czwartek, 13 września 2012

Dom Dziecka w Tarnopolu...

...jak dotychczas najsmutniejsze miejsce w, którym przeprowadzaliśmy warsztaty.
To oczywiste, ze Dom Dziecka z definicji, raczej nie napawa optymizmem, ale... Byliśmy już i w irackim więzieniu (gdzie maluchy przebywają z mamami) i w dziecięcym szpitalu oraz w licznych podobnych placówkach i nigdzie nie było tak przygnębiająco. Najmilej wspominam Dom Dziecka we Lwowie. Tam było wręcz rodzinnie. Małe grupy, codzienne, miłe rytuały. Pod koniec każdego dnia, ciepła, grubiutka i babcina ciocia Masza, siadała oblepiona przez maluchy, na swoim fotelu w tygrysie cętki i oglądała z nimi ukraiński odpowiednik rozmów w toku. "To bardzo mądre. Tu są prawdziwi ludzie", zachęcała mnie, poprawiając okulary, uważając by nie uderzyć przy tym, wiszącej jej na ramieniu Tamary. Można się oczywiście dziwować, ze maluchy oglądają Rozmowy w toku miast Teletubisiów, albo jakiejś uroczej, dydaktycznej bajki, ale ja tam, z ukochaną babcią zawsze śledziłam "Na każdy temat", tudzież jakieś argentyńskie telenowele. Też z prawdziwymi ludźmi.

fot. Kasia Biel

No dobra. To tyle w kwestii jak rodzinnie było we Lwowie. A co tak bardzo nie grało w Tarnopolu?

fot. Kasia Biel

Może to kwestia tego, że z zasady dzieciaki nie mogą dotykać wychowawców. Nie wolno się przytulać ani wchodzić na kolana. Zatem nie maja żadnych kolan na które mogłyby się wdrapać. I bez dotyku usychają.

fot. Kasia Biel

A może chodzi o słabo wykwalifikowana kadrę? O Jureczku, który
biega wokół nas, wyje, bije się w twarz i ewidentnie ma autyzm, mówi się tu, że  jest "trochę przygłuchy". 

fot. Kasia Biel

Dzieciaki są brudne jak świnki, z glutami do pasa.

fot. Kasia Biel

Albo taka sytuacja... Któregoś dnia, w samym środku zajęć, akurat wycinaliśmy i pieczatkowalismy latawce, weszła na podwórko dyrektorka z kilkoma ciociami z Ameryki. Scena jak z Dickensa. Ciotki wyciągnęły torby z cała masą odrapanych i brudnych -wyraźnie używanych i dość syfiastych- zabawek. Dzieciaki rzuciły się na nowe skarby -oczywiście praca z latawcami poszła do Honolulu a to był spory sukces, ze usiedli i w skupieniu pracowali bo nie są przyzwyczajeni do wspólnej pracy. Ciotki i- trochę podobna do gwiazdy discopolo Schazy- dyrektorka ustawiły się z dzieciątkami do zbiorowej foty. Uśmiech, pstryk pstryk, do widzenia.

fot. Kasia Biel

Nie wiem na ile mogę tak tu to wszystko krytykować. Przyjechała mądralińska z miasta Warszawa i się wymądrza. Na pewno nie wszystko widziałam i nie znam dokładnie sytuacji tej placówki.


fot. Kasia Biel

Dużo tez myślę o sensie naszych warsztatów. Martwię się, ze tak wpadamy tylko na kilka dni. Dzieje się dużo dobrego, jest radość i energia ale trudno o jakiś głębszy proces czy zmianę.


fot. Kasia Biel

Ludoczka, Misza, Sasza, Kristina, dwóch Dimkow, Jureczek kochany łobuzie (wiem, ze wszystko kumasz)...


 Nie dajcie sobie w kasze dmuchać   

fot. Kasia Biel

Trzymamy za Was kciuki!

3 komentarze:

  1. Proszę o podanie adresu tego domu w Tarnopolu, abyśmy mogli przesłać im zabawki (zabawki od 0+ czyli dla noworodków i starszych 4miesiące+)

    Z góry dziękuję
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. http://podrozdokrainyzdrowia.org/
    Proszę o adres lub choćby nazwę tego Domu Dziecka. Czy to może jest KUTOR "Tarnopolski Regionalny Dom Dziecka" Adres: 46020, Tarnopol, Sacharow, 2 ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pamiętamy nazwy - napisałam do chłopaka, który nas tam wprowadził. Mam nadzieję, że będziemy mogli pomóc.

    OdpowiedzUsuń