Postanowiłyśmy opuścić nasza piękną Lucze i skoro świt wstałyśmy, spakowałyśmy się i miałyśmy mocne postanowienie by ruszyć dalej. Tyle tylko, ze przyszedł Wasia, sąsiad. "Chodźcie tylko na 5 minut. Przedstawię Wam tutejszego artystę". No skoro na 5 minut, to idziemy...
Zostałyśmy jeszcze dwa dni aby lepiej poznać Mychaila Dmitrewicza.
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie świętego. Tak wygląda nasz przyjaciel. Poza tym ma dłonie jak bochny, fryzurę na Piasta Kołodzieja, życzliwe oczy, sumiasty wąs i złota aureole nad głową. Krzywi się jakby go bolało, kiedy ktoś przeklnie. Na co dzień jest pedagogiem specjalnym w internacie,w oddalonym stad o kilka kilometrów Jabloniu, a w wolnym czasie rzeźbi. Jego cały dom zapełniony jest niezwykłymi, często bardzo odważnymi rzeźbami, przedstawiającymi zające z olbrzymimi penisami, tańczące pary, borowych dziadów i tp. Mówi, ze dla niego największą artystka, najwspanialszym hudoznikiem jest przyroda. Inspiruje go to co woda wyżłobi w drewnie, faktura kory, sęki.
Z zapartymi ustami słuchałyśmy jego ciepłego głosu i opowieści o dzieciakach z którymi pracuje. Jest surdopedagogiem i logopeda z prawdziwego powołania choć o tym, ze pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi zadecydował przypadek. Poczałkowo skończył metaloplastykę i miał pracować w Kijowie. Zachorował jednak na oczy i okazało się, że musi zostać w Jabloniowie skąd pochodzi. Przypadkiem okazało się, ze dyrektor miejscowego internatu dla niepełnosprawnych dzieci szuka artysty by uczył dzieciaki sztuki. Mychailo skończył wiec pedagogikę i pracuje w internacie już 35 lat. I bardzo go ta praca cieszy. Mówi, że kiedy jego uczniowie przyjeżdżają po latach i okazuje się, ze sobie radzą, ze pracują w drewnie to czuje sens swojego życia.
Podarowałyśmy mu jeden z obrazków, który dostałyśmy od polskich dzieci na nasza wyprawę i obiecał, ze go oprawi i powiesi w swoim internacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz