wtorek, 27 sierpnia 2013

... i kolejna z konkursowych bajek

STRACH

(Magdalena Tyran)
„O paprotce, która bała się ciemności”
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w miejscu, o którym nikt nie słyszał, istniała kraina wiewiórek. Pewnego pięknego dnia, w jednym z domów w krainie, przyszła na świat malutka wiewiórka o imieniu Ruda. Lubiła ona bawić się z innymi maluchami z wioski, ale najchętniej słuchała różnych opowieści starego dziadka wiewiórki. Kiedy pewnego dnia słońce chyliło się ku zachodowi i powoli zaczął zapadać zmrok, dziadek opowiedział Rudej historię, która przed wielu laty wydarzyła się w wiewiórczej rodzinie. A było to tak:

          Kiedy dziadek wiewiórka i babcia wiewiórka byli jeszcze młodzi, przed ich domem roztaczał się piękny ogród, którego zazdrościli im wszyscy mieszkańcy wioski. Było tutaj tak wiele kolorowych kwiatów, że ich widok we wszystkich wzbudzał zachwyt. Mówiono nawet, że to miejsce jest magiczne i wyjątkowe. Słyszano bowiem kiedyś, że jedna z wiewiórek widziała jak rośliny tego ogrodu rozmawiały ze sobą. Pobiegła wtedy szybko do dziadka wiewiórki i opowiedziała jakiego wydarzenia była świadkiem.

          Dziadek zatrzymał się na chwilę, aby sobie wszystko przypomnieć, po czym uśmiechnął się sam do siebie, spojrzał na zaciekawione oczy wnuczki i z radością przytulił ją do siebie.
- Co to było, dziadku?!- krzyknęła podekscytowana Ruda- co się wydarzyło w naszym ogrodzie?!
- Haha- serdecznie roześmiał się dziadek i ucałował ją w policzek, po czym zaczął mówić dalej- był bardzo upalny, słoneczny dzień. Mała wiewiórka przyszła do nas w odwiedziny i pobiegła pobawić się w ogrodzie. Wtedy usłyszała jak nasze piękne kwiaty śmieją się i śpiewają. Podobno wyglądały na bardzo szczęśliwe. Wszystkie wystawiały swoje liście ku słońcu i potrząsały nimi, jakby chciały tańczyć. W pewnej odległości od kolorowych róż, przepięknych tulipanów i astrów, rosły piękne, duże paprocie. One nie wygrzewały się w słońcu, bo przysłaniało je wielkie drzewo. Rosły więc w miejscu ciemnym, ale nie wyglądały tak, jakby brakowało im czegoś do szczęścia. Tak więc wszystkie rośliny radośnie nuciły znane melodie i śmiały się w niebogłosy całymi dniami. Jednak w pewnej chwili roztańczone tulipany ujrzały między sobą płaczącą paprotkę. Zatroskane zapytały dlaczego jest nieszczęśliwa.
- Bo w słońcu jest mi za gorąco- odparła smutno- poza tym jestem brzydka, mam takie zwiędłe liście...
- Dlaczego więc nie przejdziesz do cienia?- zapytała czerwona róża- tam rosną też inne paprocie, to twoja rodzina.
- Nie mogę!- mała paprotka wybuchnęła wielkim płaczem- boję się tego ciemnego miejsca, nie będę tam nic widziała.
          Piękne, rozłożyste paprocie, które rosły pod drzewem, usłyszały dobiegającą z daleka rozmowę. Postanowiły namówić małą paprotkę na zmianę miejsca, ponieważ same czuły się świetnie w ciemnym zakątku ogrodu.
- Chodź do nas!- krzyknęła jedna z nich- nie musisz się bać, tutaj przynajmniej światło nie będzie raziło cię w oczy i nie przypali twoich liści.
- Boję się- powiedziała mała paproć, spoglądając w stronę zacienionego miejsca.
- Nie bój się! Nic ci nie będzie!- krzyknęły wszystkie rośliny razem.
          Mała paprotka jednak nie uległa namowom i nie odważyła się przenieść do miejsca, gdzie rosły inne paprocie. Tak więc pozostałe rośliny nadal śpiewały, tańczyły i śmiały się głośno, a gdy do ich uszu dobiegało szlochanie małej, niepozornej paprotki, znów namawiały ją, aby zdecydowała się schronić przed słońcem w cieniu. Ale mała paproć była uparta i nie dała się przekonać. Z każdym dniem marniała i była coraz bardziej zrozpaczona. Tak mijały kolejne dni aż do momentu, gdy w ogrodzie pojawił się ogrodnik. Kiedy zobaczył małą paprotkę, podrapał się po głowie i ze zdziwieniem powiedział sam do siebie: "Jak ona się tutaj znalazła?". Następnie wziął do ręki niewielką łopatkę i zaczął wykopywać już prawie całkiem zwiędniętą paprotkę. Zmarnowana niemal roślinka popatrzyła na ogrodnika z przerażeniem i zaczęła głośno krzyczeć, kiedy zaczął się on przemieszczać razem z nią w kierunku cienia. Wszystkie kwiaty wstrzymały oddech, ponieważ wiedziały jak wielki lęk wywołuje w małej paprotce ciemność. Mała roślinka nie miała już siły, aby krzyczeć, trzęsła się więc tylko ze strachu. Ogrodnik wykopał dołek między pięknymi, dorodnymi paprociami, po czym zakopał w nim korzenie przerażonej paprotki, podlał wszystkie rośliny i odszedł.
          Minęło kilka dni, zanim mała paproć odważyła się otworzyć oczy. Ale kiedy już to zrobiła, osłupiała z wrażenia. Wcale nie było tak ciemno, żeby nie mogła dostrzec innych roślin. Samopoczucie paprotki było teraz dużo lepsze i ona sama czuła się szczęśliwa, choć początkowo nie chciała się do tego przyznać, bo wstydziła się swojego wcześniejszego zachowania. Okazało się, że słońce nie sprzyjało jej rozwojowi i dlatego zaczęła więdnąć. Teraz jej liście odżyły i była prawie tak duża i piękna jak inne paprocie. Nie miała już problemu ze snem, ponieważ słońce nie raziło jej w oczy i nie było jej zbyt gorąco. Od tej pory wszystkie rośliny bez wyjątku były szczęśliwe w ogrodzie państwa wiewiórek.
          Kiedy dziadek skończył opowiadać Rudej tę zdumiewającą opowieść, na dworze zrobiło się już całkiem ciemno i nadszedł czas na sen. Gdy mała wiewiórka leżała już w łóżku, dziadek wyjaśnił jej sens historii, którą usłyszała:
- Widzisz...strach ma wielkie oczy i czasem niektóre rzeczy wydają nam się bardzo straszne, choć w rzeczywistości wcale straszne nie są. Ciemne miejsce, którego tak bała się paprotka, w efekcie pozwoliło jej przeżyć i przyniosło wiele korzyści.
- Czy to znaczy, że nie powinnam się bać, kiedy nadchodzi ciemna noc?- zapytała senna wiewiórka.
- Właśnie tak, moja droga- odpowiedział z uśmiechem dziadek- kiedy nadchodzi noc, to znak, że przyszedł czas na sen. Wtedy zasypia cały świat i nie musisz się niczego bać. Kiedy zamykasz oczy, aby pogrążyć się we śnie, nie potrzebujesz światła. Wtedy ciemność sprzyja twojemu odpoczynkowi, abyś nabrała sił na następny dzień.
- W takim razie zgaś dzisiaj moją nocną lampkę, dziadku- szepnęła i zapadła w głęboki sen.
          Dziadek ucałował wiewiórkę, zgasił światło i zadowolony wyszedł z pokoju. A mała wiewiórka już nigdy nie bała się ciemności i odnajdywała w niej swojego sprzymierzeńca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz