wielkim płaczem- boję się tego ciemnego
miejsca, nie będę tam nic widziała.
Piękne, rozłożyste
paprocie, które rosły pod drzewem, usłyszały dobiegającą z daleka rozmowę.
Postanowiły namówić małą paprotkę na zmianę miejsca, ponieważ same czuły się
świetnie w ciemnym zakątku ogrodu.
- Chodź do nas!- krzyknęła jedna z nich- nie musisz się bać, tutaj przynajmniej
światło nie będzie raziło cię w oczy i nie przypali twoich liści.
- Boję się- powiedziała mała paproć, spoglądając w stronę zacienionego miejsca.
- Nie bój się! Nic ci nie będzie!- krzyknęły wszystkie rośliny razem.
Mała paprotka jednak nie
uległa namowom i nie odważyła się przenieść do miejsca, gdzie rosły inne
paprocie. Tak więc pozostałe rośliny nadal śpiewały, tańczyły i śmiały się
głośno, a gdy do ich uszu dobiegało szlochanie małej, niepozornej paprotki,
znów namawiały ją, aby zdecydowała się schronić przed słońcem w cieniu. Ale
mała paproć była uparta i nie dała się przekonać. Z każdym dniem marniała i
była coraz bardziej zrozpaczona. Tak mijały kolejne dni aż do momentu, gdy w
ogrodzie pojawił się ogrodnik. Kiedy zobaczył małą paprotkę, podrapał się po
głowie i ze zdziwieniem powiedział sam do siebie: "Jak ona się tutaj
znalazła?". Następnie wziął do ręki niewielką łopatkę i zaczął wykopywać
już prawie całkiem zwiędniętą paprotkę. Zmarnowana niemal roślinka popatrzyła
na ogrodnika z przerażeniem i zaczęła głośno krzyczeć, kiedy zaczął się on
przemieszczać razem z nią w kierunku cienia. Wszystkie kwiaty wstrzymały
oddech, ponieważ wiedziały jak wielki lęk wywołuje w małej paprotce ciemność.
Mała roślinka nie miała już siły, aby krzyczeć, trzęsła się więc tylko ze
strachu. Ogrodnik wykopał dołek między pięknymi, dorodnymi paprociami, po czym
zakopał w nim korzenie przerażonej paprotki, podlał wszystkie rośliny i
odszedł.
Minęło kilka dni, zanim
mała paproć odważyła się otworzyć oczy. Ale kiedy już to zrobiła, osłupiała z
wrażenia. Wcale nie było tak ciemno, żeby nie mogła dostrzec innych roślin.
Samopoczucie paprotki było teraz dużo lepsze i ona sama czuła się szczęśliwa,
choć początkowo nie chciała się do tego przyznać, bo wstydziła się swojego
wcześniejszego zachowania. Okazało się, że słońce nie sprzyjało jej rozwojowi i
dlatego zaczęła więdnąć. Teraz jej liście odżyły i była prawie tak duża i
piękna jak inne paprocie. Nie miała już problemu ze snem, ponieważ słońce nie
raziło jej w oczy i nie było jej zbyt gorąco. Od tej pory wszystkie rośliny bez
wyjątku były szczęśliwe w ogrodzie państwa wiewiórek.
Kiedy dziadek skończył
opowiadać Rudej tę zdumiewającą opowieść, na dworze zrobiło się już całkiem
ciemno i nadszedł czas na sen. Gdy mała wiewiórka leżała już w łóżku, dziadek
wyjaśnił jej sens historii, którą usłyszała:
- Widzisz...strach ma wielkie oczy i czasem niektóre rzeczy wydają nam się
bardzo straszne, choć w rzeczywistości wcale straszne nie są. Ciemne miejsce,
którego tak bała się paprotka, w efekcie pozwoliło jej przeżyć i przyniosło
wiele korzyści.
- Czy to znaczy, że nie powinnam się bać, kiedy nadchodzi ciemna noc?- zapytała
senna wiewiórka.
- Właśnie tak, moja droga- odpowiedział z uśmiechem dziadek- kiedy nadchodzi
noc, to znak, że przyszedł czas na sen. Wtedy zasypia cały świat i nie musisz
się niczego bać. Kiedy zamykasz oczy, aby pogrążyć się we śnie, nie
potrzebujesz światła. Wtedy ciemność sprzyja twojemu odpoczynkowi, abyś nabrała
sił na następny dzień.
- W takim razie zgaś dzisiaj moją nocną lampkę, dziadku- szepnęła i zapadła w
głęboki sen.
Dziadek ucałował
wiewiórkę, zgasił światło i zadowolony wyszedł z pokoju. A mała wiewiórka już
nigdy nie bała się ciemności i odnajdywała w niej swojego
sprzymierzeńca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz