środa, 30 listopada 2016

Kilka historii od Czeczenów z Brześcia

POstanowiłam zebrać historie od Czeczenów z Brześcia. W polskiej prasie rzadko się coś o nich  pojawia. Jeżeli już to tylko pobieżne informacje, że siedzą na dworcu. Dlaczego uciekają z Czeczenii, o tym się praktycznie nie mówi. 
Mnóstwo osób zainteresowało, że chcę spisać to co mają do powiedzenia. Praktycznie każdy na wstępie zaznaczał "tylko nigdzie nie podawaj, że ja to ja. Przecież mnie znajdą i zabiją!", "Już Bielsat pokazał ze mną wywiad. Nie mogę w tej sytuacji NIGDY wrócić do Czeczenii"
A potem powoli, powolutku... Wybuchał istny potok słów. Zatem bez personaliów. I Wy poznajcie te opowieści. Niektóre są bardzo brutalne - przepraszam, po prostu takie są. Wielu nie zamieszczę. Za dużo brutalności znieczula.


Śnieg 
Skrzypienie śniegu zawsze przypomina mi o torturach. Idę przez Brześć i o tak wali mi serce. Mam gęsią skórkę. Mój kuzyn działał dla Dudajewa. Tak uznali. Więc przychodzili co wieczór. Związywali mi oczy i prowadzili tam do swoich. Nie wiedziałem gdzie mnie prowadzą ale słyszałem śnieg pod butami. Powrotów nie pamiętam bo byłem tak zbolały, nieprzytomny, że mnie wlekli a może wieźli. Nie wiem dlaczego nie wsadzali od razu do auta. Może żebym się bardziej bał. To trwało kilka miesięcy.

Dziecko
Ty jesteś w ciąży? Jak na ciebie patrzę to mam łzy w oczach. Bardzo bym chciała dziecka. O niczym tak nie marzę jak poczuć zapach główki niemowlęcia. Móc kołysać dziecko. Jakby płakało, to też bym się cieszyła - bo by było moje. One (pokazuje na swoje koleżanki z dworca) nie są tu same, mają się o kogo troszczyć. A ja potem co się wydarzyło w Czeczenii nigdy nie będę mamą. Już dziesięć lat jestem mężatką.
Włącza się inna pani:
Aj ty, tak mówić to grzech. Mi umarł syn jak miał 9 miesięcy. Tak się tym przejęłam, tak cierpiałam, że przez następne siedem lat nie zaszłam w ciążę. A teraz mam piątkę dzieci. Jeszcze i ty będziesz mieć. Pojedziesz do Polski, ochłoniesz trochę po tym wszystkim i jeszcze będziesz matką.

 

Brat
W Czeczenii kłopoty możesz mieć za wszystko, np. za wchodzenie na  nie takie jak trzeba strony w internecie. Mój brat dużo czytał po angielsku o Kadyrowie. Zaczęli go nękać. W końcu podali w pracy, że niby był bojownikiem. Zwolnili go, ciężko się dziwić. Mówiliśmy mu, żeby się pokajał a on był taki, że nie. Był butny. W końcu zniknął. Dwa miesiące czekaliśmy. Gdy odesłali nam ciało było tak zmasakrowane, że nie mogliśmy go rozpoznać. Ale uznaliśmy, że on nasz. Pochowaliśmy zgodnie z prawem, niech sobie spoczywa w spokoju. Myśleliśmy, że koszmar się skończył. Jemu nic już życia nie zwróci, więc, że trzeba samemu żyć dalej. Ale nic się nie skończyło. Zaczęli nachodzić mnie, siostry, jego żonę i dzieci. I pytają "gdzie on jest". My na to " przecież nie żyje". A oni, że nie, że w górach spiskuje. Ciężko to wszystko pojąć.

Straty

Moją żonę na przesłuchaniu pobili tak, że straciła słuch w lewym uchu. Więc sprzedaliśmy dom, maszyny, meble. Wszystko żeby tu przyjechać i dostać się tam gdzie bezpiecznie. A teraz nie chcą mnie wpuścić i będzie trzeba wrócić. Tutaj jest niebezpiecznie - tu ta sama władza co w Rosji, nie ma się co łudzić. To wrócimy. Chyba tylko po to aby L. całkiem ogłuchła.

Szczęście
Od szczęśliwego życia nikt nie ucieka.
Mam trójkę dzieci - same córeczki. Średnia ma celiakię, nie może nabiału, mąki. One są całym moim życiem. I bardzo bym chciała mieć jeszcze z dwie córki, bo córki to sama radość! Ale w takiej sytuacji to nawet jedno dziecko to szaleństwo. Oleczka, kochana... Powiedz komu możesz, że ja bardzo chcę pracować. Jestem księgową ale mogę robić wszystko. Wiem co o Czeczenach, w ogóle o uchodźcach mówią.Że wierzymy w Allacha więc terroryści. Że chcemy żyć na wasz koszt. Ale to nie jest prawda. Mamy taką samą krew, włosy, zęby... A w środku takie same marzenia - godnie żyć. A godnie to znaczy spokojnie i przydać się innym. Ja się bardzo źle czuję jak nic nie robię. Nawet jak tu siedzę to szukam sobie zajęcia. Czuję w duszy, że naprawdę się w Polsce przydam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz